Motoryzacja

Ford zaprasza kierowców, bo "sprzedał" buga w oprogramowaniu

Maciej Sikorski
Ford zaprasza kierowców, bo "sprzedał" buga w oprogramowaniu
16

Piszemy o autonomicznych samochodach, które można nazwać jeżdżącymi komputerami, zastanawiamy się, kiedy takie pojazdy trafią na ulice (w komercyjnym wydaniu) i jak szybko będzie zmieniał się rynek. Należy jednak pamiętać, że nowe technologie, procesory i odpowiednie oprogramowanie trafiają do samoc...

Piszemy o autonomicznych samochodach, które można nazwać jeżdżącymi komputerami, zastanawiamy się, kiedy takie pojazdy trafią na ulice (w komercyjnym wydaniu) i jak szybko będzie zmieniał się rynek. Należy jednak pamiętać, że nowe technologie, procesory i odpowiednie oprogramowanie trafiają do samochodów od dłuższego czasu, dotyczy to wielu marek. Wśród nich znajdziemy Forda, który teraz zmaga się z problemem nowoczesności.

Ponad 430 tysięcy - tyle aut może mieć problem wymagający naprawy. Wszystkie te pojazdy zostały sprzedane w Ameryce Północnej, zapewne nadal jeździ tam zdecydowana większość maszyn. Sprawa dotyczy modeli Focus, Escape oraz C-MAX wyprodukowanych w latach 2014-2015. Na czym polega feler? Kierowcom przytrafia się niemożność zgaszenia silnika: wyjmują kluczyk, naciskają guzik "stop", a mimo to samochód pozostaje odpalony. To spory problem, zwłaszcza jeśli w baku jest dużo paliwa i nie ma się pojęcia, jak zgasić pojazd.

Rozwiązaniem jest wycieczka do dilera, tam powinien zostać usunięty bug w oprogramowaniu, który odpowiada za całe to zamieszanie. Zdalnie nie da się tego zrobić. Niektórzy psioczą i przywołują Teslę aktualizującą swoje samochody na zasadzie OTA, czyli Over The Air. Pisałem o tej sprawie na początku roku. I nie brakowało wówczas opinii Czytelników, którzy przekonywali, że firma Muska zdecydowała się na niebezpieczne rozwiązanie, bo ich samochód łatwo jest zhakować.

Całkiem prawdopodobne, że Ford nie decyduje się na OTA właśnie z uwagi na bezpieczeństwo. Może korporacja zdaje sobie sprawę z tego, że ryzyko jest zbyt duże i chociaż byłoby to szybsze i tańsze rozwiązanie w przypadkach takich, jak ten opisany powyżej, to jednocześnie mogłoby się skończyć na ataku hakerskim, który wyrządziłby więcej szkód niż problem z wyłączeniem silnika (podobno do tej pory nie doprowadził on do żadnego wypadku). Pisząc krótko: Ford wybiera mniejsze zło.

Najciekawszy w całej sytuacji jest sam problem - usterka nie dotyczy źle działających poduszek powietrznych, wadliwych hamulców czy awaryjnej skrzyni biegów: Ford zderzył się z problemem w oprogramowaniu. Samochody stały się wadliwe przez soft. I takie wpadki będą się pewnie pojawiać coraz częściej - nie tylko u Forda. Podobnie będzie z pralkami, lodówkami, odkurzaczami i kosiarkami. Ze wszystkim, co będzie pracować pod kontrolą jakiegoś systemu operacyjnego. Zapowiada się niezła zabawa.

Źródła grafik: Ford, Tesla

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

problemsamochódFordtesla