Muszę przyznać, że coraz częściej trafiam na ciekawe projekty, w tym także gadżety, które pochodzą z Indii. Tak też jest w przypadku gadżetu lub też u...
Muszę przyznać, że coraz częściej trafiam na ciekawe projekty, w tym także gadżety, które pochodzą z Indii. Tak też jest w przypadku gadżetu lub też urządzenia o nazwie Fin. Przyglądając się jego prezentacji, stwierdzam, że na takie rozwiązania właśnie czekam. Możliwe, że dzięki Fin będziemy sterować smartfonami, tabletami, komputerami, czy urządzeniami w domu, posługując się jedynie gestami!
Od nowych rozwiązań, które można zaliczyć do trendu „wearable devices”, oczekuję, że będą potrafiły sprostać dwóm oczekiwaniom. Pierwsze z nich wiąże się z tym, że urządzenie ma być w jak najmniejszym stopniu zauważalne przez nas i jego noszenie nie może powodować dyskomfortu. Oczywiście do wszystkiego można przywyknąć, ale czy to ma sens?
Urządzenie, czy gadżet ma być mały i mamy o nim zapomnieć, a korzystanie z niego ma się stać odruchem bezwarunkowym. Drugim wymogiem, jaki stawiam przed tego typu rozwiązaniem jest, aby było ono możliwie proste do skonfigurowania dla Kowalskiego, oferując przy tym szeroką paletę możliwości i kompatybilnych urządzeń. Czy Fin może sprostać takim wymaganiom?
Fin, wbrew obecnym trendom, nie jest kolejną opaską, czy też inteligentnym zegarkiem. Bliżej mu do sygnetu, czy pierścienia, bo zakłada się go na palec, konkretnie na kciuk. Fin komunikuje się ze smartfonem lub innym urządzeniem przy pomocy łączności Bluetooth, umożliwiając sterowanie nimi przy pomocy gestów. Możliwości są praktycznie nieograniczone. Wystarczy w odpowiedni sposób dotknąć palcem Fin, przesunąć po nim palcem lub wykonać gest ręką, by wydać polecenie.
Dla przykładu - przy użyciu Fin będzie można zmieniać kanały w telewizorze, utwory słuchane w telefonie, możliwe będzie też granie w gry wideo przy użyciu tego niecodziennego kontrolera, czy też obsługiwanie smatfona. Obecnie to wodoodporne urządzenie obsługuje do trzech urządzeń jednocześnie. Jednak w przyszłości można się spodziewać rozwoju tego projektu, gdyż jego twórcy już teraz zapowiadają, że będą chcieli wprowadzić możliwość rozpoznawania poszczególnych palców naszej dłoni.
Twórcy Fin mają bardzo ambitne plany – bez wątpienia trzeba im to oddać. Jednak przed nimi jeszcze daleka droga, by ten inteligentny pierścień o giętkiej konstrukcji rzeczywiście sprostał wymaganiom stawianym przez potencjalnych użytkowników. Cena tego cuda w przedsprzedaży to 99 dolarów. Obecnie trwa zbiórka środków w serwisie finansowania społecznościowego Indiegogo, która pozwoli na ukończenie projektu w formie zaprezentowanej w materiałach prasowych. Do sprzedaży Fin ma trafić w lipcu tego roku.
Koncepcja tego projektu jest bardzo ciekawa, cena powiedzmy, że do zaakceptowania. Mam jedynie nadzieję, że wizja przedstawiona na materiałach wideo jest możliwa do zrealizowania, a użytkowanie Fin będzie bardzo intuicyjne i wygodne. Jeśli tak się rzeczywiście stanie, to można spodziewać się, że Fin znajdzie wielu nabywców, a być może taka forma kontrolowania urządzeń za pomocą gestów się upowszechni, bo chyba właśnie w takim kierunku zmierza użytkowanie tego typu urządzeń w najbliższej przyszłości.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu