Filmy

Głupiutka, nielogiczna historia ze świetną oprawą. Recenzja The Tomorrow War, nowego filmu Amazon Prime

Paweł Winiarski
Głupiutka, nielogiczna historia ze świetną oprawą. Recenzja The Tomorrow War, nowego filmu Amazon Prime
28

Nie tylko Netflix inwestuje w duże, letnie blockbustery za miliony dolarów. Na Amazon Prime właśnie pojawił się ich The Tomorrow War, w którym Chris Pratt przenosi się w przyszłość by walczyć z kosmitami.

Zwykły wieczór, jak każdy inny. Nagle na boisku pełnym piłkarzy pojawia się dziwny portal, z którego wychodzą uzbrojeni żołnierze. Od razu zabierają głos mówiąc, że cofnęli się w czasie o 30 lat i przybywają ze świata zaatakowanego przez kosmiczne stwory. Ale nie żeby ostrzec, potrzebują pomocy i żołnierzy do wojny, w której sromotnie przegrywają. Cały świat zgadza się wesprzeć swoje dzieci i wnuków wysyłając w przyszłość żołnierzy, a później również cywili kończy się więc na tym, że na polu walki ląduje każdy kto nadaje się do teleportacji i potrafi trzymać broń. Walka jest beznadziejna, mało kto wraca, a wojna wydaje się nie do wygrania. Mimo ogólnego niezadowolenia społeczeństwa, kolejni poborowi zostają wysłani 30 lat w przyszłość, by zginąć lub w najlepszym przypadku wrócić bez którejś z kończyn. Jednym z takich poborowych z przymusu jest były żołnierz/naukowiec Dan Forester (Chris Pratt) - i tak, dobrze kombinujecie, brzmi to wszystko nieco nielogicznie.

Film zmusza do przemyśleń i co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Sęk w tym, że jeśli zaczniecie zastanawiać się nad wątkiem fabularnym, pawie na pewno wyjdzie Wam, że jest tu masa idiotycznych pomysłów. Obrywa się też temu głównemu, stanowiącemu oś całej opowieści. Mamy bowiem ludzi z przyszłości, którzy werbują do swojej armii własnych ojców, matki, dziadków i babcie. A skoro po skoku w przyszłość giną walcząc z potworami, to nie mogą przecież dać życia przyszłemu pokoleniu, bo przeszłość została zmieniona. No i czy nie łatwiej było jakoś przygotować przeszłość na inwazję z przyszłości? Przecież dzięki temu walka przyszłości mogłaby się nie wydarzyć. Przez cały seans miałem dużo pytań i każda kolejna odpowiedź utwierdzała mnie w przekonaniu, że brak tu logiki i zdrowego rozsądku.

W The Tomorrow War można liczyć na niezłą obsadę, z Chrisem Prattem, J.K. Simmonsem i Yvonne Strahovski na czele - nie spodziewajcie się jednak kandydatów do Oskara czy uniesień zapadających w pamięć na długie lata. Poza dosłownie kilkoma momentami, film pozbawiony jest humoru. Powiem więcej, bywa śmiertelnie poważny w taki przerysowany, sztuczny sposób, a to kłóci się z częścią scen gdzie cywile niemający zielonego pojęcia jak strzelać z karabinu, prują w stwory tysiącami pocisków. Tu jednak polecam dać sobie spokój z analizami i cieszyć się po prostu tym, co dzieje się na ekranie. A wielokrotnie dzieje się naprawdę dużo, efekty specjalne nie wieją festynem, a potwory CGI pokazują wiele detali i drobiazgów, dobrze wpasowując się w obraz zniszczonego świata. Masa wybuchów, bardzo dynamiczne sceny akcji, żwawa praca kamery, typowo kinowy tip-top. Cały czas nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że oglądam nieco odmienione Starship Troopers z 1997 roku, pozbawione jednak głupiutkiego humoru i przeniesione z kosmosu na Ziemię. Jedni uznają to za plus, inni za minus, ale czujcie się ostrzeżeni.

Mogłoby się wydawać, że filmy sięgające po podróże w czasie czy alternatywne wymiary starają się pokazać coś nowego, zainteresować widza niesztampową opowieścią czy innowacyjnymi rozwiązaniami. Nie wiem dlaczego po pierwszym zwiastunie pomyślałem tak o The Tomorrow War, ale szybko się zreflektowałem. To typowy popcorniak sci-fi z toną głupiutkich pomysłów i logicznym bajzlem w scenariuszu. Jednocześnie wizualnie stojący na bardzo wysokim poziomie, dynamiczny, szybki i trzymający w napięciu. Jeśli więc lubicie takie kino, będziecie zadowoleni. Ale szukając sci-fi, które zapadnie na długo w pamięć, lepiej omijajcie ten obraz szerokim łukiem. Mi się The Tomorrow War podobał, ale nie miałem wobec niego żadnych oczekiwań ponad to, by zaserwował sporo strzelania, potworów i wartkiej akcji. A to akurat robi bardzo dobrze.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu