Google

Gmail ma już miliard użytkowników. Ja nie wyobrażam sobie bez niego dnia

Tomasz Popielarczyk
Gmail ma już miliard użytkowników. Ja nie wyobrażam sobie bez niego dnia
Reklama

Podczas ogłaszania wyników finansowych Google'a Sundar Pichai ujawnił, że z Gmaila korzysta już miliard ludzi na całym świecie. Należę do nich i nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej.

Jeden na siedmiu ludzi na świecie korzysta z Gmaila. To niesamowity sukces. Szczególnie, że mówimy tutaj o aktywnych użytkownikach, a nie żadnych pobraniach czy zarejestrowanych kontach. Ten miliard to ludzie, którzy ciągle wysyłają i odbierają pocztę na swoich gmailowych skrzynkach. Dla porównania próg 900 mln udało się przekroczyć w maju ubiegłego roku. To sugeruje, że dynamika wzrostu Gmaila ciągle utrzymuje się na relatywnie wysokim poziomie. To ważne w przypadku tak dojrzałego serwisu. Oczywiście nie jest to jedyna usługa Google'a, której udało się przekroczyć tę magiczną barierę. Wcześniej podobne sukcesy notowały: wyszukiwarka, Android, Chrome, Google Play, Mapy, a także YouTube. Portfolio firmy liczy zatem całkiem pokaźną grupkę "miliarderów".

Reklama

Początki Gmaila sięgają 2004 roku. Serwis wystartował 1 kwietnia jako beta (i plakietkę tę zdjęto dopiero w 2009 roku) i dostęp do niego można było uzyskać tylko dzięki zaproszeniu. Każdy użytkownik Gmaila posiadał ich pewną pulę i mógł dzielić się ze znajomymi. Jedną z głównych zalet skrzynki Google był 1 GB przestrzeni na nasze wiadomości i załączniki. Na tamte czasy to był to ogrom miejsca, co dla niektórych było tak nieprawdopodobne, że uznano premierę Gmaila jako primaaprilisowy żart Google'a. Już rok później firma zwiększyła pojemność skrzynki do 2 GB, a, jakby tego było mało, specjalny licznik stale ją powiększał. Polska wersja Gmaila ruszyła w 2006 roku, a od 2007 umożliwiono wszystkim użytkownikom swobodną rejestrację.


Gmail stale czymś się wyróżniał wśród konkurencyjnych usług. Google przełamywał ograniczenia i bariery, rewolucjonizując pocztę elektroniczną. Efektywny i skuteczny filtr antyspamowy był w tamtych czasach prawdziwym skarbem. Duża pojemność konta znacząco poszerzała możliwości. Zaś wbudowany Google Talk pozwalał na prostszą i szybszą komunikację z innymi użytkownikami. Serwis nie atakował nas reklamami, nie wysyłał żadnego obowiązkowego mailingu. Był prosty i przystępny w obsłudze - pod wieloma względami idealny.


Na przestrzeni lat w Gmailu sporo się zmieniło. Odświeżono interfejs, dodano zakładki, wprowadzono automatycznie segregujące pocztę algorytmy. W końcu do głosu doszła też sztuczna inteligencja. Podczas wczorajszego wystąpienia Sundar Pichai przyznał, że aż 10 proc. odpowiedzi w Gmailu jest wysyłanych właśnie automatycznie. To efekt działania funkcji Smart Replies, którą stosunkowo niedawno zaimplementowano w aplikacji mobilnej. Niestety nie działa ona jeszcze w Polsce.

Hegemonii Gmaila nie był w stanie zagrozić nawet Inbox. W październiku 2014 roku Google zaprezentował serwis będący czymś więcej niż tylko narzędziem do wysyłania, odbierania i zarządzania wiadomościami e-mail. Połączenie inteligentnych algorytmów, rozwiązań znanych z Google Now, a także struktury zbliżonej do listy zadań miało wynieść pocztę na zupełnie nowy poziom. Oficjalnych danych dotyczących popularności Inboksa nie znamy. Nie liczyłbym jednak na jakiś spektakularny sukces - mimo, że początkowo internauci zabijali się o otrzymanie zaproszenia do usługi.

Korzystam z Gmaila nieprzerwanie od 2005 roku. Nie wyobrażam sobie dziś przesiadki na jakąkolwiek inną skrzynkę. Przyzwyczaiłem się do dzielenia wiadomości na zakładki, założyłem dziesiątki filtrów automatycznie katalogujących i archiwizujących wybrane typy wiadomości. Dowodzi to niesamowitej elastyczności Gmaila, który obecnie działa w taki sposób, jaki sobie życzę. I to również leży u podstaw sukcesu tej usługi.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama