Felietony

Za takimi gadżetami szaleliśmy blisko 20 lat temu. Dzisiaj są bezużyteczne

Jakub Szczęsny
Za takimi gadżetami szaleliśmy blisko 20 lat temu. Dzisiaj są bezużyteczne
48

Bezużyteczne w kontekście tego, co mamy do dyspozycji tu i teraz. Obecne warianty urządzeń, które swoje lata świetności miały prawie dwie dekady temu to niezwykle rozbudowane i potężne sprzęty, przy których ich protoplaści wyglądają "biednie". O jakich gadżetach mowa?

Początek wieku XXI obfitował w naprawdę mocne premiery i obecnie nostalgiczne wręcz trendy, które na zawsze zmieniły świat nowych technologii. Jedne dedykowane były głównie zabawie, na kanwie innych wyrosły całe niezwykle lukratywne rynki. Przenieśmy się o prawie 20 lat wstecz i powspominajmy, co rozbudzało naszą wyobraźnię w tych latach.

Jakikolwiek telefon komórkowy

Pierwszym najbardziej rozpoznawalnym telefonem komórkowym w Polsce była Nokia 3310. W oczach wielu z nas obecnie jest przestarzała, potrafi jedynie dzwonić, SMS-ować i oferuje kilka prostych gier. Po 2000 roku było to jednak spełnienie marzeń wielu - abonamenty były wtedy niesamowicie drogie, a możliwości finansowe Polaków jeszcze podnoszących się po komunizmie - niezbyt duże. Dlatego nawet po latach od premiery urządzenia (2000 rok) można było spotkać użytkowników fińskiej "cegły". Na dobrą sprawę w tych czasach każdy chciał mieć jakikolwiek telefon komórkowy - bo były "trendy".

Wraz z tym jak rosły nasze możliwości finansowe, a ceny urządzeń (oraz abonamentów, ofert pre-paid) spadały, proste urządzenia mobilne stawały się coraz lepiej dostępne. Na tej podstawie wkrótce zbudowano rynek, który jest niezwykle istotny również dziś: pierwszy iPhone był właściwie zaczątkiem smartfonowego boomu, do którego udanie dołączyło skrajnie niewielu producentów i obecnie liczą się jedynie Apple, Samsung oraz Huawei.

Zobacz też: Praktyczny prezent dla kierowcy

Mieliśmy Walkmana, był i Discman

Sony wyszło z bardzo prostego założenia: skoro Walkman, przenośny odtwarzacz kaset magnetofonowych mógł pochwalić się sporym sukcesem, to dlaczego nie miałby go powtórzyć... Discman? Idea podobna, nieco inny nośnik. Discman co prawda poprzedzał polski boom na gadżety o sporo lat, ale mniej więcej po nowym millenium nastolatkowie wiercili dziury w brzuchu rodzicom prośbami o discmana. Urządzenia nie były tanie, do szczególnie poręcznych też nie należały... ale kusiły. Powszechną obecnie wolnością w zakresie wyboru miejsca słuchania muzyki. Dziś jest jeszcze prościej - wyciągamy telefon, uruchamiami Spotify, zakładamy słuchawki i... w drogę. Niemalże dwie dekady wstecz nie było to aż takie oczywiste.

A co powiecie na "empetrójki"?

Sam miałem takich trzy: jedna Grundiga (fatalnie wykonana) i dwie od Samsunga. 512 MB przestrzeni na dane to było wtedy całkiem sporo, 2 GB w "paluszku" od Samsunga stanowiło swego rodzaju rarytas. Odtwarzacze MP3 mogły korzystać z pamięci flash, ale były też takie modele, w których nośnikami były... płyty CD (odczytując pliki zapisane w formacie MP3). Pierwsze sprzęty chwaliły się pojemnościami wynoszącymi około 64 MB, czym nowszy model, tym więcej pamięci oferował.

Odtwarzacz MP3 podłączało się do komputera celem wgrania do niego utworów, czasami również po to, aby uzupełnić zapasy energii (szczególnie starsze modele uwielbiały baterie - "paluszki"). Czy ktokolwiek martwił się wtedy o prawa autorskie, ograniczenia DRM? W większości tego typu sprzętów nikt o to nie dbał, pojawiały się więc głosy, że tego typu sprzęty mogą powodować rozwój piractwa. Opłata reprograficzna co jakiś czas była podnoszona w kontekście m. in. "empetrójek".

Tamagotchi, Tamagotchi, Tamagotchi

Wielu młodych słuchających obecnie utworu Taconafide mogło nawet nie widzieć "na żywo" prawdziwego Tamagotchi. Mało tego, spore grono tych, którzy uważają, że widzieli Tamagotchi... miało okazję zapoznać się z jego podróbką. Prawdziwe Tamagotchi jest jedno (oczywiście w różnych wersjach) i stanowi ono markę. Najprostsze warianty pozwalają na zwyczajnie opiekowanie się elektronicznym żyjątkiem. Nowsze, nieco bardziej rozbudowane urządzenia umożliwiają łączenie stworków w pary oraz cieszenie się funkcjami społecznościowymi w specjalnych platformach.

Tamagotchi nie były szczególnie skomplikowane: zwierzakiem należało się zajmować - począwszy od zaspokajania potrzeb fizjologicznych, aż po sprzątanie oraz zabawę. Polskie rynki, rozkładane najczęściej w soboty zapełniały się przeróżnymi wariacjami na temat oryginalnego produktu: można było kupić imitację Tamagotchi w obudowie w kształcie pokemona Pikachu - do wyboru, do koloru. Tyle, że z prawdziwą zabawką wiele wspólnego nie miały.

Game Boy

Pierwszy Game Boy pojawił się na rynku znacznie wcześniej niż rozpoczęły się lata 2000 -, ale w dalszym ciągu wielu najmłodszych marzyło o takim sprzęcie. Szczęśliwcy, którzy mieli wujka lub ciotkę "na emigracji" w USA mogli liczyć na taki prezent w przesyłanej do kraju paczce - najlepiej z nośnikami, o które w Polsce łatwo nie było, również z punktu widzenia ceny. W tych latach co prawda już powoli z kątków wyzierały mocarne i wszechstronne pecety, ale chyba każdy młody człowiek chciał mieć coś, na czym można pograć - zawsze i wszędzie. Dzisiaj od tego mamy smartfony i ogromny wybór w sklepach Google Play oraz AppStore.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu