Maciej Hawryluk podesłał mi gościnny wpis, który jest odowiedzią na post Grzegorza Ułana na temat for dyskusyjnych w internecie. Ponieważ bardzo lubię...
Fora internetowe żyją i mają się dobrze. Truizm i zapewne mało nośne hasło, ale z perspektywy zarówno zaangażowanego użytkownika internetu, jak i Pani Krysi z gazowni tak właśnie wygląda obecna sytuacja. Teza postawiona przez Grzegorza Ułana na Antyweb, wiesząca zmierzch forów na rzecz serwisów Q&A, ma jedną dyskwalifikującą ją wadę - jest tezą geeka.
Co jest podstawowym problemem niedzielnego użytkownika Internetu? Bezwładność w dostępie do informacji o nowościach. Nowościach, takich jak serwisy typu Q&A. Dla części czytelników AntyWeb serwisy typu Favo.rs. to coś nowego, co dopiero dla przeciętnego Kowalskiego. Serwisy te mają szansę zaistnieć dopiero wówczas, kiedy przebiją się do świadomości masowego odbiorcy, kiedy powstanie nasza-klasa Q&A. Nie widzę za bardzo takiego gracza na horyzoncie, szczególnie biorąc pod uwagę polski internet, a raczej serwis w ojczystym języku niezbędny jest do osiągnięcia masowości pozwalającej choćby otrzeć się o miano "killera forów".
"Gdzie dwóch polaków, tam trzy opinie." głosi stare porzekadło. Dlatego nie wierzę w masowy, polski serwis typu Q&A w którym większość użytkowników udzielałaby merytoryczne odpowiedzi. Skończyłoby się na dyskusjach: "dlaczego w 2minucie słychać strzały", pytaniach typu: "czy A. Lepper popełnił samobójstwo?" i innych wykopowo-salonowych przepychankach.
Zadawanie pytań i udzielanie odpowiedzi bez rejestracji? To przecież jak wysłanie zaproszeń do wszelkich trolli i gimnazjalnej hałastry - przy konieczności rejestracji wysiłek włożony w dołączenie do serwisu Q&A jest taki sam. Jasne, dochodzi ten element, że na serwisie "zapytaj.o.mydło.i.powidło.com" uzyskamy ogólnikowe informacje - ale od kogo? Co ma przekonać ekspertów (tacy też są w internecie - serio) do opuszczenia swoich nisz i wyjścia do przeciętnego Kowalskiego? Po co ktoś ma odpowiadać na pytania zawarte w instrukcji obsługi, kiedy może ten czas przeznaczyć na bardziej rozwijające dysputy?
Zastanówmy się przez chwilę co jest podstawowym narzędziem zapewniącym dostęp do informacji niedzielnemu internaucie. Wyszukiwarka. Bardzo często nie Google, ale Onetu czy WP (tak, tak! te portale cały czas mają tę funkcję!). Z mojego doświadczenia wynika, że fora na których ktoś zadał interesujące nas pytanie, spotkał się z podobnym problemem, pozycjonowane są wysoko w wynikach wyszukiwania. Pomimo mojej dość dużej aktywności na "killerze forów", serwisie Q&A Aardvark (ktoś to jeszcze pamięta?) NIGDY nie zobaczyłem satysfakcjonującej mnie odpowiedzi z Aardvark'a w Google. Nie dowodzi to niczego, ale takie są moje spostrzeżenia. W serwisach Q&A niezwykle popularne są za to takie kwiatki:
Swego rodzaju wartością dodaną do forum na którym się udzielasz, jest poznawanie użytkowników z którymi piszesz. Inside jokes, wzajemne uszczypliwości czy tematy o (_!_) maryny. Nawet jeżeli napotykasz barierę wejścia, w skostniałe towarzystwo - to przecież dzielisz z tymi ludźmi zainteresowania. Co ma przyciągać do anonimowych użytkowników wypowiadających się zarówno o problemach gastrycznych swojego kota jak i galopującej inflacji w Zimbabwe - nie wiem.
Nie widzę w najbliższej przyszłości szans na wyparcie forów przez serwisy typu Q&A. Jasne, ta druga usługa ma realną szansę zadomowić się na dobre w Internecie, jednak obok, a nie zamiast tradycyjnych forów.
Autorem tekstu jest Maciej Hawryluk, pasjonat wpływu nowoczesnych technologii na społeczeństwo http://retroactivecontinuity.wordpress.com/
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu