Felietony

Filmy nagle stają się popularnymi hitami. Oto recepta na sukces

Piotr Kurek
Filmy nagle stają się popularnymi hitami. Oto recepta na sukces
0

Wielkimi krokami zbliża się największa impreza związana z rynkiem filmowym. Oscary, które w tym roku zostaną rozdane w najbliższy weekend to nie tylko uznanie dla reżyserów, aktorów, scenarzystów. To także świetny sposób na zarobienie dodatkowych pieniędzy.

Zdobycie Oscara dla najlepszego filmu to nie tylko prestiżowe wyróżnienie, ale też potężny zastrzyk gotówki dla twórców i dystrybutorów. Statuetka niczym magiczna różdżka potrafi wskrzesić zainteresowanie filmem, mocno zwiększając sprzedaż biletów i liczbę kin wyświetlających produkcję. Przykładowo "Kształt Wody" po zdobyciu Oscara w 2017 roku zanotował 171-procentowy wzrost przychodów z biletów w porównaniu z poprzednim tygodniem. "Moonlight", oscarowy film z 2016 r. odnotował 238-procentowy skok, trafiając na ekrany ponad 1500 amerykańskich kin (z niespełna 600 tydzień wcześniej).

Jednak by zapracować na Oscara, wiele filmów musi mieć odpowiednio wysoki budżet. "Titanic" pochłonął 200 mln USD (blisko 800 mln zł), "Gladiator" 103 mln USD (ponad 410 mln zł), a "Władca Pierścieni: Powrót Króla" 94 mln USD (prawie 400 mln zł). Jednakże nie zawsze imponujący budżet jest gwarantem sukcesu. Historia pokazuje jednak, że za uznaniem ze strony Akademii nie zawsze stoją ogromne pieniądze. "Nomadland" z budżetem 5 mln USD i "Moonlight" z 1,5 mln USD to przykłady na to, że "skromne wydatki" nie wykluczają sukcesu.

200-milionowe wydatki na „Titanica” nie wyznaczają, rzecz jasna, zenitu w świecie kina. Wystarczy wspomnieć, że produkcja filmu „Avengers: Endgame" („Koniec gry”), nominowanego do nagrody w kategorii efekty specjalne za rok 2019 r., kosztowała ponad 350 mln USD, czyli blisko 1,4 mld zł. Ponad 30 innych tytułów powstało z budżetem z przekraczającym 200 mln dol., co nie pozwalało jednak sięgnąć po statuetkę za najlepszy film. Dla porównania, „Quo vadis”, jako najdroższa polska produkcja, miał budżet przekraczający 76 mln zł, a zatem ok. 19 mln USD

– wyjaśnia Robert Błaszczyk, dyrektor departamentu klienta strategicznego w Cinkciarz.pl.

Drugie życie Oscarowych filmów. Wciąż można na nich zarobić

Statuetka Oscara potrafi dać filmowi drugie życie. "Braveheart" w tygodniu po zdobyciu nagrody zwiększył sprzedaż biletów o 158%, a "The Artist" odnotował rekordowy tygodniowy przychód 3,6 mln USD. Podobnie było z "Parasite", południowokoreańską produkcją nagrodzoną w 2020 roku. Dopiero po zdobyciu Oscara obraz dotarł do szerszej widowni w ponad dwóch tysiącach amerykańskich kin, a tygodniowa sprzedaż biletów zwiększyła się o 245%. Nie można też zapominać o "Wszystko wszędzie naraz", który w pierwszym tygodniu po oscarowej nocy zaliczył wzrost przychodów o 84 procent. W trzecim tygodniu przychody przekroczyły 1,3 mln dolarów. W tym okresie liczba amerykańskich kin wyświetlających oscarową produkcję wzrosła z 309 do 1633.

Ciekawie do tematu filmów Oscarowych podchodzi także Japonia, gdzie większość filmów zagranicznych swoje premiery ma długo po tym, jak trafiły one na ekrany na międzynarodowych rynkach. Tak też jest w przypadku nominowanych do najważniejszej nagrody produkcji. "Oppenheimer", "Anatomia upadku", "Biedne istoty", i wiele innych swoje międzynarodowe premiery miały już dawno za sobą, a część trafiła już na VOD. W japońskich kinach pojawiają się dopiero teraz, w najgorętszym okresie związanym z Oscarami, by zainteresować widownię. "Oppenheimer" swoją japońską premierę będzie miał dopiero pod koniec miesiąca i z pewnością statuetki rozdane w przyszłym tygodniu przełożą się na zwiększone zainteresowanie.

96. ceremonia wręczenia Oscarów odbędzie się 10 marca w Los Angeles. O nagrodę dla najlepszego filmy rywalizują "Oppenheimer", "American Fiction", "Anatomia upadku", "Barbie", "Przesilenie zimowe", "Czas krwawego księżyca", "Maestro", "Poprzednie życie", "Biedne istoty" i "Strefa interesów". Wszystkie nominacje znajdziecie w naszym ogólnym podsumowaniu Oni powalczą o Oscary. Na kogo stawiacie?

Źródło: informacje prasowe

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu