Recenzja

Recenzja Fitbit Charge 4 – to już nie opaska, a prawie smartwatch

Tomasz Popielarczyk
Recenzja Fitbit Charge 4 – to już nie opaska, a prawie smartwatch
Reklama

Fitbit niedawno wprowadził na rynek czwartą już generację swojej opaski fitness. Tym samym stała się ona produktem niemalże kompletnym, zawstydzając inne akcesoria tego typu swoimi możliwościami oraz rozbudowanym ekosystemem usług. A to wszystko zbiegło się z wprowadzeniem języka polskiego!

Rynek opasek fitness puchnie, a za sprawą chińskich producentów ceny tego typu gadżetów mocno poleciały w dół. Dziś przy dobrych wiatrach możemy kupić „inteligentną” opaskę starszej generacji za 50 złotych. Będzie mierzyła kroki, monitorowała sen, a nawet posiadała pulsometr. Po co zatem dokładać do takich opasek, jak Fitbit Charge 4? Tutaj cena sięga 700 złotych. Czy idzie w parze z większymi możliwościami?

Reklama

Fitbit Charge 4 jak Charge 3 – zmian w wyglądzie nie uświadczono

Od strony wizualnej Fitbit Charge 4 nie zmienił się wcale w stosunku do poprzedniej generacji oznaczonej numerkiem 3. Na dobrą sprawę pasują do niego nawet paski od „trójki”.


Głównym elementem urządzenia jest plastikowy, czarny moduł z 1-calowym, monochromatycznym wyświetlaczem OLED o rozdzielczości 160 x 100 pikseli. Sam ekran oferuje bardzo przyzwoitą czytelność i dobrze sprawdza się niezależnie od tego, czy jesteśmy w pomieszczeniu czy na zewnątrz w słoneczny dzień. Wbudowany czujnik światła pozwala na automatyczne dostosowywanie poziomu jasności, więc nawet sprawdzanie godziny w sypialni po zgaszeniu światła nie powinno powodować zbytniego dyskomfortu.

Na jednej z krawędzi umieszczono przycisk indukcyjny, który służy do wybudzania i pełni rolę przycisku home. Jego działanie nie budzi zastrzeżeń. Niemniej zapomnijcie o wciśnięciu go jednym palcem – opaskę na ogół trzeba „uszczypnąć”, trzymając z obu stron wyświetlacza, aby uzyskać pożądany efekt.

Na spodzie ulokowano dwupinowe złącze ładowarki (która też nie uległa żadnym większym przeobrażeniom w stosunku do poprzedniej generacji – jedynie delikatnie wzmocniono końcówki) oraz pulsometr.

Urządzenie jest wodoodporne do głębokości 50 metrów. Nie straszne mu też wstrząsy. Co oznacza, że może spełniać swoją rolę nawet w bardzo trudnych warunkach. Zapięcie na pasek jest dość mocne i solidne, więc raczej tutaj nie powinniśmy spodziewać się żadnych niespodzianek. Samych pasków znajdziemy w sprzedaży mnóstwo – zarówno oryginalnych jak i mniej… W pudełku oryginalnie otrzymujemy silikonowy pasek w dwóch rozmiarach – S oraz L.

Tutaj warto od razu dodać, że na rynku jest też opaska w wersji Special Edition, którą wyposażono w inny pasek – materiałowy. Trzeba przyznać, że wygląda świetnie.

Reklama

Co opaska Fitbit Charge potrafi?

Jeżeli znacie lub posiadacie Fitbit Charge 3, zmiany w nowej generacji są dwie:

  • wbudowany moduł GPS
  • wsparcie dla płatności Fitbit Pay (co Charge 3 też posiadał, ale w droższej o 100 zł wersji Special Edition)

I na tym właściwie różnice między tymi dwiema opaskami się kończą. Software jest identyczny. Możliwości są takie same.

Reklama

Nie zmienia to oczywiście faktu, że te możliwości są naprawdę duże. O ile opaski Xiaomi i Huawei są raczej adresowane do zwykłych użytkowników, Fitbit celuje w grupę bardziej zaawansowanych amatorów sportu.

Ważną informacją dla polskich użytkowników Fitbita jest na pewno to, że w końcu zarówno aplikacja jak i interfejs opaski zostały przetłumaczone na język polski. Nie musimy w tym celu niczego konfigurować, bo język polski aktywuje się automatycznie. Jeżeli tak się nie, warto sprawdzić w ustawieniach, czy na pewno mamy automatycznie określaną strefę czasową – czasem pomaga.


Konfiguracja po rozpakowaniu przebiega błyskawicznie. Ściągamy aplikację, włączamy Bluetooth, podłączamy opaskę do ładowarki i uruchamiamy proces parowania. Po znalezieniu, wpisujemy w aplikacji kod wyświetlony na ekranie opaski i gotowe.

Zanim jednak rzucimy się w wir aktywności, warto poświęcić chwilę na wybranie ulubionych aktywności. Opaska w pamięci przechowuje bowiem maksymalnie 6 treningów, ale w aplikacji łącznie znajdziemy ich 21. Prawdę mówiąc na tle takiego Huawei Watcha GT 2e, który chwali się setką trybów to dość niewielki wybór. Z drugiej strony może ważniejsza jest jakość pomiarów niż ich ilość… Niestety obu urządzeń nie było mi dane porównać bezpośrednio ze sobą. Do atutów Fitbita trzeba na pewno doliczyć też wysokościomierz – przydatny nie tylko w górach. Opaska mierzy bowiem każdego dnia ile stopni mamy na swoim koncie. I robi to w miarę precyzyjnie.

Reklama

A skoro mowa o codziennym użytkowaniu, to trzeba tutaj pochwalić podejście Fitbita do codziennej aktywności. Otóż poza suchym mierzeniem liczby kroków aplikacja monitoruje też tzw. „minuty w strefie aktywności”. Jest to czas, w trakcie którego nasze tętno przyśpieszyło do poziomu, w którym spalaliśmy tłuszcz. Domyślnie mamy tutaj skonfigurowany cel zgodnie z zaleceniami WHO – 150 minut tygodniowo. Ale możemy go modyfikować.


Innym przydatnym dodatkiem jest powiadamianie o konieczności ruchu. Fitbit dba, żebyśmy w ciągu każdej godziny wykonali przynajmniej 250 kroków. Jeżeli mamy zaległości w tym aspekcie – będzie nam o tym przypominał wibracjami. To bardzo przydatne rozwiązanie dla pracujących przed komputerem, kiedy godziny przed ekranem mijają na ogół niespodziewanie szybko.


Dopełnieniem tych wszystkich pomiarów jest oczywiście monitoring snu. I tutaj Fitbit ma kilka asów w rękawie. Każdej nocy otrzymujemy bowiem ocenę naszego snu w skali od 0 do 100, na którą składają się: czas snu, czas w fazie snu głębokiego i REM, a także szacunkowa zawartość tlenu we krwi. Tutaj również otrzymujemy wykres, z którego można wywnioskować m.in. problemy z bezdechem sennym.

GPS w Fitbit Charge 4 zmienia wszystko

Obecność GPS zmienia praktycznie wszystko, jeżeli chodzi o treningi poza domem. W końcu bowiem możemy zostawić w domu telefon i nie martwić się, że Fitbit nie zmierzy dystansu oraz nie zapisze trasy naszego biegu, jazdy na rowerze czy spaceru. Wszystkie te informacje są rejestrowane, a potem – po powrocie i synchronizacji z aplikacją, zapisywane w bazie treningów.

Sam moduł GPS działa naprawdę dobrze i oferuje zadowalający poziom precyzji. Sprawdzałem jego dokładność w kilku scenariuszach – lesie z wysokimi drzewami, na ulicach o gęstej zabudowie budynków 5-10 piętrowych i na otwartej przestrzeni przy wysokim natężeniu wiatru. W każdej z tych sytuacji pomiar był bliski ideałowi. Równolegle lokalizację monitorowałem przy użyciu Apple Watcha i często okazywało się, że Fitbit był dokładniejszy.


Fitbit Charge 4 potrafi też sam rozpoznawać treningi i automatycznie rejestrować je w aplikacji. Działa to na ogół przyzwoicie. W sytuacji, gdy opaska rozpozna, że od 15 minut jedziemy na rowerze, zarejestruje ten trening i dopasuje swoje pomiary do niego. W aplikacji możemy ręcznie określić, jakie rodzaje aktywności mają być rozpoznawane przez Fitbita automatycznie. Niestety (albo stety – bo to pożarłoby sporo baterii) w tym trybie nie jest aktywowany GPS.

Wbudowany pulsometr bez przerwy mierzy nasze tętno. Na tej podstawie budowany jest wykres. Aplikacja poddaje dane analizie i podaje nasze tętno spoczynkowe, a także wylicza VO2max, na bazie których określa naszą kondycję. Tutaj trudno mi jednak napisać, na ile są to precyzyjne pomiary, bo nie dysponuję piersiowym pulsometrem, z którym mógłbym porównać otrzymywane liczby. Wykres jednak wydaje się być zgodny z rytmem dnia i wyraźnie pokazuje, gdzie było więcej aktywności (lub stresu), a gdzie mniej.

Spotify, pogodynka i inne

Fitbit Charge posiada również dostęp do kilku aplikacji, które mogą (ale nie muszą) okazać się przydatne na co dzień. Mam tutaj na myśli prognozę pogody, terminarz zintegrowany z kalendarzem w telefonie, a także prostą, aczkolwiek użyteczną aplikację do treningów oddechu (medytacji – jeżeli ktoś nie boi się tego słowa). Nie zabrakło też timera i funkcji alarmów.

Wisienką na torcie jest aplikacja Spotify, która pozwala nam z poziomu opaski sterować odtwarzaczem. Nie dotyczy to tylko aplikacji Spotify w telefonie. Otóż mechanizm ten działa w oparciu o API Spotify Connect, a więc Charge 4 może kontrolować dowolne inne urządzenie odtwarzające muzykę z tej platformy – telewizor, komputer czy stojącego w kuchni Sonosa.


Nie można pominąć też oczywiście obecności Fitbit Pay. Ten standard płatności aktualnie działa w kilku polskich bankach. Na liście znajdują się m.in. mBank, Pekao, Santander, Alior, Credit Agricole, Nest, a także Revolut.

Jak to działa w praktyce? Fitbitem zapłacimy wszędzie tam, gdzie działają płatności zbliżeniowe. Aby zainicjować płatność, musimy przytrzymać przycisk home, a następnie przesunąć palcem po ekranie i wybrać podpiętą kartę (tych łącznie możemy mieć pięć). Raz na 24 godziny na opasce będziemy musieli wpisać kod PIN. Po tym wszystkim przysuwamy opaskę do czytnika i gotowe. Zapewniam, że w praktyce działa to o wiele prościej niż brzmi w teorii.


Oczywiście to wszystko (i wiele więcej) konfigurujemy w aplikacji klienckiej, o której można napisać wiele dobrego. Poza estetycznym i funkcjonalnym magazynowaniu wszystkich pomiarów i wykresów, służy ona również do liczenia wypitych szklanek wody w ciągu dnia (szkoda, że nie można ich dodawać z poziomu opaski), zapisywania posiłków i liczenia kalorii (niestety baza nie jest zbyt dobrze dostosowana do polskiego rynku spożywczego), a także komunikacji z innymi ludźmi.

Szczególnie ten ostatni aspekt może korzystnie wpływać na motywację. Jeżeli kilku naszych znajomych również używa Fitbita, będziemy z nimi rywalizować – liczbą kroków lub w specjalnie zaprojektowanych wyzwaniach. A to wszystko dopełnia całe mnóstwo innych elementów grywalizacji, jak odznaki, rekordy, kamienie milowe itp. Wszystko to sprawia, że używanie tego programu to czysta przyjemność, a przede wszystkim – zachęta do ruchu.

Czas pracy na baterii

Producent deklaruje, że opaska bez ładowania wytrzymuje 7 dni. W trybie aktywnego GPS bateria wystarcza na 5 godzin. I są to liczby, które znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. Na ogół nie udawało mi się przekroczyć 7 dni, jeżeli chodzi o czas pracy. Dużą rolę odgrywa wspomniany GPS, który skutecznie drenuje akumulator.

Niezależnie jednak od tego Fitbit Charge 4 wytrzymuje zdecydowanie dłużej niż typowe smartwatche z kolorowymi wyświetlaczami (wyjątkiem są te od Huaweia). A to duży plus.

Fitbit Charge 4 – czy warto?

Fitbit Charge 4 to opaska, która oferuje dużo więcej niż inne urządzenia z tej kategorii. Idzie to w parze z wyższą ceną. Aktualnie na rynku nie znajdziemy zbyt wielu opasek, które posiadają GPS, płatności zbliżeniowe i tak rozbudowaną aplikację.

Fitbit Charge 4 to oczywiście część większego ekosystemu, na który składają się dodatkowe urządzenia (jak waga Aria), ale też aplikacje i usługi. Pewne kontrowersje budzi program Fitbit Premium, który daje nam dostęp do bardziej szczegółowych raportów, statystyk i pomiarów snu, ale też ogromnej bazy planów treningowych, wyzwań, prowadzonych medytacji itp. Cena abonamentu to ponad 350 złotych rocznie – dużo (choć ze względu na koronawirusa wprowadzono teraz 90-dniowy okres próbny – warto skorzystać). Wydawać by się mogło, że płacąc 699 złotych za opaskę, powinniśmy to wszystko otrzymać w pakiecie.


Innym elementem jest Fitbit Coach, który oferuje całe mnóstwo różnego rodzaju prowadzonych treningów. To wszystko po połączeniu w jedno daje nam bardzo rozbudowaną platformę, którą zdecydowanie docenią aktywni fizycznie użytkownicy.

I tutaj docieramy do sedna – Fitbit Charge 4 na pewno zadowoli amatorów, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w treningach. Ale dokonywane pomiary i zbierane dane docenią również bardziej zaawansowani użytkownicy, którzy powinni być usatysfakcjonowani z postawienia na Fitbita. A wówczas cena 699 złotych okazuje się przyzwoita – szczególnie biorąc pod uwagę konkurencyjne rozwiązania dla profesjonalistów, za które płaci się dużo więcej. Wszystko zatem w dużej mierze sprowadza się do naszych oczekiwań oraz głębokości portfela.

 

Plusy:

+ Solidna, wytrzymała konstrukcja

+ Dobry, czytelny wyświetlacz

+ Wbudowany GPS

+ Ogrom zbieranych danych, efektywne pomiary (szczególnie snu!)

+ Fitbit Pay

+ Obsługa Spotify

+ Świetna aplikacja i ekosystem towarzyszących usług

+ Zadowalający czas pracy na baterii

Minusy:

- Pewnie niektórych rozczaruje cena

- Fitbit Premium

Ocena: 9/10

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama