Sony

Flagowiec Sony w wersji mini trafia na polski rynek. Jaka cena?

Maciej Sikorski
Flagowiec Sony w wersji mini trafia na polski rynek. Jaka cena?
Reklama

Fablety przebojem wdarły się na rynek mobilny. Duże smartfony nie stanowią dzisiaj marginesu branży, a w kolejnych latach będą pewnie poprawiać swoje ...

Fablety przebojem wdarły się na rynek mobilny. Duże smartfony nie stanowią dzisiaj marginesu branży, a w kolejnych latach będą pewnie poprawiać swoje rynkowe udziały. Staje się to możliwe m.in. za sprawą poszerzania oferty produktów tego typu: dzisiaj dostępne są zarówno topowe fablety pokroju Note’a trzeciej generacji, jak i tańsze modele chińskich producentów. Każdy znajdzie coś dla siebie, a to pewnością napędza sprzedaż. Tym razem nie będzie jednak o fabletach, ale o ich alternatywie – małej wersji flagowca Sony, czyli smartfonie Xperia Z1 Compact.

Reklama

Większość flagowców popularnych producentów to dzisiaj modele z dużymi wyświetlaczami. Na palcach jednej reki zliczymy pewnie topowe smartfony z ekranem do 4,7 cala. Jeżeli zatem ktoś myśli o zakupie mocnego urządzenia, wyposażonego w podzespoły z górnej półki, dopracowanego, atrakcyjnego wizualnie (choć to rzecz względna), a przy tym małego (lub przynajmniej średniego rozmiaru), to może mieć problem. Producenci zaczęli co prawda poszerzać swoje oferty o wersje mini flagowców, ale w przypadku Samsunga czy HTC ten zabieg kończył się na nazwie – nie był to najwyższy segment produktowy. Inną ścieżką poszło jakiś czas temu Sony.

Przywołaną we wstępie słuchawkę Sony Xperia Z1 Compact określiłem mianem alternatywy dla fabletów, a teraz doprecyzuję, że mam na myśli alternatywę dla dużych, a jednocześnie drogich smartfonów. Właśnie w tych kategoriach należy rozpatrywać ów sprzęt. Wracam do niego nie przez przypadek. Na rynku japońskim produkt zaprezentowano już kilka miesięcy temu, potem pokazano w Las Vegas wersję na globalny rynek, ale teraz smartfon wprowadzany jest na Stary Kontynent. Warto zatem zadać sobie pytanie, czy ma szanse na odniesienie sukcesu?


W Polsce telefon można już zamówić w przedsprzedaży na stronie producenta (dostawa ruszy w lutym), można go też kupić w sklepie. W obu przypadkach cena ta sama: 1999 złotych. Z jednej strony, tanio nie jest, z drugiej, mówimy przecież o flagowcu w wersji mini (to oznacza ekran 4,3 cala). Cenę można chyba uznać za atrakcyjną, a niedługo produkt zacznie pewnie tanieć i wtedy zainteresowanie powinno stać się jeszcze większe. Trudno jednak przewidzieć, jak owo zainteresowanie przełoży się na sprzedaż i czy za kilka miesięcy/kwartałów Sony będzie mogło stwierdzić: tak, to był dobry ruch.

Na forach, blogach i serwisach technologicznych niejednokrotnie spotkałem się z tekstami (przekaz skierowany do producentów) w stylu: wprowadźcie na rynek produkt X, a ludzie rzucą się do sklepów i wykupią całą partię na pniu. To dotyczy m.in. smartfonów z klawiaturą QWERTY, sliderów, modeli z klapką czy bardzo pojemną baterią. Takie komentarze pojawiały się również w kontekście mniejszych flagowców. Rynek ponoć czekał na taki sprzęt. Nie na modele ze średniej półki z nazwą flagowca i dopiskiem mini, ale prawdziwe "rakiety" z wyświetlaczem, który można obsłużyć jedną ręką. Sony odpowiedziało na te żądania i tym samym powiedziało: sprawdzam.

Sprzedaż smartfonu Sony nie zaważy oczywiście o przyszłości japońskiej korporacji, a już tym bardziej o losach sektora mobilnego, ale da odpowiedź na proste pytanie: czy klienci faktycznie czekają na mniejsze flagowce? Jeśli tak, to Sony pójdzie pewnie za ciosem i będzie wypuszczało następne modele tego typu, swój sprzęt mogą też zaproponować inni producenci. Jeśli jednak telefon nie zrobi furory, to okaże się, że klienci chcą dużych modeli i nie widzą problemu w tych 5 czy 6 calach. Dla firm byłby to prosty przekaz, bo vox populi, vox Dei. Jednocześnie spodziewam się, że nadal pojawiałyby się opinie, iż rynek potrzebuje mniejszego sprzętu, a Xperia Z1 Compact nie zeszła z półek z powodu ceny/kolorów/marki… Zawsze znajdzie się jakiś powód.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama