Truizmem jest stwierdzenie, że Internet stał się częścią naszego życia. Możliwości komputerów przeniesione zostały do telefonów, a już wkrótce wszelki...
Truizmem jest stwierdzenie, że Internet stał się częścią naszego życia. Możliwości komputerów przeniesione zostały do telefonów, a już wkrótce wszelkie udogodnienia mogą być częścią okularów czy zegarków. Wyjście sieci “poza” blaszaki przyczyniło się do boomu w branży mobilnej.
Komputery osobiste okazały się za małe i za ciasne dla internetu. W efekcie smartfony są tworem bliskim PC, zwłaszcza jeśli popatrzymy na rosnącą moc, ale jednocześnie to gałąź technologii, która wciąż odkrywa swój potencjał. Być może w najbliższych latach te możliwości zostaną spożytkowane w sposób znany nam z klasyków i filmów science-fiction.
O technologiach i jednym z ciekawszych ostatnio trendów rozmawiam z Adamem Jesionkiewiczem, CEO Inventica i getifinity.com:
Adam, jesteś graczem (Valhalla), kochasz gwiazdy (Astropolis.pl/Astromarket.pl), robisz dobrze znanym markę (inventica.mobi). Powiedz mi czym teraz się zajmujesz?
Zajmuję się wszystkim, co leży na styku relacji międzyludzkich i technologii. Fascynuje mnie świat, w którym technologie rozwiązują realne problemy, pchając całą cywilizację do przodu. Gdzie Internet nie jest tylko dodatkiem do komputera, ale samodzielnym, autonomicznym bytem. Dopiero pojawienie się urządzeń mobilnych takich jak smartfony uświadomiło nam, jak niedaleko stoimy od wizji znanych z filmów S-F. Dlatego właśnie 2 lata temu z Michałem Polakiem postanowiliśmy zapłodnić firmę, która stara się zrozumieć, czym dla ludzi i ich życia są technologie mobilne i czym mogą być w przyszłości.
Bardzo szybko zorientowaliśmy się, że samo wyjście internetu z blaszanych komputerów do naszej kieszeni (czy wkrótce zegarka, okularów, itp.) to za mało. Internet musi poznać kontekst miejsca, bez którego bardzo trudno przewidzieć, czego użytkownik w danej chwili może potrzebować. Tak powstała idea małych urządzeń, które wkrótce mają stać się tym dla rzeczywistości, czym kiedyś hyperlinki dla wirtualnego internetu. Ifinity Beacons (getifnity.com), bo to właśnie je produkujemy i rozwijamy system, który za nimi stoi, znacząco poszerzają możliwości komunikacji aplikacji ze światem zewnętrznym, począwszy od precyzyjnej lokalizacji, a kończąc na nadawaniu kontekstu realnym rzeczom, czy miejscom. Tego właśnie mobilnej rewolucji zawsze brakowało. Była w pewnym sensie oderwana od rzeczywistości.
Bluetooth, QR kody, lokalizacja - przecież to wszystko już jest. Gdzie więc jest różnica ?
Zauważyłeś szał na QR Code’y? Otóż taki nie nastąpił. Rozwiązanie to pojawia się tu i ówdzie, ale ciężko powiedzieć, by trafiło w gusta użytkowników urządzeń mobilnych. Ostatnie lata zweryfikowały zresztą wiele z testowanych rozwiązań, od pierwszych inkarnacji bluetootha do niektórych systemów bazujących na dźwięku. Stopień interakcji i zaangażowania użytkownika jest w wielu przypadkach za duży, a tym samym nie prowadzi do upragnionego celu - wygody.
QR Code to pasywna technologia polegająca na umieszczaniu wydrukowanych markerów, a nie interaktywna, konteksowa komunikacja, jaka jest możliwa za pomocą Bluetooth LE, czyli beaconów. Nie da się za pomocą QR Code określić Twojej pozycji w przestrzeni trójwymiarowej, albo chociaż tego, że właśnie stoisz przed konkretnym eksponatem w muzeum. Beacony transmitują takie informacje całkowicie transparentnie dla użytkownika, nie wymagając od niego żadnej wiedzy, czy umiejętności, w przeciwieństwie do fotografowania/skanowani markerów QR.
Beacony zamieniają ekran Twojej komórki w inteligentne okno odczytujące kontekst miejsca, rzeczywistości, dając Ci dostęp do niewidzialnego matriksa informacji, zwanego Internetem. W dużym uproszczeniu, beacony są takim mostem łączącym świat rzeczywisty (offline) z wirtualnym (online). Sądzę, że w przyszłości w ogóle takie rozgraniczenie nie będzie istnieć. Kolejnym pokoleniom bardzo trudno będzie zrozumieć tę różnicę, tak samo, jak wspomnienie, że kiedyś przedmioty nie wymieniały między sobą samodzielnie informacji.
Załóżmy, że mam ograniczoną wyobraźnie - powiedz jaki to jest potencjał?
Na początek wyobraź sobie, że kiedy wjedziesz samochodem na parking podziemny w wielkiej galerii handlowej aplikacja sama przełączy się w funkcję zaparkowania Twojego samochodu wolnym miejscu. Rozpozna, kiedy już to zrobisz i sama zaprowadzi Ciebie do najbliższego wyjścia. A jak już wejdziesz na poziom sklepów, to zapyta Ciebie, co chcesz dzisiaj zobaczyć i zaprowadzi Ciebie nie tylko do danego sklepu, ale także do konkretnej półki i produktu.
Rok 2014 bez wątpienia poligonem eksperymentów z wykorzystanie beaconów i szerszego kontekstu tzw. internetu maszyn. W tej chwili spektakularnych wdrożeń jeszcze nie ma, choć jest już kilka, które odsłaniają potencjał. Ponieważ trwa właśnie wyścig zbrojeń, to żadna z firm nie jest chętna do publicznego informowania o konkretnych kontraktach, nad którymi pracują. Jest to w dużej mierze zrozumiałe, bo partnerzy zainteresowani tą technologią chcą uzyskać przewagę konkurencyjną, a więc ogłosić wdrożenie dopiero wtedy, kiedy będzie już gotowe i przetestowane - oczywiście, jako pierwsi na świecie.
Znalezienie chętnych podmiotów na wdrożenie im naszej technologii nie stanowi żadnego problemu. To dla mnie duże zaskoczenie, bo sądziłem, że okres adaptacyjny dla nowej technologii będzie znacznie dłuższy.
A jaki jest potencjał i dokąd wiedzie nas technologia beaconów?
Jak już powiedziałem, w pierwszej kolejności do nawigowania wewnątrz pomieszczeń, ale w sposób dalece wykraczający poza to, co oferuje klasyczny GPS. Beacony pozwalają na prowadzenie użytkownika z dużą dokładnością, a dzięki wykorzystaniu wbudowanych w smartfona sensorów są w stanie odróżniać nawet najmniejsze odchylenia.
Pomieszczenia zamknięte jako takie stanowią obecnie przestrzeń, w której spędzamy najwięcej czasu - niezależnie czy mówimy o naszych domach, biurach czy centrach handlowych. Co ważne, wiele z tego cennego czasu jest marnotrawione, jeżeli szukamy czegoś nieskutecznie lub zwyczajnie pragniemy uzyskać informacje. W tym rozumieniu beacony mają szanse na nadanie kontekstu dla rzeczywistej przestrzeni, oznaczając użyteczne miejsca i pozwalając aplikacjom mobilnym na komunikowanie się ze światem. Zastosowanie takich rozwiązań to tylko kwestia wyobraźni ludzi tworzących aplikacje.
Nie można tu pominąć zastosowania tej technologii dla osób słabowidzących lub niewidomych. W ich świecie to może być prawdziwa rewolucji rozszerzająca nie tylko praktyczne możliwości konsumpcji miejsc publicznych, ale ogólnie pojmowaną jakość i komfort życia. To jest sektor, który jest dla Inventica i Ifinity niezwykle istotny, być może wręcz priorytetowy w ujęciu długofalowym.
Czy dobrze rozumiem, że rozwijacie podobną technologię jak Estimote?
Jeżeli popatrzymy na Estimote przez pryzmat tego, co oficjalnie komunikują i sprzedają, to tak i jednocześnie nie. TAK, bo używamy tego samego protokołu do komunikacji (BLE), a NIE, bo nie jesteśmy sprzedawcą beaconów. My tworzymy gotowe rozwiązania i systemy, a nie tylko samą technologię, która dla nas jest sprawą wtórną. Poza tym, wraz z partnerami (pracującymi m.in. dla CERN) tworzymy całkowicie autorskie rozwiązanie pracujące na zupełnie innej zasadzie, niż typowy Beacon (RSSI). Łączy je w zasadzie tylko nazwa. Reszta jest inna i stanowi bardzo zaawansowaną innowację nadającą się do opatentowania, w przeciwieństwie do typowego beacona.
To co nas bardzo odróżnia od Estimote, to skupienie się na benefitach dla zwykłego użytkownika, czyli tego, w jaki sposób beacony mają ułatwić mu życie, a nie wystawić go na licytację przed ofertami sklepów. Mam wrażenie, że nasza konkurencja skupia się na wartościach i korzyściach dla biznesu. My wierzymy, że najpierw muszą na technologii skorzystać zwykli ludzie, a dopiero potem można myśleć o benefitach dla tzw. retaila.
Mówienie o wysyłaniu kuponów rabatowych w kontekście tak bogatej w zastosowania technologii, to trochę tak, jakby komunikować, że Internet to narzędzie do oglądania porno. Pracuję w branży reklamowej od blisko 20 lat i mam już dosyć dostosowywania modeli biznesowych, czy użytkowych pod komunikację marketingową. Owszem, budowanie od początku platformy reklamowej opartej o beacony pozwoli technologię zmonetyzować znacznie szybciej. Ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić, żeby ktoś z nas czuł radość ze stworzenia kolejnego medium do odwracania uwagi użytkowników, żeby nie powiedzieć dosadniej - spamowania.
Mam wrażenie, że bariery wejścia w ten biznes nie są duże? Jak więc budować przewagę nad konkurencją? Dostarczając kompleskowo rozwiązania czy też dając narzędzia dla developerów?
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że to co aktualnie przekazuje Estimote w informacjach prasowych, to tylko część tego, nad czym pracują. Sądzę, że w efekcie każdy, kto prowadzi prace badawcze nad tą technologią dojdzie w końcu do podobnego jej rozumienia i świadomości możliwości, jakie za nią stoją. Dlatego już dzisiaj trzeba być co najmniej krok do przodu i pracować nad tym, co zapewni wystarczającą przewagę rynkową i technologiczną, trudną do skopiowania przez konkurencję. Beacony, podobne w działaniu do tych od konkurencji można mieć dzisiaj za kilka dolarów w dowolnej ilości. A co będzie za rok?
Bariera wejścia w ten rynek nie jest mała. Wręcz przeciwnie. Jest ogromna. Typowy beacon może sobie wyprodukować każdy średnio rozgarnięty elektronik, dlatego tego typu technologia nie stanowi wartości i nie pozwoli zbudować żadnej przewagi konkurencyjnej.
Na zbudowanie wartości jest kilka dróg. Jedni chcą produkować beacony i sprzedawać je developerom, a inni, jak choćby my, chcemy realizować konkretne rozwiązania łączące software z hardwarem, który rozwiązuje konkretne problemy, czy realizuje silne potrzeby.
Nie wierzę w handel beaconami. To pozwala coś tam szybko zarobić, ale na dłuższą metę jest bez wartości. Nie da się konkurować z Chinami, jeżeli sama technologia nie ma w sobie nic unikatowego, co dałoby się opatentować. A beacony, które są dzisiaj na rynku to w zasadzie zwykłe transmitery Bluetooth.
Czy beacony to naprawdę taka rewolucja?
Nasz dzisiejszy świat, po rewolucji beaconowej, z perspektywy przyszłości, trudno będzie sobie wyobrazić . Cyfrowe terminale nie potrafiące podawać kontekstowych informacji o miejscu, czy przedmiocie, obok którego się znajdujemy, będę bezużyteczne. Wyszukiwarki tekstowe wymagające wpisywania tekstowych fraz? A może głosowe mówienie do telefonu? To wszystko zniknie, bo urządzenia cyfrowe i systemy operacyjne przyszłości same muszą przewidywać, jakiej informacji w danej chwili potrzebujesz. A do tego niezbędny jest kontekst miejsca, czy przestrzeni.
Każde z tych miejsc posiadać będzie swoje informacje, swój rozszerzony kontekst do którego dostęp otrzymasz natychmiast - po prostu zerkając na swój terminal, bez wyszukiwania, czy fotografowania czegokolwiek.
Dla firm typu Apple (iBeacons), czy Google (Proximity Sensors), rozwiązania te stanowią element kluczowej strategii rozwoju na najbliższe 8-10 lat. To, że tak mało jeszcze o tym słyszysz wynika tylko i wyłącznie z faktu, że duże koncerny nie komunikują publicznie technologii, której przeciętny konsument nie jest w stanie użyć od razu. Beacony muszą pojawić się najpierw w wielu miejscach przestrzeni publicznej i wtedy będą stanowić bramę do nowego świata, który połączy online i offline w jedną interaktywną przestrzeń.
Wszędzie da się wymyślić dla nich zastosowanie?
Wyobraźcie sobie szpital, w którym lekarz podchodząc (nawet na korytarzu) do pacjenta, od razu na swoim tablecie widzi całą historię jego choroby, archiwum zdjęć radiologicznych, czy dane z monitoringu zdrowia, które rejestrowały beacony w czasie, kiedy pacjent przebywał jeszcze w domu.
W świecie przyszłości urządzenia same będą ze sobą się komunikować i wymieniać dane. Nic nie trzeba będziesz szukać, czy synchronizować. Beacony stanowią pierwszą ewolucję znanego z fimów SF pojęcia „Internet Maszyn”. I tak należy na nie patrzeć, bo połączone w jedną sieć stanowią jądro globalnego systemu operacyjnego dla prawdziwej rzeczywistości.
Już za chwilę pomogą odnaleźć się w budynkach, a w niedalekiej przyszłości pozwolą na znacznie więcej. Aplikacja w Twoim telefonie będzie w stanie oddziaływać na przestrzeń, otwierać bramę w garażu, włączać sprzęt AV, czy puszczać Twoją ulubioną playlistę w samochodzie, który właśnie oglądasz w salonie. Ta sama aplikacja pozwoli Ci dokonać szybkich zakupów, optymalizując drogę, jaką przebywasz w sklepie, czy wyświetlić repertuar filmów w kinie i zaprowadzić Ciebie do Twojego fotela. Wszystko inteligentnie, kontekstowo i z wykorzystaniem preferencji, które system sam dla Ciebie utworzy.
Załóżmy, że jestem właścicielem muzeum - 150 eksponatów - 1500 metrów. Ile może mnie kosztować system oparty na beconach wraz z aplikacją i danymi opisowymi eksponatów? Jak to może być rząd wielkości ?
Mogę wypowiadać się tylko w naszym imieniu, bo sposób rozliczania jest różny. Estimote sprzedaje Ci beacony i mówi - zrób sobie sam, albo zatrudnij developera. Trudno więc odnieść się do realnych kosztów.
Nie znając szczegółów takiej instalacji mogę zgrubnie założyć, że koszt takiej usługi wyniesie w przybliżeniu ok. 2000 zł miesięcznie (i więcej, zależnie od tego, co ma ten system konkretnie realizować i czy wymaga napisania dedykowanej aplikacji).
Powiedz coś o statusie waszego projektu i potencjalnych wdrożeniach?
W zasadzie mamy już w tej chwili otwartą drogę do instalacji systemu w kilkudziesięciu miejscach w samej Polsce. Są to nie tylko wielkopowierzchniowe galerie, ale także i mniejsze punkty. Pracujemy nad bardzo dużym projektem (blisko milion beaconów), który będzie ciekawym wydarzeniem w Warszawie. Pilotażowy fragment instalacji musimy uruchomić wg kontraktu do końca marca 2014. Bardzo ubolewam nad tym, że żaden z partnerów nie upoważnił nas do ujawnienia informacji przed oficjalnym wdrożeniem projektu. Szkoda, ale nie mam na to wpływu.
Poza tym, pracujemy ciężko zarówno nad R&D sprzętowym (głównie w kontekście nawigacji wewnątrz zamkniętych pomieszczeń), jak i naszym GeoCMS, który ma odpowiadać za zarządzanie contentem stojącym za beaconami.
Szukacie inwestora?
Teoretycznie na tym etapie już nie, choć oczywiście zawsze zapraszamy zainteresowanych do kontaktu. Mamy wiele pomysłów i możliwości kooperacji, więc warto rozmawiać. Jesteśmy na ostatnim etapie w którym nasz potencjalny inwestor otrzymał wyłączność w negocjacjach. Liczymy, że do końca stycznia zamkniemy pierwszą rundę i będziemy mogli się pochwalić nowym partnerem.
Trzymam kciuki i życzę powodzenia.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu