Po przejęciu Fitbita przez Google wielu użytkowników było dość rozczarowanych tym, jak kształtuje się wsparcie i potencjalna przyszłość produktów wydawanych pod tym szyldem. Patrząc na ostatnią aktualizację - mieli ku temu dobre powody.

Kilka tygodni temu właściciele smartwatchy Fitbit Versa 3 i Fitbit Sense zaczęli otrzymywać powiadomienia informujące o nowej wersji oprogramowania, którą muszą natychmiast zainstalować. Powodem miało być przegrzewanie się baterii. W oficjalnym komunikacie producent zaznaczał, że aktualizacja ma na celu „zmniejszenie ryzyka przegrzewania się baterii oraz ograniczania jej pojemności”. Użytkownicy dotknięci problemem, który według Google nie dotknął każdego a jedynie pewną pulę użytkowników, mogli również ubiegać się o kartę podarunkową o wartości 50 dolarów.
Fitbit z ciągłymi problemami z baterią. To nie jest pierwszy raz
Choć poprawienie problemu przegrzewających się baterii to decyzja którą należy chwalić - to aż dziw bierze, że w ogóle do takiej sytuacji doszło. Jakby tego było mało: użytkownicy sprzętów informują, że aktualizacja drastycznie skróciła czas pracy na jednym ładowaniu. W wielu przypadkach smartwatche, które wcześniej działały od dwóch do sześciu dni bez konieczności sięgania po ładowarkę, teraz mają ledwo wytrzymywać jeden dzień. Komentatorzy twierdzą nawet, że po takiej akcji ich sprzęty stały się właściwie... bezużyteczne. Zaś tych 50 dolarów które oferuje Google jest śmieszne - i w żadnym stopniu nie jest adekwatnym zadośćuczynieniem w obliczu tego, co stało się z ich zegarkami. A warto mieć też na uwadze, że to nie jest pierwszy raz, kiedy Fitbit zalicza wpadkę z zegarkami. Dwa lata temu głośno było o wycofaniu modelu Fitbit Ionic z rynku po tym, jak modele te zaliczyły wpadkę z bateriami. Wtedy to doszło do poparzenia (!) kilkudziesięciu osób. Wszyscy posiadacze tego modelu mogli je oddać i odzyskać pieniądze:
Komisja ds. Bezpieczeństwa Produktów Konsumenckich radzi, by wszyscy właściciele zegarków Fitbit Ionic jak najszybciej zaprzestali korzystania z nich. Amerykańscy użytkownicy mogą liczyć na specjalne opakowania dzięki którym będą mogli odesłać urządzenia i odzyskać 299 dolarów — czyli rekomendowaną cenę sprzętu. Powstała też oficjalna strona poświęcona wycofywaniu Fitbit Ionic, na której również Polacy mogą skorzystać z procedury zwrotu.
Google chowa głowę w piasek. Firma odmawia większego komentarza
W swoim oświadczeniu gigant potwierdził, że aktualizacja może skutkować skróceniem czasu pracy baterii i koniecznością częstszego ładowania urządzeń. Jednak dla użytkowników smartwatchy istnieje ogromna różnica między „ładowaniem częściej” a „ładowaniem kilkukrotnie częściej”. Wielu klientów decyduje się na smartwatche Fitbit właśnie ze względu na długi czas pracy na jednym ładowaniu. A w obliczu tak drastycznie krótszej pracy, można chyba spokojnie mówić, że to zupełnie inny sprzęt. Amerykańska prasa próbowała zadać przedstawicielom Google więcej pytań w tym temacie, jednak odmówili oni dalszego komentarza.
Gdy tak spojrzeć na to szerzej, nie wygląda to najlepiej. Reddit od jakiegoś czasu kipi od wpisów użytkowników zaniepokojonych sytuacją - a tamtejsi użytkownicy stale zgłaszają problemy z bateriami i przegrzewaniem się urządzeń. Przybywa też wpisów w związku z rozmaitymi urazami i podrżanieniami, a do tego dochodzi jeszcze kłopotliwy kontakt z obsługą. Szkoda, ale najwyraźniej czas na przesiadkę. Całe szczęście na rynku wearables jest w czym wybierać. Od wspaniałych modeli Garmina, przez znakomite Huaweie, na Apple Watchach i spółce kończąc.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu