Felietony

Glognet.pl to nowy (?) sposób komunikacji

Grzegorz Marczak
Glognet.pl to nowy (?) sposób komunikacji
Reklama

Jest to gościnny wpis ekipy wystartowali.pl serwisu recenzującego ciekawe startupy. Tekst ten ukazał się na wystartowali.pl i na Antyweb. Współpra...

Jest to gościnny wpis ekipy wystartowali.pl serwisu recenzującego ciekawe startupy. Tekst ten ukazał się na wystartowali.pl i na Antyweb.
Reklama

Współpraca w grupie, kolekcjonowanie i dzielenie zdjęć, filmów i dokumentów – taką obietnicę składają twórcy projektu Glognet. Czy udało się pogodzić zaawansowane funkcjonalności z prostotą interfejsu? Zapraszamy do naszej recenzji!

Glognet, czyli grupowy (G) dziennik (log) internetowy (net) to projekt, który wystartował pod koniec lipca. O pomyśle na biznes i jego przyszłości rozmawiamy z Maciejem Szczerbą, współtwórcą platformy.

Glognet to internetowe narzędzie, które pomaga gromadzić, organizować i przechowywać materiały oraz wiedzę. Użytkownicy tworzą glogi – wspólne obszary robocze dla grup (wirtualne pulpity), w których publikują treści, wgrywają pliki lub fotki, tworzą nowe dokumenty wiki lub dodają ważne linki – czytamy na stronach tworzonego przez osiem osób serwisu.

Tym co ma odróżniać Glognet od innych projektów nurtu „groupware” lub „teamware”, czyli służących do współpracy i komunikacji w zamkniętych grupach jest przeznaczenie i niski poziom skomplikowania. Istniejące od kilku lat serwisy skierowane są głównie do zastosowań profesjonalnych (ich cena jest więc zwykle odpowiednio wysoka) i dopiero od niedawna pojawiają się platformy przeznaczone dla „przeciętnych” użytkowników takie jakWiggio.comStudyblue.com czy Groupsite.com.

Glognet chce popularyzować tego typu usługi na polskim rynku. Jednocześnie wystartowała również anglojęzyczna wersja – Glognet.com, której celem jest międzynarodowa ekspansja projektu.

Pomysł na serwis pojawił się trochę „niechcący”.

Glognet powstał jako odprysk naszego wcześniejszego projektu. Projekt nie wypalił (przynajmniej na razie), ale z relacji użytkowników wynikało, że stworzyliśmy przy okazji bardzo fajne narzędzie do komunikacji grupowej. W międzyczasie zobaczyliśmy premierę Google Wave i stwierdziliśmy, że „wyjmiemy” z naszego projektu część stanowiącą narzędzie do komunikacji grupowej i stworzymy z tego nowy projekt – mówi nam pan Maciej.

Reklama

Decyzja o zaangażowaniu w Glognet podjęta została na na przełomie stycznia i lutego br. Prace trwały do połowy lipca, wykorzystano dużo część kodu ze wspomnianego wyżej poprzedniego projektu. W lipcu serwis wystartował w fazie beta. Po zebraniu pierwszych opinii przeprowadzono rozbudowany audyt użyteczności strony (usability) i obecnie twórcy pracują nad wdrożeniem ostatnich poprawek. W połowie października planują „mocne wejście” do użytkowników.

Reklama

Spróbujmy więc przyjrzeć się temu, czym Glognet chce ich do siebie przekonać.

Aby „na żywo” podejrzeć funkcjonalności serwisu można skorzystać z przygotowanego konta demo. Możemy również stworzyć własny, bezpłatny profil.

Sercem Glognet są glogi, „grupowe logi, pozwalające jego członkom na swobodną wymianę informacji w grupie, magazynowanie dodawane materiałów, oraz współpracę online w czasie rzeczywistym”. Glog pozwala dzielić się treściami, kategoryzować je (co zdaniem twórców projektu jest jedną z największych zalet ich serwisu, zwłaszcza przy dużych bibliotekach danych) i komentować.

Do gloga dodawać możemy dowolne pliki – dokumenty, zdjęcia itd. Dostęp do nich mają tylko inni członkowie danego gloga. W przyszłości wprowadzone mają zostać rozbudowane zasady prywatności, które pozwolą określić zaawansowane właściwości danych plików.

Aby stać się członkiem gloga, trzeba zostać wcześniej zaproszonym. Obecnie jest to jedyny sposób. Każdy członek gloga traktowany jest na równi, każdy ma taki sam dostęp do plików i treści. Inni użytkownicy mogą załączać do swoich wpisów pliki, wgrane przez kogoś innego. Gdy to uczynią, osoba, która wgrała dany plik nie będzie mogła go skasować bez wcześniejszego usunięcia ich z powiązania z danym wpisem, co może uczynić albo użytkownik, który załączył plik do wpisu, albo tzw. menadżer.

Reklama

Menadżer to użytkownik, którego celem powinno być zarządzanie i utrzymanie porządku w glogu. W chwili obecnej menadżerowie mogą usuwać posty innych użytkowników na czacie, kasować wpisy oraz zarządzać kategoriami (usuwać i edytować kategorie innych użytkowników). Aby zostać menadżerem trzeba być albo autorem gloga albo wykupić odpowiednią opcję w jego ustawieniach.

Główne możliwości i interfejs gloga opierają się na „boksach funkcjonalnych”:

  • co nowego - prezentującego aktualne wydarzenia w glogu;
  • glogerzy – umożliwiającego zarządzanie listą użytkowników gloga;
  • czat – pozwalającego na komunikację wewnątrzgrupową;
  • wpisy – wyświetlającego aktywność użytkowników dwóch widokach (lista i tablica);
  • załączniki – w którym dodać można dokumenty, fotki i linki oraz zobaczyć listę przesłanych plików;
  • kategoryzacja – gdzie znaleźć można opcje segregowania treści (tagi, kategorie, archiwum);
  • wydarzenia – prezentującego listę aktualnie dodanych wydarzeń;
  • pytania – wyświetlającego listę zadanych przez innych użytkowników pytań, do których komentarze traktowane są jak odpowiedzi.

Tworzenie konta, glogów i zapraszanie użytkowników jest bezpłatne. Glognet zarabiać chce na opłatach za transfer danych. Mówiąc inaczej: użytkownicy płacą za przesyłanie i pobieranie plików z wewnętrznego dysku gloga.

Na początek każdy użytkownik dostaje od nas 500 MB transferu za darmo i drugie 500 MB za darmo, jeżeli nas „polubi” na Facebooku – czyli w sumie 1 GB. Powinno to starczyć na minimum pół roku, jeżeli nie wrzuca się ciężkiego wideo tylko notatki, zdjęcia itd. Potem trzeba płacić, ale tak naprawdę są to mikropłatności – złotówka za każde 100 MB transferu - mówi nam pan Maciej.

Jednym ze wskazań wspomnianego wyżej badania użyteczności było poprawienie przejrzystości systemu. Do października ma on być bardziej przyjazny Kowalskiemu, zapewniają twórcy Glognet.

Jak serwis chce wyróżnić się na tle konkurencji?

Po pierwsze, Glognet jako jedyna aplikacja tego typu na świecie ma rozmieszczone wszystkie funkcjonalności na jednym ekranie i działa przez system pop-upów. Nie wymaga zatem „scrollowania” w dół i na boki. Glognet dostosowuje się do rozdzielczości ekranu narzędzia, na którym jest używany – desktopu, laptopa, tabletu. Dzięki temu użytkownik ma zawsze, z każdego miejsca aplikacji, dostęp do wszystkich funkcjonalności – mówi Maciej Szczerba.

Po drugie, Glognet wyróżnia bardzo zaawansowany w stosunku do konkurencji mechanizm filtracji i kategoryzacji treści wprowadzonych przez użytkowników, co wydatnie podnosi jego użyteczność jako narzędzia do tworzeniu grupowych baz wiedzy – dodaje.

Glognet oferuje dość zaawansowane technologicznie rozwiązanie. Twórcy przekonują, że z projektem chcą trafić głównie do społeczności studenckiej, która korzysta obecnie z takich rozwiązań jak Gmail czy Chomikuj.pl. Pomóc w tym mają ambasadorzy marki, którzy bezpośrednio na uczelniach (głównie w Warszawie i Krakowie) będą przekonywali żaków, a pierwsi użytkownicy dostaną atrakcyjne niespodzianki (w tym dożywotnią, nielimitowaną wielkość dysku wirtualnego) w zamian za zapraszanie znajomych.

Na ukończeniu jest również plan promocji („pierwszego uderzenia” jak mówią właściciele Glognet). Pojawią się działania PR-owe, reklamy AdWords, specjalna strona na Facebook’u.

Zapytaliśmy na koniec o biznesowy cel i definicję sukcesu.

Wiggio.com (start we wrześniu 2009) pozyskało w pół roku 350 tys. użytkowników. OK, na dużo większym rynku niż Polska, ale na nieco mniejszym niż UE. My patrzymy na nasz rynek jako nie tylko na polski, ale na europejski – uważamy, że nasz produkt jest fajniejszy, więc nie powinno być gorzej, a lepiej. A na końcu i tak czas pokaże… – mówi z uśmiechem pan Maciej.

Komentarz eksperta:

Na temat Glognet wypowiada się Marta Klimowicz z AdTaily.pl

Glognet ma dosyć przejrzystą stronę główną, a dzięki zakładkom „Funkcje” i „Zastosowanie” w miarę szybko można zorientować się, jakie są jego zasady funkcjonowania. Świetnie, że można zajrzeć na konto demo i podejrzeć, jak wygląda przykładowy glog. Choć pierwsze wrażenie to przeładowanie i chaos, podejrzewam, że można dosyć szybko to opanować.

Pozostaje jednak jedno „ale”, któremu na imię Facebook. Twórcy Glognet nie są w stanie przekonać mnie, że oferują coś więcej, niż Facebook i jego grupy. Nie widzę tego „czegoś”, co miałoby skłaniać do założenia kolejnego profilu, przyciągnięcia tam znajomych i rodziny oraz – docelowo – płacenia za użytkowanie serwisu. Mogę się jednak mylić.

Okiem redakcji wystartowali.pl:

Sylwester: i dla znajomych, i w pracy

Po kilku chwilach spędzonych na Glognet starałem się wyjść poza główne założenia projektu związane z wykorzystaniem jako wspólnego obszaru dla znajomych. W tym obszarze pełna zgoda – projekt na pewno wart jest zainteresowania. Co by się jednak stało gdybyśmy chcieli użyć go jako narzędzia pracy w firmie?

Okazuje się, że również doskonale może się sprawdzić jako repozytorium plików firmowych, które można pogrupować, posortować. Pliki można uzupełniać komentarzami osób z danej grupy. Bardzo przydatny w codziennej pracy będzie również wspólny kalendarz. Do tego obsługa serwisu jest bardzo intuicyjna.

Podsumowując – jestem pod wrażeniem.

Dawid: pięknie, ładnie i jedna wątpliwość

Glognet reprezentuje ten typ usług internetowych, które bardzo lubię: związanych ogólnie mówiąc z produktywnością, pracą zespołową (brzydkie słowo: kolaboracją), wymianą idei. Wiem dobrze jak trudno połączyć tu funkcjonalność z prostotą, masowość ze specjalizacją, koszty projektu z potencjalnymi zyskami.

Wydaje się, że Glognet, serwis działający na rynku zaledwie dwa miesiące, skutecznie poszukuje kompromisu w zakresie interfejsu i biznesplanu. Jeśli chodzi o ten pierwszy: jak na mnogość oferowanych funkcjonalności jest dość czytelnie, kilka chwil wystarczy by się przekonać o co „kaman”. Wyżej pisał o tym zresztą Sylwester.

Jeśli zaś chodzi o biznesplan – niewielkie opłaty za transfer wydają się rozsądnym pomysłem. Zwłaszcza jeśli sam system będzie czytelny i prosty.

I wszystko pięknie gdyby nie jedno, ale duże ALE. Dla kogo jest to projekt? Dla studentów? Jak to mówi Sylwester: to nie zarobią. Może dla małych grup roboczych? Chyba bardziej. Zapytałem o to pana Macieja i dość przekonująco wyjaśnił mi ideę przyświecającą projektowi odnosząc się jednocześnie do tego, o czym pisała Marta Klimowicz: konkurencji Facebooka.

Facebook, mówił mi wspótwórca serwisu, chce wszystko uczynić publicznym. Cokolwiek dodajesz: zdjęcia, teksty, linki – nawet przy ustawieniach prywatności – staje się „dobrem wspólnym”. Glognet stawia na zamknięte obszary, do których dostęp mają mieć tylko te osoby, które zaprosimy. Dlatego ma sprawdzić się wśród studentów, którzy korzystają z Chomika czy Gmail’a.

Wykonanie serwisu, sam pomysł – jestem jak najbardziej za. Co do zastosowania i powodzenia biznesowego – no, zobaczymy. Bo musimy zdradzić, że twórcy Glognet zgłosili nam go do recenzji w dniu premiery – i za takie zaufanie dziękujemy. Dajmy serwisowi trochę czasu. Trzymam kciuki.



Wpis pochodzi z serwisu wystartowali.pl. Celem Wystartowali.pl jest rzetelne recenzowanie polskich projektów internetowych oraz informowanie o startupach z całego świata. Naszą przewagą jest oryginalność i wysoka jakość prezentowanych treści oraz bezpośredni kontakt z twórcami.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama