Co przyjdzie większości z nas z recenzji najlepszego nawet aparatu, na który zdecydowanie nas nie stać? Ano niewiele, chociaż z mojego punktu widzenia...
Co przyjdzie większości z nas z recenzji najlepszego nawet aparatu, na który zdecydowanie nas nie stać? Ano niewiele, chociaż z mojego punktu widzenia proces testowania najlepszych urządzeń w swojej klasie jest bardzo przyjemny, nawet jeżeli test trwa tylko dwa tygodnie. Chcąc przetestować coś znacznie bardziej osiągalnego niż Alpha 7R czy RX1 postanowiłem sięgnąć po model od dawna dostępny na rynku, w cenie kilkakrotnie niższej. Przy okazji uzupełniając pewne braki w znajomości bezlusterkowów. Dlatego poprosiłem Sony aby udostępnił mi aparat NEX-6, który na rynek trafił jeszcze w 2012 roku, a dokładniej pod sam koniec 2012 roku.
Dodatkowo zachęcił mnie artykuł, który znalazłem w sieci, opowiadający historię znanego fotografa, który przesiadł się z topowych lustrzanek Nikona własnie na serię aparatów NEX, a dokładniej na dwa modele: NEX-7 i NEX-6, każdy wielokrotnie tańszy niż aparaty, którymi fotografował wcześniej. Postanowiłem przekonać się, czy jego historia jest prawdopodobna, czy to jednak gruba przesada.
Wygląd, budowa, obsługa
NEX-6 to bezlusterkowiec z matrycą typu APS-C, czyli taką jak w amatorskich lustrznkach. Jednocześnie jest to aparat o bardzo niedużych wymiarach. Nie zalicza się co prawda do absolutnie najmniejszych bezlusterkowców, stawia bowiem również na wygodną obsługę i komfort trzymania w reku, jest jednak naprawdę bez porównania mniejszy niż choćby najmniejsza lustrzanka. Jest też mniejszy niż Alpha 7R, na tyle, że z dużym zapasem mieścił się wraz z drugim obiektywem w tej samej torbie foto, do której Alpha wchodziła na wcisk. Z obiektywem dostarczanym w zestawie, który chowa się, gdy wyłączamy aparat, można porównać go wielkością do większych kompaktów, takich jak G15, pamiętając, że wiele zależy od podpiętego obiektywu.
NEX-6 ma więcej przycisków, pozwalających na kontrolę parametrów, niż aparaty z tej samej rodziny o mniejszym numerze. Bezpośrednio pod kółkiem wyboru trybu fotografowania znajduje się pokrętło do regulacji przysłony i czasu migawki. Obok spustu migawki znajduje się przycisk funkcyjny, który pozwala na skróty dobrać się do przełączania między manualnym a automatycznym ustawianiem ostrości, trybami autofocusa, obszarem autofocusa, balansem bieli i trybem pomiaru.
Z tyłu mamy dwa klawisze do obsługi menu, którym w rożnych miejscach przypisywane są różne funkcje. Jest także pokrętło spełniające rolę krzyżaka z przyciskiem pośrodku, dające dostęp do korekcji ekspozycji, ustawień ISO, trybu pracy i zmiany informacji wyświetlanych na ekranie. Jest także przycisk AEL, do blokady ekspozycji, przycisk podglądu i guzik otwierający wbudowaną lampę błyskową. Lampa jest bardzo ciekawie pomyślana - unosi się wysoko nad korpus, co zmniejsza prawdopodobieństwo wystąpienia efektu czerwonych oczu i daje się swobodnie odchylać do tyłu. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby skierować ją w sufit i cieszyć się światłem odbitym.
NEX-6 posiada odchylany ekran, który pozwala na obrócenie o 90 stopni, gdy patrzymy na aparat z góry i o 45 stopni, gdy patrzymy na niego z dołu. Nie zabrakło elektronicznego wizjera. Na prawej krawędzi znajduje się przycisk rozpoczynający nagrywanie wideo, który jest dość trudno dostępny, ale tym sposobem nie da się go wcisnąć przypadkowo.
Chociaż NEX nie dorównuje większym aparatom pod względem ergonomii i ilości przycisków, jego obsługa jest całkiem wygodna, przynajmniej w semi-amatorskich zastosowaniach. Jasne, że przydałoby się pokrętło kompensacji ekspozycji czy drugie pokrętło regulujące nastawy, ale nie psuje to ogólnego odbioru aparatu. W zasadzie mam tylko dwa zastrzeżenia. Po pierwsze przydałoby się aby ekran był dotykowy. Jestem zwolennikiem przycisków w aparatach, ale punkt ostrości czy hasło do WiFi wprowadzałoby się jednak łatwiej na dotykowym wyświetlaczu. Druga sprawa to dość niewygodne umieszczenie karty pamięci - od spodu, zaraz przy zawiasach od klapki, która utrudnia trochę dostęp. Nie są to jednak rzeczy, z którymi nie można się oswoić.
Obiektyw w zestawie
Aparat jest dostępny z kitowym obiektywem 16-50 F/3,5-5,6. Po przeliczeniu na 35mm otrzymujemy ogniskowe 24 - 75 mm. Główną zaletą obiektywu jest jego niewielki rozmiar gdy aparat jest wyłączony, bowiem chowa się do swojej obudowy, podobnie jak w aparatach kompaktowych. Obiektyw posiada pierścień i suwak z boku obudowy. Suwak zawsze działa jak dźwigienka zoom w kompaktach - reguluje przybliżenie i robi to z niezbyt szybką, jednostajną prędkością. Gdy aparat korzysta z automatycznego ustawiania ostrości, pierścień również służy do regulowania przybliżenia i daje znacznie szersze pole do popisu, jeżeli chodzi o prędkość i jej zależność od woli użytkownika. Chociaż ciężko mieć takie wyczucie, jak w przypadku pierścienia mechanicznego, to szybkie przekręcenie pierścienia powoduje przejście z od minimalnej do maksymalnej ogniskowej w mniej niż sekundę - wielokrotnie krócej niż w przypadku suwaka. Po przełączeniu się w tryb ręcznego ustawiania ostrości, pierścień otrzymuje taką właśnie funkcję, a do regulacji powiększenia pozostaje tylko suwak.
Jest to obiektyw, który zdecydowanie warto mieć w zestawie. Sprawdza się dobrze w codziennych, typowych zastosowaniach. Doskonale nadaje się do fotografowania widoków, ujęć grupy osób, czyli zastosowań typowo turystycznych. Ma również stabilizację optyczną.Jego całkowity brak byłby dość bolesny bez godnego zastępstwa dla tych konkretnych ogniskowych. Jednocześnie, jak to w przypadku obiektywów kitowych, jego jakość jest daleka od ideału. Obiektyw jest dość ciemny, mocno winietuje i nie nadaje się do uzyskania ujęć z małą głębia ostrości. Mówiąc krótko, kto kupił NEXa i na tym obiektywie poprzestanie, dużo straci. Po prostu nigdy nie pozna pełnego potencjału tego sprzętu. Równie dobrze mógłby wówczas postawić na coś mniejszego, np. Sony RX100 II.
Jasna stałka to jest to
Całe szczęście udało mi się do testów otrzymać również obiektyw stałoogniskowy 50 F/1.8. Nie wyobrażam sobie posiadania aparatu z wymienną optyka i niedokupienia do niego przynajmniej jednego naprawdę jasnego obiektywu dobrej jakości. Pięćdziesiątka otwiera przed NEXem zupełnie nowe spektrum możliwości. Nie dość, że jest bez porównania jaśniejsza od obiektywu kitowego, to również posiada optyczną stabilizację obrazu. Można fotografować zarówno w bardzo trudnych warunkach oświetleniowych, jak i bez problemu osiągnąć całkowicie rozmyte tło. Taki obiektyw - ten albo podobny, o innej ogniskowej, to absolutny must have dla kogoś zainteresowanego fotografią.
Tutaj objawia się sporo zaleta systemu NEX. Stosunkowo dobre, jasne obiektywy stałoogniskowe w większości występują w cenach poniżej półtora tysiąca złotych. Nie licząc kilku wyjątków oraz szkieł z logo Carl Zeiss. Oznacza to, że zakup dwóch lub trzech takich obiektywów nie będzie oznaczał ruiny i konieczności sprzedania nerki. Może nie są to obiektywy mogące konkurować z najlepszymi na rynku, ale bez cienia wątpliwości deklasują wszystkie popularne zoomy, takie jak dodawane w zestawach do aparatów.
Oczywiście podłączenie pięćdziesiątki zwiększyło trochę gabaryty aparatu. Wciąż jednak aparat oraz drugi obiektyw mieszczą się w małej torbie foto, do której nie zmieszczę lustrzanki. Osobiście obok wspomnianego obiektywu 50mm rozejrzałbym się za jakimś jasnym obiektywem o mniejszej ogniskowej, typu naleśnik, który jeszcze zmniejszyłby gabaryty aparatu niż obiektyw kitowy.
Matryca - jak na APS-C jest wyśmienicie
Matryce aparatów to główna zaleta wielu aparatów Sony. Nie inaczej jest w przypadku NEX-6. Oczywiście nie może ona konkurować z pełną klatką, ale nikt nie powinien tego oczekiwać. Za to bez problemu może konkurować z lustrzankami również z matrycą o tej wielkości. Ba, jak się okazuje, radzie sobie z szumami znacznie lepiej niż sporo droższe lustrzanki, o aparatach entry level nie wspominając. To zaskakujące, że tak mały korpus może zaoferować zdecydowanie lepsze wyniki niż dwucyfrowy korpus ze stajni konkurencji.
To jest jeden z głównych powodów dla którego warto rozważyć wybór NEXa. Matryca o 16 megapikselach, które wystarczają w zdecydowanej większości zastosowań, szumiąca mniej niż wiele matryc APS-C dostępnych w innych aparatach. Nie mówiąc o przewadze nad wszelkimi kompaktami o matrycy mniejszej niż APS-C. Z tego punktu widzenia NEX nadaje się również do semi-profesjonalnych zastosowań.
Autofocus - jak na bezlusterkowca jest bardzo dobrze
Sporo o ograniczeniach ustawiania ostrości w bezlusterkowcach pisałem przy okazji recenzji Alpha 7R. Na razie żaden bezlusterkowiec nie jest tak szybki jak lustrzanki. Mając to na uwadze, NEX-6 radzi sobie naprawdę nieźle, posiada bowiem hybrydowy autofocus. Oprócz detekcji kontrastu ma również wbudowane w matryce czujniki detekcji fazy, które podpowiadają aparatowi nie tylko w którą stronę kręcić, ale również jak daleko. Eliminuje to konieczność przeskanowania całego zakresu, aby znaleźć właściwe ustawienie. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy NEX posiada najszybszy autofocus na rynku, ale wiem, że wśród bezlusterkowców jest w czołówce. Dość powiedzieć, że nawet w trybie 10 klatek na sekundę, jest w stanie pomiędzy ujęciami korygować ostrość z dużą szansą na sukces tej operacji. Dla lustrzanek nie jest to wielkie osiągnięcie, ale dla bezlusterkowców owszem. Można pokusić się o fotografię sportową tym aparatem, chociaż jeżeli ktoś zajmuje się przede wszystkim tym rodzajem fotografii, powinien raczej trzymać się lustrzanek.
Menu nie zachwyca
Jedną z poważniejszych wad NEXa jest system menu. Nie dość, że jest niepotrzebnie kolorowe, to zostało podzielone na zaledwie 6 głównych kategorii, bez podziału na podekrany, jak ma to miejsce np. w RX1 czy Alphie 7R. W efekcie, aby dotrzeć do funkcji ustawień aparatu trzeba się sporo naprzewijać i nie da się zapamiętać, że np. formatowanie pamięci jest na 5 z 8 ekranów dostępnych w tej kategorii. To potrafi być naprawdę irytujące, chociaż w trakcie fotografowania konieczność przebijania się przez menu praktycznie nie występuje, całe szczęście - inaczej byłby dramat.
Na obronę menu można dodać, że posiada obszerne wyjaśnienie wszystkich opcji. Wystarczy zatrzymać kursor na chwilę na jakiejś pozycji, aby zobaczyć opis do czego ona służy. Co prawda taka podpowiedź zasłania większą cześć ekranu i spowalnia korzystanie z aparatu, ale zawsze można ją wyłączyć. Za to podczas pierwszego uruchomienia aparatu może okazać się bardzo pomocna i w znacznej mierze zastąpić instrukcję obsługi.
Filmowanie
NEX-6 potrafi nagrywać filmy 1080p/60p 28 Mbps. To w zasadzie wszystko, co jest potrzebne jeżeli chodzi o samą jakość zapisu. Pewnym problemem jest, że aparat nie posiada wejścia na zewnętrzny mikrofon, który jest niezbędny przy bardziej profesjonalnych nagraniach. Całe szczęście nie wszystko jest stracone. Stopka lampy błyskowej posiada specjalne złącze na dodatkowe akcesoria i można dokupić mikrofon Sony wysokiej jakości, który będzie współpracował z NEXem. Oczywiście, taki mikrofon nie będzie kompatybilny z innymi urządzeniami, zwłaszcza nie będącymi produktami Sony, dlatego standardowe wejście na mikrofon byłoby jednak użytkownikowi na rękę.
Co do samego nagrywania, wiadomo, że obraz będzie zależał od podłączonego obiektywu. Z pięćdziesiątki wygląda naprawdę przyjemnie dla oka. Dla kogoś, kto dotąd kręcił filmy domową kamerą czy kompaktem, film z bardzo małą głębia ostrości będzie szokiem jakościowym. Jeżeli chodzi o autofocus, to efekt pływania w ogóle nie występuje, a przejścia ostrości są bardzo płynne. Aby to osiągnąć, ustawianie ostrości w trybie filmowania działa bardzo powoli, co daje naturalne przejścia, jednocześnie wyklucza śledzenie obiektów przybliżających się i oddalających od obiektywu z prędkością pieszego, a nawet mniejszą. Dlatego planowane ujęcia będą wyglądały profesjonalnie, za to nagrywana osoba kręcąca się w tą i z powrotem większą część czasu będzie nieostra. Taka jest charakterystyka tego aparatu. Moim zdaniem lepsze to niż szybszy, mniej naturalnie wyglądający autofocus, ale każdy musi sam zdecydować jakie ma potrzeby.
Funkcje dodatkowe
Sony dodaje do swoich aparatów kilka bardzo ciekawych funkcji automatycznych. O panoramie składanej w locie przez aparat pisałem przy okazji Alpha 7R czy RX1 i w każdym aparacie działa podobnie, zwykle bardzo dobrze. Równie dobrze spisuje się automatycznie składany z kilku klatek HDR, który nie wymaga statywu. Mi najbardziej do gustu przypadł tryb zdjęć czarno-białych o podwyższonej gradacji (Rich B&W) kontraście, właśnie za sprawą składania ich z trzech ujęć - widać to po ilości takich zdjęć w przykładach (a starałem się ograniczać!). Użytkownik wciska spust migawki, aparat robi trzy zdjęcia i przedstawia gotowy efekt. Zwykle chcę aby zdjęcia czarno-białe wyglądały dokładnie tak, jak ta ten aparat jest w stanie je zrobić.
Jest też funkcja robienia zdjęć o zmierzchu z ręki, która również polega na zrobieniu kilku klatek, które służą do wybrania najmniej poruszonego ujęcia. Moją drugą lubioną funkcją, jest focus peaking, który pozwala w łatwy sposób ustawić ostrość manualnie, bez posiłkowania się powiększaniem centrum kadru. Krawędzie przedmiotów znajdujące się w polu ostrości zostaną obrysowane wybranym kolorem. Daje to zupełnie nowe możliwości w połączeniu z niedrogimi obiektywami manualnymi.
WiFi bez NFC
NEX posiada łączność bezprzewodową, ale jako model jeszcze z 2012 roku nie posiada NFC ułatwiającego parowanie z telefonem. Oznacza to, że konfigurację trzeba przejść tradycyjną drogą, wyszukując siec na telefonie, wpisując hasło wyświetlone an ekranie aparatu. Wszystkie nowsze modele Sony posiadają NFC. Smartfon spełnia rolę zdalnego wizjera, z możliwością ustawienia ostrości i zrobienia zdjęcia. Zaawansowanych ustawień tutaj niestety nie znajdziemy. Aparat może również przesyłać bezprzewodowo zdjęcia na komputer czy do serwisów internetowych. Można tez pobierać i instalować dodatkowe aplikacje z sieci, ale nie jest to nawet w przybliżeniu tak wygodne jak w telefonach czy tabletach.
Bateria
Podobnie jak w przypadku innych aparatów Sony (bez względu an półkę cenową, chociaż mówimy o względnie nowych modelach), sprzęt nie jest dostarczany z samodzielną ładowarką, tylko z zasilaczem USB, podobnym do ładowarek telefonicznych. W efekcie zgubienie czy zostawienie ładowarki w domu boli zdecydowanie mniej, a w razie czego można naładować aparat z powerbanku, jednak ładowanie zapasowej baterii podczas fotografowania jest wykluczone. Jeżeli chodzi o żywotność baterii, jak na bezlusterkowca, który musi non stop rejestrować obraz matrycą i wyświetlać na ekranie, bądź wizjerze, co pochłania energię, jest dobrze. Według standardowych procedur testowych jest to 360 zdjęć. Nie zauważyłem również podczas fotografowania, żeby bateria rozładowywała się niepokojąco szybko.
Podsumowanie
W mojej ocenie aparat Sony NEX-6 jest produktem bardzo udanym, nawet biorąc pod uwagę fakt, że jest już dość długo na rynku i pewnie za jakiś czas zostanie zastąpiony czymś nowszym. Nie dlatego, że jest to aparat absolutnie wyjątkowy pod każdym względem, lecz dlatego, że stanowi bardzo wyważone połączenie jakości zdjęć w swojej klasie, szumów mniejszych niż w lustrzankach o klasę droższych, ale jednocześnie zaskakująco sprawnego jak na bezlusterkowca autofocusa i atrakcyjnej ceny. Aparat z kitowym obiektywem można dziś dostać za równe trzy tysiące złotych. To świetny stosunek jakości do ceny, z którym trudno będzie konkurować. Aparat jest również nieduży i lekki, co dla wielu osób, w tym dla mnie, jest bardzo istotne.
Sądzę, że dla większości ambitnych amatorów jest to sprzęt zupełnie wystarczający i dający odpowiednie pole do rozwijania swoich umiejętności fotografowania w najróżniejszych warunkach. To również zasługa kilku wartych uwagi obiektywów stałoogniskowych Sony w cenie do półtora tysiąca złotych, jakie pasują do tego aparatu, a także szerokiej kompatybilności z obiektywami manualnymi za sprawą przejściówek i funkcji focus peaking.
Ze wszystkich aparatów które testowałem do tej pory, NEX-6 jest najbliższy moim potrzebom i jednocześnie możliwościom mojego portfela. Czy wysoka ocena oznacza, że jest on tak dobry jak dokładnie trzy razy droższy, pełnoklatkowy aparat Alpha 7R? Oczywiście nie jest, bo każdy aparat oceniam w odniesieniu do jego kategorii. Pełna klatka to zupełnie inny sprzęt i zawsze będzie oferować lepszą jakość obrazu. Mimo to nawet w porównaniu z najwyższą półką NEX-6 ma swoje przewagi, jak choćby szybkość działania ustawiania ostrości. Gdyby nie brak wejścia na mikrofon, wyjścia na słuchawki i NFC, ocena byłaby jeszcze o punkt wyższa.
Rodzaj aparatu | bezlusterkowiec |
Rozdzielczość | 4912 x 3264 |
Liczba megapikseli | 16 megapikseli |
Wielkość matrycy | APS-C (23,5 x 15,6 mm) |
Typ matrycy | CMOS |
ISO | Auto, 100, 200, 400, 800, 1600, 3200, 6400, 12800, 25600 |
Bagnet | Sony E |
Mnożnik ogniskowej | 1,5× |
Ekran | odchylany |
Wielkość ekranu | 3 cale |
Rozdzielczość ekranu | 921,000 |
Najdłuższa migawka | 30 sec |
Najkrótsza migawka | 1/4000 sec |
Format wideo |
|
Typ karty pamięci | SD/SDHC/SDXC/Memory Stick Pro Duo/ Pro-HG Duo |
USB | USB 2.0 |
Waga z baterią | 345 g |
Wymiary | 120 x 67 x 43 mm |
GPS | brak |
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu