Felix Baumgartner, którego życie toczyło się na granicy tego, co ekstremalne i tego, co niemożliwe, zmarł wczoraj, 17 lipca we Włoszech. Przyczyną śmierci był wypadek na paralotni. Startował z miejscowości Porto Sant'Elpidio. To miał być zwykły lot, jeden z setek podobnych w jego karierze. Tym razem jednak coś poszło inaczej. Legendarny skoczek miał 56 lat.

Wiadomości zaczęły spływać kilka minut po wypadku. Austriacki sportowiec, znany z przesuwania granic ludzkich możliwości, stracił przytomność podczas lotu. Paralotnia, pozbawiona kontroli, zeszła w niekontrolowany korkociąg, ostatecznie rozbijając się o basen hotelowy. W zdarzeniu lekko ucierpiała także młoda pracownica hotelu. Mimo szybkiej reakcji świadków, dla Baumgartnera było już za późno.
Wiadomość o śmierci sportowca szybko potwierdziły źródła oficjalne. Red Bull, wieloletni sponsor Baumgartnera, przekazał informację mediom. Austriackie ministerstwo spraw zagranicznych także potwierdziło tragiczne doniesienia. Społeczność Porto Sant'Elpidio natychmiast zareagowała na tę informację, wyrażając głęboki smutek.
Od Salzburga po granicę kosmosu
Felix Baumgartner przyszedł na świat w Salzburgu, miejscu, które słynie raczej z muzyki Mozarta, a nie z miłości do adrenaliny. Od młodych lat wykazywał niecodzienną fascynację tym, co niebezpieczne i spektakularne. Zaczynał od base jumpingu, skoków ze stałych obiektów, szybko zyskując sławę dzięki takim wyczynom, jak skoki z wież Petronas Towers czy z ramion pomnika Chrystusa Odkupiciela w Rio de Janeiro.
14 października 2012 roku świat zapamiętał go na zawsze. Skok ze stratosfery, niemal 39 kilometrów nad powierzchnią Ziemi, uczynił Baumgartnera legendą ekstremalnego sportu. Jego ciało pędziło z prędkością ponad 1342 km/h, łamiąc barierę dźwięku. Media ochrzciły ten moment jako punkt zwrotny w historii ludzkich możliwości – nie był to już sport, ale nauka o tym, jak ludzkie ciało reaguje w skrajnych warunkach. Był to też niesamowity sukces marketingowy dla Red Bulla, który zaliczył ogromny sukces marketingowy: sukces Baumgartnera był bezsprzecznym wiralem, łącza rozgrzały się wtedy niemal do czerwoności.
Fenomen, który wyznaczał granice
Skok ze stratosfery był nie tylko popisem odwagi, lecz przede wszystkim wyczynem inżynierskim i medycznym. Zespół naukowców, lekarzy i inżynierów przez lata analizował, jakie skutki dla ciała będzie miał lot przekraczający barierę dźwięku. Ryzyko było ogromne – od uszkodzenia narządów wewnętrznych po utratę świadomości i śmierć.
Baumgartner musiał przejść rygorystyczny trening fizyczny i psychologiczny. Przygotowania do tego jednego skoku trwały lata. Każdy detal był analizowany – od skafandra, przez kapsułę balonu, po procedury ratunkowe. Eksperci twierdzili później, że poziom przygotowania Baumgartnera mógłby stanowić wzór dla astronautów wybierających się w podróż w kosmos.
Po pamiętnym locie
Po historycznym skoku Felix stał się globalną ikoną. Podróżował po świecie, prowadząc wykłady motywacyjne, uczestniczył w projektach naukowych, był symbolem marki, której granice sam przesuwał. Zawsze podkreślał, że jego wyczyny to nie tylko adrenalina, ale przede wszystkim świadome zarządzanie ryzykiem.
Paralotniarstwo, które tym razem odebrało mu życie, było dla niego czymś naturalnym. Paradoksalnie, to nie ekstremalny skok z kosmosu, ale stosunkowo rutynowa w jego przypadku aktywność okazała się najbardziej zdradliwa. Paralotnia jest mniej stabilna od tradycyjnych spadochronów używanych w base jumpingu, wymaga innych umiejętności, zwłaszcza w zmiennych warunkach atmosferycznych. "Za dużo wiatru" – słowa, które Baumgartner umieścił na Instagramie tuż przed lotem, brzmią teraz jak chłodne ostrzeżenie, wręcz upiorna przepowiednia.
Czytaj również: Skaczący Felix i hit Tarantino
Baumgartner, mając za sobą rekordy i spektakularne osiągnięcia, zawsze powtarzał, że nie boi się ryzyka, ale je szanuje. Tym razem jednak natura okazała się silniejsza. Jego życie dobiegło końca w miejscu i w okolicznościach, które zupełnie nie pasowały do obrazu ekstremalnego sportowca, którego świat znał. To ogromna strata nie tylko dla świata sportów wyczynowych, ale i nauki: bo przecież jego popis z 2012 roku był popisem kunsztu wielu medyków i inżynierów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu