Motoryzacja

Ford jeszcze nie zniknął, ale nowa Puma straciła pazur

Kamil Pieczonka
Ford jeszcze nie zniknął, ale nowa Puma straciła pazur
Reklama

Ford w Europie częściej ostatnio wycofuje swoje samochody oferty, niż wprowadza nowe modele. Nie zamierza jednak całkiem się z Europy wycofać, a już na pewno nie ze swoim sprzedażowym hitem jakim jest Puma. Po 4 latach od premiery pokazano wreszcie odświeżoną wersję.

Ford Puma przechodzi lifting

Oferta Forda nie jest zbyt okazała, szczególnie po tym jak wycofał z oferty takie samochody jak S-Max, Galaxy czy Mondeo. Widać to też po wynikach sprzedaży w naszym kraju, gdzie ciężko dopatrzeć się amerykańskiej marki nawet w pierwszej dziesiątce. Ford w zeszłym roku sprzedał u nas tylko nieco ponad 12 000 samochodów, a do najczęściej wybieranych modeli należała Puma. Niewielki crossover to wcale nie Fiesta na sterydach, a całkiem funkcjonalne i zgrabne auto, które ma swoich miłośników. Teraz przechodzi lifting, choć podejrzewam, że mało kto będzie w stanie odróżnić stary model od nowego. Na zewnątrz zmian praktycznie nie ma, nie licząc innego kształtu pasków LED, które pełnią funkcję świateł do jazdy dziennej.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Lotnisko Katowice zyska nowoczesny terminal. Będzie wizytówką regionu?

Z tyłu oraz w samej konstrukcji samochodu też nie ma wielkich zmian, Ford dorzucił tylko nowe kolory lakierów i nowe wzory felg. Nic nad czym warto byłoby się pochylać. Niestety marka zrobiła też poważną rewizję pod maską, a najważniejsza zmiana dotyczy wersji ST, która obecnie będzie miała silnik 1.0 Ecoboost z układem miękkiej hybrydy o mocy 170 KM. Zniknie z oferty zatem najmocniejsza wersja 1.5 Ecoboost o mocy 200 KM. W zasadzie Puma dostępna będzie tylko z jednym silnikiem oferującym w zależności od wersji 125, 155 lub właśnie 170 KM. W najsłabszej wersji będziemy mieli sześciobiegową, manualną przekładnie, w mocniejszych dwusprzęgłową skrzynię automatyczną o siedmiu przełożeniach.

Duży lifting Puma przeszła też w kabinie. Po zdjęciach trudno powiedzieć czy jakość materiałów uległa poprawie, ale już na pierwszy rzut oka widać, że jest bardziej nowocześnie. Mamy dużą, dwuramienną kierownicę, za którą chowa się spory wyświetlacz o przekątnej 12.8 cala z nowymi cyfrowymi zegarami. Nowy jest też wyświetlacz w centralnej części kokpitu, który umieszczono nieco niżej, ale wstawiono nad nim wyloty wentylacji, co nie tylko ogranicza widoczność ale też chyba jest słabym pomysłem pod względem funkcjonalnym. Sam ekran ma 12 cali i działa pod kontrolą systemu Sync4 z bezprzewodową obsługą Android Auto i Apple Car Play.

Puma niestety jest na tyle nowoczesna, że Ford postanowił usunąć w niej przyciski do regulacji klimatyzacji, można to zrobić tylko z poziomu ekranu dotykowego. To kiepskie rozwiązanie, od którego większość producentów odchodzi, ale Amerykanie zdają się tym nie przejmować. Obok nowego systemu inforozrywki dostaniemy też nowe systemy bezpieczeństwa, głównie związane z wykrywaniem przeszkód przed i za samochodem, które zatrzymają auto w razie zagrożenia zderzeniem. Warto także odnotować, że w drugiej połowie roku na rynku powinna pojawić się elektryczna wersja, ale nie wiadomo jeszcze jak będzie wyglądała.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama