Seriale

Ten serial zaczął właśnie błyszczeć niczym najjaśniejsza gwiazda. Recenzja drugiego sezonu For All Mankind na Apple TV+

Paweł Winiarski
Ten serial zaczął właśnie błyszczeć niczym najjaśniejsza gwiazda. Recenzja drugiego sezonu For All Mankind na Apple TV+
Reklama

Biblioteka Apple TV+ jest bardzo skromna i cały czas nie widzę powodu, by rozpocząć opłacanie dostępu do usługi po zakończeniu darmowego, promocyjnego okresu. Nie zmienia to jednak faktu, że serial For All Mankind przeobraził się z opowieści z potencjałem w naprawdę udaną i świetnie opowiedzianą historię, która wciągała mnie co tydzień.

Recenzując pierwszy sezon For All Manking, Konrad napisał, że "serial miał kosmiczny potencjał, ale zanotował bolesne lądowanie". W pełni się z tym zgadzam, choć przyznaję - oglądało mi się go przyjemnie. Był nieco przerysowany, naiwny, momentami zbyt oczywisty. Ale jednak dobry - drugi sezon poprawił się w każdym aspekcie i tym samym mocno mnie zaskoczył.

Reklama

Akcja drugiego sezonu przenosi nas kilka lat po wydarzeniach, które miały miejsce w finale sezonu pierwszego. Świat nieco się zmienił, a małej trzyosobowej bazy na Księżycu, powstała całkiem pokaźnych rozmiarów placówka Jamestown. Regularnie zasilana kolejnymi dostawami potrzebnych materiałów, ze zmieniającymi się mieszkańcami i marzeniami o postawieniu kopalni cennych surowców. To jednak wciąż alternatywna wersja końcówki ubiegłego wieku - w tym świecie John Lennon  cały czas żyje, a zamach na Jana Pawła II okazał się skuteczny. Mimo tych różnic względem znanej nam historii, rzeczywistość serialu For All Mankind jest bardzo realna, w pewnym sensie nawet bardziej niż można to było odczuć w pierwszym sezonie. I jestem w stanie uwierzyć, że Zimna Wojna, a przede wszystkim towarzyszący jej wyścig USA i ZSRR o podbój kosmosu mógłby faktycznie mieć miejsce.


W serialu wracają znani z pierwszego sezonu główni bohaterowie, których życie bardzo się zmieniło. Ed Baldwin jest teraz jednym z szefów NASA i to on odpowiada za przydział misji kosmicznych. Rodzinna tragedia kazała mu jednak zostać za biurkiem i porzucić marzenia o dalszej eksploracji kosmosu. Tracey Stevens to celebrytka, która na równi z kolejnymi odwiedzanymi programami rozrywkowymi wciąż jest astronautką. Uziemiony Gordo Stevens natomiast zyskał kilkanaście kilogramów i zajmuje się opowiadaniem o kosmicznych przygodach podczas bankietów i imprez służbowych. Podobnie jak Baldwin marzy jednak skrycie o powrocie na Księżyc.


Nie chcę psuć Wam przyjemności z samodzielnego poznawania nowej historii, bo napisaną ją jeszcze lepiej niż w pierwszym sezonie. Ma więcej zwrotów akcji, lepiej przedstawia bohaterów oraz ich problemy - zarówno te związane z lotami kosmicznymi, jak i bardziej przyziemne, rodzinne. Obawiałem się, że taki zabieg może mnie wynudzić, jednak przypadł mi do gustu nawet bardziej niż temat przygotowywania astronautów do pierwszych lotów na ziemskiego satelitę. Po części to oczywiście zasługa tego, że polubiłem się z bohaterami i czekałem na rozwinięcie ich historii.


Drugi sezon For All Mankind dużo bardziej skupia się na polityce i zaognianiu trudnych stosunków na linii USA - Związek Radziecki. Świetnie kontrastuje to chociażby z radzieckim pomysłem na podanie sobie z USA rąk w kosmosie. Co ciekawe, konflikt rozgrywa się zarówno na Ziemi, jak i na Księżycu, zobaczycie kilka niespodziewanych wydarzeń i zwrotów akcji - kilka z nich mrozi krew w żyłach i wywołuje uczucie niepokoju. W ogóle drugi sezon For All Mankind potrafi uruchomić uczucia widza, czego doskonałym przykładem jest ostatni odcinek, tak zwany finał sezonu. To pełna akcji i mocnych wrażeń jazda bez trzymanki kończąca się zapowiedzią trzeciego sezonu, który zabierze nas do alternatywnych lat 90. ubiegłego wieku. Jednak żaden z tych odcinków nie nudzi i oglądając je co tydzień, nie mogłem doczekać się kolejnego.

Reklama


Bardzo trudno odmówić drugiemu sezonowi For All Mankind spójności scenariusza i odpowiednio wyważonego opowiadania historii poszczególnych bohaterów. O żadnym z nich nie da się zapomnieć, każdy został poprowadzony świetnie. Udało się nawet wpleść wątek adopcji dzieci po wojnie w Korei, tak jak w pierwszym sezonie temat LGBT (który tym razem został odsunięty na dalszy plan i jest niemal marginalny).Tym razem też producenci pokazali nam więcej zapatrzonych w Matkę Rosję radzieckich astronautów, a zarazem znaczących różnic w ustrojach obu państw, które wydają się istnieć na dwóch zupełnie różnych biegunach. Dzięki temu możemy też zobaczyć Piotra Adamczyka, który wcielił się w rolę radzieckiego naukowca skupionego wokół lotów w kosmos - i muszę przyznać, że świetnie wszedł w swoją swoją postać. Oczywiście trudno nie patrzeć mi na niego przez pryzmat wcześniejszych ról w polskim kinie, ale myślę, że zagraniczny widz bez takich doświadczeń w pełni zaakceptuje jego bohatera, Siergieja Orestowicza Nikulowa.

Reklama

Czy warto obejrzeć For All Mankind na Apple TV?

Zdecydowanie tak. Pierwszy sezon miał potencjał, ale w wielu aspektach nie potrafił go wykorzystać - dawał nadzieję na bardzo dobrą kontynuację. Drugi sezon jest świetny, bardzo spójny, dzięki niemu to serial najwyższych lotów i zdecydowanie bardzo mocna pozycja w skromnym katalogu Apple TV+. Nie wiem, co można jeszcze poprawić w trójce, trzymam więc kciuki, by poziom drugiego sezonu został po prostu zachowany.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama