Polska

Odwiedziłem fabrykę Fibaro. Aż trudno uwierzyć, że jest tak mała!

Kamil Świtalski
Odwiedziłem fabrykę Fibaro. Aż trudno uwierzyć, że jest tak mała!
Reklama

W miniony czwartek miałem przyjemność uczestniczyć w wycieczce po poznańskiej fabryce Fibaro, polskiego producenta urządzeń smart home. Co tam zobaczyłem? Co mnie tam zaskoczyło? Jak to wygląda od środka?

Na wstępie — słów kilka o Fibaro

Dla tych którzy pierwszy raz spotykają się z marką Fibaro, kilka słów wprowadzenia. Firma powstała siedem lat temu i od wejścia zajmuje się tworzeniem modularnych akcesoriów, które pozwolą zamienić nasze domy w "smart". Poza poszczególnymi czujnikami, inteligentnymi gniazdkami etc. — mają oni w swoim portfolio także autorską centralkę. Ich akcesoria współpracują z najpopularniejszymi systemami — tj. Z-Wave oraz applowskim Home Kit. Dzięki wysokiej jakości wykonania i przyjemnemu dla oka designowi, już teraz cieszą się dużym uznaniem na całym świecie — a dostępne są w ponad stu krajach. Ważnym jednak jest, że wszystkie one projektowane i tworzone są w Polsce. W poznańskiej fabryce, którą miałem kilka dni temu przyjemność obejrzeć na własne oczy.

Reklama


Poznańska fabryka Fibaro jest... zaskakująco mała!

Myśląc o fabryce, przed oczami zawsze stają mi łódzkie molochy, albo giganci pokroju Foxconn. Znajdująca się na poznańskich Jeżycach fabryka Fibaro jest zdecydowanie bardziej kompaktowa. Hale produkcyjne są niewielkie, ale przy tym niezwykle wydajne. Możliwe jest to w dużej mierze dzięki automatyzacji wielu procesów, chociaż to człowiek w dużej mierze dba o to, aby wszystko działało i wyglądało jak należy.

Wszystko zaczyna się przy ogromnej, importowanej z Japonii, maszynie, która drukuje płytki i montuje na nich cały zestaw komponentów — wszystko zgodnie z przygotowanym wcześniej przez inżynierów programem. Ale już po chwili docieramy do pierwszej weryfikacji czy wszystko jest w porządku i maszyna nie zawiodła — najpierw taką kontrolę dokonuje specjalna aparatura, a później fachowym okiem przygląda się też temu pracownik fabryki. I jeżeli okaże się że faktycznie coś poszło nie tak, to trafia ona w ręce fachowców, którzy ręcznie dolutują czy poprawią to, co poszło nie tak — i dopiero wówczas całość trafia raz jeszcze do weryfikacji.

Po tym gdy mamy już serce urządzenia, trafia dalej — w ręce kolejnych specjalistów, którzy nie tylko je składają, ale także testują i dbają o to, aby wszystko działało jak należy. Wszystkie akcesoria testowane są pod każdym kątem. Czy działa gniazdo ładowania, czy świeci się dioda, czy nie ma problemów z łącznością itd. Szczególnie efektowne (i niesamowicie głośne) są testy czujników czadu, w przypadku których sprawdzany jest nie tylko czas reakcji, ale także sygnał alarmowy. I mimo zamykania ich w dźwiękoszczelnych komorach, pisk kilku urządzeń jednocześnie wciąż jest niezwykle donośny i drażniący. Miałem tam również szansę na własne oczy zobaczyć specjalne akcesoria, które firma wyprodukowała samodzielnie — aby montaż poszczególnych elementów był dla pracowników łatwiejszy, szybszy i stanowił mniej problemów.

Po tym jak urządzenia są już całe i gotowe, trafiają do niewielkiej hali w której pracownicy pakują je, owijają foliują i dodają do systemu. Po co?

Dobra organizacja to podstawa!

Jedną z rzeczy które niezwykle zaskoczyły mnie w Fibaro jest dbanie o najdrobniejsze szczegóły i ogromna baza danych, którą posiadają twórcy. Dzięki całemu pakietowi oznaczeń i kodów, są oni w stanie zlokalizować całą partię sprzętów, które zostały wyprodukowane w danym dniu. Dotyczy to nie tylko podzespołów, ale także całych paczek — bo nim trafią do zbiorczego kartonu, są skanowane raz jeszcze. Dzięki temu odnalezienie całej partii produktu nie stanowi dla nich większego problemu. Tym bardziej, że mają też naprawdę schludny i solidnie zorganizowany magazyn, a przy tym rejestrują i dokumentują każdą wysyłaną do klientów paczkę. Po co? Ano — podobno firmy kurierskie nie zawsze działają tak rzetelnie, jak byśmy tego od nich oczekiwali. A dzięki pełnej dokumentacji — łatwiej jest walczyć o swoje.


Reklama

Fabryka XXI wieku

Fabryka Fibaro, jak już wspomniałem, okazała się... zaskakująco mała. Tym bardziej, że w budynku obok hal produkcyjnych mieści się także magazyn, a obok niego — zestaw biur, w których inżynierowie w pocie czoła pracują już nad kolejnymi produktami, które dołączą do rodziny Fibaro. Warto także mieć na uwadze, że wszyscy pracownicy są szkoleni na cały zestaw stanowisk i każdy z nich jest w stanie pracować przy każdym z urządzeń, które firma ma w swoim portfolio. Zastosowane tam rozwiązania pozwalają na dostosowywanie linii produkcyjnej według potrzeb, a ta elastyczność pozwala na większą efektywność w działaniu. Patrząc jednak na tempo z jakim rozwija się firma, a także rosnące z każdym miesiącem zainteresowanie modułami smart home, mam wrażenie że już niebawem Fibaro będzie potrzebowało dużo większej linii produkcyjnej. Oby równie efektywnej!

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama