Firefox

Zamień Chrome na Firefoxa. Teraz nie masz już żadnych wymówek!

Jakub Szczęsny
Zamień Chrome na Firefoxa. Teraz nie masz już żadnych wymówek!
52

Od dłuższego cmówię wprost, że Chrome jedynie odcina kupony od swojej popularności: przez co jest generalnie słabą przeglądarką. Mozilla wykorzystuje ten moment i solidnie kopie Google w kostkę. Bo czym innym jest implementacja importu rozszerzeń z innych przeglądarek do Firefoksa?

Przede wszystkim w kręgu power userów głównym powodem zaniechania decyzji o przejściu na inną przeglądarkę jest brak ulubionych, tych samych rozszerzeń u konkurencji. Mozilla postanowiła przeciwdziałać takiemu zjawisku wprowadzając funkcję, która umożliwia przeniesienie rozszerzeń z innych przeglądarek. Na pierwszym miejscu jest rzecz jasna Chrome: jako lider wszelkich zestawień mówiących o popularności programów służących do przeglądania zasobów sieci. Biorąc pod uwagę rozwój reszty stawki i rytualną wręcz gnuśność w google'owskich biurowcach przekładającą się na stagnację w zakresie rozwoju Chrome - jest to miejsce kompletnie niezasłużone. Zmień tę przeglądarkę, zrób cokolwiek w tej materii i będzie dobrze. Nie musisz iść w Firefoksa, ale... teraz masz mniej powodów, by go nie wybrać.

Wspomniana funkcja nie jest jeszcze dostępna w wersji Firefoksa dostępnej dla wszystkich, ale nie ma problemów z tym, aby ją przetestować już teraz. Jak to zrobić? Wystarczy kilka kroków:

  • Otwórz about:config w pasku adresu przeglądarki. Uruchomią się opcje zaawansowane.
  • Przeglądarka powie Ci, że to, co robisz może być niebezpieczne. Potwierdź, że wiesz, co robisz.
  • Wyszukaj opcję browser.migrate.chrome.extensions.enabled.
  • Włącz tę opcję zmieniając jej stan
  • Uruchom ponownie Firefoksa

Proste, prawda? Teraz wystarczy w Ustawieniach przejść do importowania danych. Jako przeglądarkę źródłową ustawiamy Chrome (lub cokolwiek innego - ale obecnie ), upewniamy się, że rozszerzenia są jednym z elementów operacji importowania informacji i... czekamy. W ten sposób użytkownik może zaimportować swoje ulubione rozszerzenia, które następnie zostaną zainstalowane jako odpowiedniki w Firefoksie. I jak na razie, jest to jedyna duża przeglądarka, która jest w stanie to robić.

Ta funkcja niestety nie jest pozbawiona pewnych ograniczeń. Obecnie jest kompatybilna tylko z wybranymi rozszerzeniami. Wiele popularnych rozszerzeń jest już dostępnych: m. in. uBlock Origin, czy owiany złą sławą LastPass. Jednakże użytkownicy korzystający z bardziej niszowych wtyczek mogą spotkać się z brakiem odpowiednika. Dodatkowo, dane w ustawieniach dodatków mogą nie zostać zaimportowane w całości. Jest więc ogromna beczka miodu, musi być też niewielka łyżeczka dziegciu. Mozilla obiecuje jednak aktywnie pracować nad tym, by każde rozszerzenie miało swój odpowiednik. Tyle, że jeżeli tych dodatków po prostu nie będzie, to też ich spod ziemi nie wyciągnie.

Niemniej, jest to ogromny krok naprzód w kwestii przenikalności środowisk między przeglądarkami. Mozilla podnosi stawkę w konkurencji i pokazuje, że użytkownicy wcale nie muszą tracić czasu na poszukiwanie i instalację ulubionych rozszerzeń przy zmianie przeglądarki. Czy konkurencyjni gracze spod znaku silnika Chromium pójdą w ślady Mozilli? Wydaje mi się mimo wszystko, że... nie. Microsoft, czy Google mają największe repozytorium z dodatkami (te same rozszerzenia działają i w Edge i w Chrome) i nie muszą walczyć o użytkowników w ten sposób. To wysiłek - nie tylko programistyczny, a Google i Microsoft akurat potrafią cenić czas swój i zatrudnionych tam deweloperów. Jeżeli nie ma takiej potrzeby, to nikt tam nie będzie tracić zasobów na implementację funkcji, dzięki której uzyskają procent, dwa swoich udziałów.

Firefox więc dobrze rozumie, na czym polega konkurencja i proponuje nam funkcję, która - mam nadzieję - przekona niektórych użytkowników Chrome (i przede wszystkim Chrome) do zmiany. Naprawdę warto, a mówię to jako użytkownik... Edge'a.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu