Dawno minęły czasy, kiedy każdy z nas korzystał z jednego serwisu społecznościowego. Odwołując się do wczoraj opublikowanych wyników badań, prawie 70%...
Feedient pozwoli jednym rzutem oka ogarnąć 5 różnych serwisów społecznościowych
Dawno minęły czasy, kiedy każdy z nas korzystał z jednego serwisu społecznościowego. Odwołując się do wczoraj opublikowanych wyników badań, prawie 70% z nas korzysta z YouTube, a można bezpiecznie założyć, że większość posiada również konto na Facebooku. Jeśli dołożyć do tego Twittera albo Instagram robi się już tłoczno w otwartych kartach przeglądarki. Tutaj wkracza Feedient, który na jednym ekranie pozwoli jednocześnie śledzić do 5 różnych serwisów społecznościowych.
Koncepcja serwisu jest prosta, ale jednocześnie dobrze zrealizowana. Mamy możliwość podłączenia do Feedient konta pięciu różnych serwisów społecznościowych: Facebook, YouTube, Instagram, Twitter i Tumblr. Można również podłączyć więcej niż jedno konto należące do tego samego serwisu. Każdy z nich dostanie osobną kolumnę na ekranie i będzie pokazywał chronologicznie wszystkie aktualizacje, jakie pojawiły się w danym serwisie.
Mocną stroną Feedient jest bardzo przejrzyste prezentowanie informacji, najbardziej estetyczne i czytelne jakie dotąd widziałem w tego typu usłudze. Nie ma wrażenia chaosu informacji, pomimo ciągłego pojawiania się nowych wpisów. Użytkownik samodzielnie może ustawić kolejność kolumn, po przewinięciu strumienia w dół, jednym kliknięciem wrócić do najnowszego wpisu. Nie zabrakło też podstawowych form interakcji, takich jak skomentowanie, retweet, polubienie wpisu, łapka w górę czy reblog.
Pisząc nową wiadomość można opublikować ją jednocześnie na trzech serwisach: Facebooku, Twitterze oraz Tublrze. Trzeba tylko pamiętać, że dodanie Twittera ograniczy długość wiadomości do 140 znaków.
Klikając na zdjęcie czy film można je powiększyć na środku ekranu, bez przechodzenia do innej strony. Podoba mi się również fakt, że każdorazowe logowanie do Feedient tworzy nową sesję, którą można łatwo zakończyć z dowolnego innego urządzenia. Facebook czy Google mają takie funkcje, ale są one znacznie bardziej ukryte. Tutaj stosowna informacja pojawia się od razu podczas pierwszego logowania, na jedynym oknie ustawień.
Wszystko razem czyni Feedient bardzo użytecznym w śledzeniu informacji z kilku źródeł na raz, w jednej karcie przeglądarki. Projekt graficzny powoduje, że robi się to z przyjemnością.
Nie dla Social Media Ninja
O ile Feedient świetnie sprawdza się w przypadku śledzenia informacji w głównym strumieni, to raczej nie usatysfakcjonuje zaawansowanych użytkowników sieci społecznościowych. Nie ma opcji przełączenia się z głównego strumienia informacji na inną jego część, w Twitterze nie ma opcji wyświetlenia list czy konkretnych hasztagów, w Facebooku nie ma możliwości wyświetlenia grup czy wiadomości prywatnych. To w zasadzie jestem w stanie wybaczyć, bo właśnie prostota czyni Feedient tak przejrzystym.
Boli znacznie bardziej, że podczas tworzenia wpisów nie można dodawać obrazów, ani nie działa automatycznie skracanie linków w przypadku Twittera, co praktycznie wyklucza użycie Feedient w celu aktualizowania wpisów w tym serwisie. Oprócz tego bardzo brakuje mi obsługi Google+, która uczyniłaby ten serwis kompletnym, przynajmniej dla mnie.
Podsumowując
Jeżeli korzystasz z danego serwisu społecznościowego intensywnie, wykorzystując większość jego funkcji, to Feedient nie zaspokoi twoich potrzeb i warto się zastanowić czy w ogóle warto go do tej usługi dodawać. Zwykle jednak aktywni jesteśmy na jednym z serwisów społecznościowych, a resztę głównie śledzimy i do takiego śledzenia Feedient świetnie się nadaje, głównie za sprawą rewelacyjnego projektu wizualnego.
Należy również pamiętać, że serwis jest w fazie beta. Z tego co zdążyłem się zorientować, nowe funkcje w przypadku Feedient dodawane są dość często i pewnie można się spodziewać wielu usprawnień. Ja najbardziej liczę na obsługę Google+ i automatyczne skracanie linków, bo nie mam wątpliwości, że prostota jest w przypadku tego serwisu priorytetem i funkcjonalności rodem z TweetDeck nie można się po Feedient spodziewać.
Na informację o Feedient natrafiłem w serwisie MakeUseOf.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu