Ostatnie tygodnie to szereg wpadek gigantów rynku mobilnego w ich relacjach z klientami. Najpierw wybuchła w sieci bomba, gdy okazało się, że Path, do...
Giganci będą bardziej dbali o prywatność użytkowników aplikacji – prokuratura już tego dopilnuje
Ostatnie tygodnie to szereg wpadek gigantów rynku mobilnego w ich relacjach z klientami. Najpierw wybuchła w sieci bomba, gdy okazało się, że Path, dość popularna społecznościowa aplikacja, pobierała książki adresowe użytkowników na swoje serwery, przy czym przy okazji wyszło, że mało kto zaprzątał sobie głowę kwestią prywatności danych użytkowników tego typu produktów. Po drodze Google zaliczyło również kilka wpadek z ciasteczkami. Atmosfera zaczęła gęstnieć.
Jednak wczoraj ukazała się informacja, że Google, Apple, RIM, HP, Microsoft i Amazon osiągnęły porozumienie i zgodziły się na wprowadzenie u siebie zasad zwiększających zakres ochrony prywatności swoich klientów używających mobilnych aplikacji. Skutkiem umowy ma być wymuszenie na twórcach aplikacji (pod groźbą postępowania karnego) podawania dokładnych i przede wszystkim widocznych informacji dotyczących tego, jakie informacje będą gromadzić ich produkty i co dalej będzie się z nimi działo. Do tej pory większość firm nie interesowała się kwestią wykorzystywania przez deweloperów informacji o użytkownikach mobilnych aplikacji.
Zastanawia mnie za to jedno – czy gdyby w całą sprawę nie zaangażowała się prokuratura Kalifornii, to giganci rynku mobilnego w ogóle zawarliby takie porozumienie? Przyglądając się oficjalnemu komunikatowi prokuratury może wyczytać, że to właśnie ona była animatorem tego porozumienia. Firmy wolały zawrzeć pewną formę umowy niż wylądować w sądach, zwłaszcza, że prawo stanowe wymaga, aby aplikacje, które gromadzą dane osobowe informowały o tym użytkowników. Co ciekawe i warte zauważania, pierwsze spotkanie dotyczące tej kwestii odbyło się już w sierpniu 2011 roku, ale dopiero teraz firmy zdecydowały się na ugodę. Można domniemywać, że właśnie pod wpływem ostatnich wpadek, które odbiły się szerokim echem wśród konsumentów i bez wątpienia nadwątliły renomę i wiarygodność tych firm oraz stworzyły realną groźbę pozwów sądowych.
Nie chcę być cynikiem i twierdzić, że wymienione strony porozumienia do tej pory działały ze złych pobudek. Niemniej, w niektórych przypadkach ich niefrasobliwe podchodzenie do prywatności własnych klientów, że się tak kolokwialnie wyrażę, aż biło po oczach. Wspomniana umowa może poprawić nieco tę kwestię, ale nie łudzę się – jeszcze nie raz usłyszymy o naruszeniu prywatności naszych danych. Przyglądając się od dość dawna rozwojowi internetu powoli dochodzę do wniosku, że ta kwestia zaczyna przybierać kształt deterministycznych następstw istnienia sieci.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu