Jak zacząć nowy rok? Najlepiej z przytupem. Przynajmniej z takiego założenia wychodzą decydenci Huawei. Już za kilka dni powinni nam zaprezentować min...
Flagowiec z Androidem, budżetowy sprzęt z WP8 i tabfon - Huawei podbija stawkę
Jak zacząć nowy rok? Najlepiej z przytupem. Przynajmniej z takiego założenia wychodzą decydenci Huawei. Już za kilka dni powinni nam zaprezentować minimum trzy smartfony. I nie mówimy tu o sprzęcie, który w pierwszej kolejności kojarzy się nam z tą firmą, czyli tanich modelach dla klientów w państwach rozwijających się, lecz urządzeniach z wyższej i średniej półki cenowej. Na co możemy liczyć? Na sprzęt z WP8, na giganta i na flagowca z Androidem. Na bogato.
Żaden z trzech wspomnianych smartfonów nie jest zaskoczeniem – w branży wspomina się o nich już od jakiegoś czasu, ale teraz figurują już w mediach oficjalnie jako "trójca Huawei". Zacznijmy może od urządzenia, które opisywał już Kamil, a które trudno jednoznacznie sklasyfikować (takie wrażenie można odnieść chociażby czytając komentarze pod tekstem Kamila). Huawei Ascend Mate, bo to o nim mowa, wyposażono przede wszystkim w 6,1-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1280х720 pikseli (będzie zatem HD, a nie zapowiadane wcześniej Full HD).
Produkt ma się ponoć doczekać akumulatora o pojemności 3800 mAh (przy tych rozmiarach ekranu to chyba konieczność). Jeszcze rok temu napisałbym, że wypuszczanie na rynek takiego sprzętu jest czystym szaleństwem i mija się z celem. Ostatnie kwartały pokazały jednak, że klienci są bardzo zainteresowani tabfonami (ta nazwa jakoś najbardziej do mnie przemawia) i na 6 calach ów wyścig wcale nie musi się kończyć. Co więcej, nie zdziwię się, gdy za jakiś czas niektórzy ludzie będą używali jako telefonu "klasycznego" tabletu – różni ludzie, różne potrzeby. Ale wróćmy do oferty Huawei.
Smartfon Ascend D2 ma być następcą modelu D1 współpracującego z platformą Android i prawdopodobnie flagowcem chińskiej korporacji. A skoro o flagowcu mowa, to należy się spodziewać niezłych specyfikacji. Plotki wskazują na 5-calowy ekran Full HD (nie mogło być inaczej), czterordzeniowy procesor o taktowaniu 1,5 GHz (prawdopodobnie Qualcomm Snapdragon S4 Pro, ale być może padnie na moduł własnej produkcji) oraz aparat 13 Mpix. Jeżeli dorzucimy do tego 2 GB pamięci operacyjnej, akumulator 3000 mAh oraz najnowszego Androida, to robi się całkiem ciekawie. Gdyby firma dostarczyła słuchawkę na rynek bez większych opóźnień i w atrakcyjnej cenie (a to bardzo prawdopodobne), to sprzedaż może się zakończyć sukcesem.
Przyznam szczerze, iż mnie osobiście najbardziej interesuje model Ascend W1. Właściwie nie tyle sam smartfon, co jego powodzenie na rynku i wielkość sprzedaży. Nie jest to klasa premium, zapewne sporo osób stwierdzi, iż model ciężko zakwalifikować nawet do średniej półki, ale być może właśnie w tym tkwi jego siła. Relatywnie tania słuchawka z platformą Microsoftu i "rozsądnymi" parametrami powinna zainteresować wielu użytkowników. A na tym z pewnością zależy także Microsoftowi, dla którego rok 2013 będzie swoistym sprawdzianem (więcej na ten temat pisał wczoraj Konrad).
Na pokładzie Ascend W1 zapewne znajdzie się 4-calowy ekran o rozdzielczości 800x480 pikseli, dwurdzeniowy procesor o taktowaniu 1,2 GHz, 512 MB pamięci operacyjnej i 4 GB pamięci wbudowanej (tą ostatnią można rozbudować za sprawą czytnika kart pamięci formatu microSD). Warto wspomnieć jeszcze o dwóch aparatach oraz baterii o pojemności 2000 mAh. Reasumując: jest wszystko to, co powinno wystarczyć przeciętnemu użytkownikowi do przysłowiowego szczęścia. Pytanie tylko, za ile Huawei postanowi nas uszczęśliwić?
Huawei postanowiło nie bawić się w półśrodki i atakuje praktycznie trzy różne segmenty urządzeń (jeden chyba nawet tworzy). Na papierze wszystko wygląda bardo atrakcyjnie, ale ubiegły rok pokazał, że to trochę za mało. Huawei zapowiedziało szumnie w pierwszym kwartale 2012 roku, iż namiesza na rynku, a potem zmagali się z problemami, które praktycznie wyłączyły ich z wyścigu o pieniądze klientów z grubszym portfelem. Póki co nie jest tak głośno, jak ostatnio, więc może efekty będą lepsze.
Źródło zdjęcia: compulenta.ru
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu