Niedługo do klientów zaczną trafiać gogle Oculus Rift, potem swój sprzęt zacznie dostarczać na rynek HTC. Wyścig na polu VR wejdzie na wyższy etap. Jednocześnie będą rozwijane alternatywne rozwiązania - przecież Microsoft pracuje nad HoloLens, czyli rzeczywistością rozszerzoną, w tle działa też (chyba) Google ze swoim projektem Glass. Jest ktoś jeszcze - firma Magic Leap. O ich pomyśle wiadomo niewiele. Ale nie przeszkadza to korporacjom pakować dużych pieniędzy w startup.
Giganci tech inwestują w Magic Leap, startup, który na razie jedynie intryguje
Wielcy inwestują miliony dolarów
Napisałem, że o firmie, ich pomyśle, wiadomo niewiele. Może doprecyzuję: nam, szarym ludziom wiadomo niewiele. Inwestorzy pewnie całkiem dobrze zdążyli poznać ten projekt - bez tego nie wyciągnęliby portfela. A piszę o tym właśnie przy okazji kolejnej rundy finansowania: Magic Leap pozyskało blisko 800 mln dolarów. W gronie inwestorów znajdziemy firmy z branży rozrywkowej czy finansowej (to duzi gracze), ale liderem jest Alibaba - chiński gigant e-commerce. Jeden z top menedżerów azjatyckiego potentata dołączy do grona decydentów Magic Leap. Warto wspomnieć, że w tej grupie zasiada już Sundar Pichai, szef Google. Korporacja z Mountain View w roku 2014 brała udział w rundzie finansowania wynoszącej ponad pół miliarda dolarów.
Widać zatem, że nie mamy do czynienia z jakimś zespołem, który ubzdurał sobie, że zmieni świat i poprosił na Kickstarterze o milion dolarów. Ta firma nie ukrywa, że na prace potrzebuje wielkich pieniędzy, bo zatrudnia kilkuset specjalistów, bo opracowuje autorskie rozwiązania, bo robi coś, czego inni jeszcze nie zrobili. A co podobno jest w ich zasięgu. Bajki? Podchodzę do tego z rezerwą, ale jeśli pojawiają się takie pieniądze, od takich firm, a ludzie z branży, którzy mieli styczność z projektem, piszą i mówią, że to rewolucja, zaczynam skupiać większą uwagę na tym biznesie.
Ok, ale o co w tym wszystkim chodzi?
No właśnie - czym właściwie zajmuje się ten zespół? W wielkim skrócie można napisać, że tworzeniem rozwiązania z zakresu rzeczywistości wirtualnej i rozszerzonej. Ale do żadnej z tych kategorii nie chcą być wtłoczeni. To ma być coś obok czy ponad tym. Także i w tym przypadku musi się pojawić sprzęt ubieralny, okulary czy gogle, które wprowadzą człowieka w ten miks świata rzeczywistego i cyfrowego. Podkreśla się jednak, że to rozwiązanie będzie nieinwazyjne. Ma współgrać z okiem i mózgiem, by z jednej strony nie męczyć organizmu, działać w naturalny sposób, a z drugiej strony całkowicie nas oszukać. Tak, by człowiek nie był w stanie stwierdzić, czy to, na co patrzy jest prawdziwe czy cyfrowe.
Brzmi ciekawie. Problem polega na tym, że na razie nie zaprezentowano takiego sprzętu. Nie tylko wersji konsumenckiej - nie słychać nawet o urządzeniu przeznaczonym dla deweloperów. Póki co konkretów brakuje, jest za to dużo niejasnych komunikatów, wypowiedzi na temat rewolucji itd. Można się zatem zastanawiać, czy ta aura tajemnicy wynika z faktu, że firma nie chce się spieszyć, nie chce, by konkurencja podpatrzyła ich pomysł, nie zamierza zaostrzać apetytów zbyt wcześnie czy też jest to gra. Taka, w której pierwszoplanową rolę odgrywa właśnie tajemnica i mydlenie oczu, by wzbudzić zainteresowanie i przyciągnąć inwestorów.
Chociaż w biznes wpompowano już spore pieniądze, to trzeba mieć na uwadze, że w inne startupy inwestuje się jeszcze więcej. W przypadku Magic Leap nie robi tego jedna firma, a cały ich szereg, więc suma rozbija się na kilku gigantów. Google czy Alibaba mogą sobie pozwolić na takie ryzyko, bo w przypadku klęski stracą relatywnie niewiele. A sukces da im prawdziwe wunderwaffe. Warto zatem podjąć ryzyko. Przypomnę tylko, że parę lat temu Facebook wydał znacznie większe pieniądze na przejęcie komunikatora WhatsApp. Nie jest zatem tak, że jeśli w jakiś startup wpompowano już miliard dolarów, to rewolucja, którą zapowiada, wydaje się pewna.
Magic Leap intryguje, lecz na tym na razie kończy się ta historia.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu