Nauka

Firma powiązana z Google chce wpompować w ocean 31 milionów dolarów. Zobacz, jaki mają w tym cel

Patryk Koncewicz
Firma powiązana z Google chce wpompować w ocean 31 milionów dolarów. Zobacz, jaki mają w tym cel
Reklama

Firma powiązana z Google chce wpompować w ocean 31 milionów dolarów. Zobacz, jaki mają w tym cel

Redukcja emisji dwutlenku węgla to temat, wokół którego skupia się zarówno świat nauki, jak i biznesu. Coraz częściej mówi się jednak nie tylko o ograniczaniu emisji u źródła, lecz także o aktywnym usuwaniu CO₂ z atmosfery. Jednym z najnowszych i bardziej nietypowych pomysłów w tym obszarze jest zwiększanie zasadowości oceanów – to proces, który ma zarówno wspierać klimat, jak i chronić ekosystemy morskie. Właśnie w tę technologię zainwestowała organizacja Frontier, przeznaczając ponad 31 milionów dolarów na współpracę ze startupem Planetary.

Reklama

Dlaczego oceany potrzebują wsparcia (i pieniędzy)

Oceany odgrywają dość istotną rolę w spowalnianiu globalnego ocieplenia. Szacuje się, że wchłonęły nawet jedną czwartą wyemitowanego dwutlenku węgla od czasów rewolucji przemysłowej, stając się naturalnym „pochłaniaczem” gazów cieplarnianych. Proces ten miał oczywiście pozytywny wpływ na klimat, ale niósł za sobą negatywne konsekwencje. Kiedy CO₂ rozpuszcza się w wodzie, tworzy kwas węglowy, a ten zaś obniża pH oceanów.

Źródło: Depositphotos

Historycznie średnie pH wód oceanicznych wynosiło 8,2, a dziś spadło do 8,1. Fakt, taka różnica może wydawać się nieistotna, ale ze względu na logarytmiczną skalę pH oznacza to, że oceany są już o około 30% bardziej kwaśne niż 200 lat temu – to zjawisko, znane jako zakwaszenie oceanów, ma poważne skutki dla morskich organizmów. Szczególnie narażone są koralowce oraz skorupiaki, które potrzebują zasadowych warunków do budowy wapiennych szkieletów i muszli.

Badacze uważają, że grozi nam sytuacja, w której ekosystemy morskie ulegną poważnym zakłóceniom. Utrata raf koralowych czy zmniejszenie populacji skorupiaków to nie tylko problem ekologiczny, lecz także gospodarczy, bo miliony ludzi na całym świecie utrzymują się z rybołówstwa, turystyki czy przemysłu morskiego. Naukowcy i grube ryby biznesu łączą więc siły w coraz intensywniejszym poszukiwaniu sposobów, by nie tylko zmniejszyć emisje, ale też przywrócić równowagę chemiczną oceanów – raczej nie z uwagi na dobre serce i troskę o naturę, lecz z pobudek stricte finansowych, ale dobre i to.

Neutralizowanie CO₂ jak zgagi

Startup Planetary zaproponował rozwiązanie inspirowane… lekami na zgagę. Kluczowym składnikiem w ich metodzie jest wodorotlenek magnezu – ten sam związek chemiczny, który znajduje się w popularnych preparatach zobojętniających kwas żołądkowy. Dodany do wody morskiej podnosi jej zasadowość, neutralizując nadmiar kwasów powstałych w wyniku rozpuszczania się CO₂. Planetary nie wprowadza jednak tej substancji bezpośrednio do otwartego oceanu. Zamiast tego wykorzystuje oczyszczalnie ścieków oraz elektrownie – miejsca, które i tak odprowadzają wodę do mórz. Dzięki temu proces jest bardziej kontrolowany, minimalizuje potencjalne skutki uboczne i pozwala na redukcję kosztów.

Źródło: Depositphotos

Organizacja Frontier – założona między innymi przez Google – zainwestowała w ten projekt 31,2 miliona dolarów. Pieniądze zostaną przeznaczone między innymi na zakup 115 tysięcy ton kredytów węglowych od Planetary. To pierwszy taki przypadek, kiedy Frontier wspiera metodę opartą na zwiększaniu zasadowości oceanów, bo dotychczas skupiano się głównie na technologiach wychwytywania CO₂ z powietrza.

Pozostając w temacie liczb – koszt usunięcia jednej tony metrycznej dwutlenku węgla w tej metodzie oszacowano na około 270 dolarów. Planetary deklaruje jednak, że w przyszłości uda się zejść poniżej 100 dolarów, co mogłoby uczynić rozwiązanie jednym z bardziej efektywnych

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama