Legendarna firma kontynuuje passę ekscytujących zapowiedzi profesjonalnych obiektywów. Po imponującym Nikkorze 35mm f1.2 przyszła pora na kolejną premierę. Jednak tym razem fotografowie schodzą na drugi plan, nie oni są głównym celem tego obiektywu.
![Fani kina nie mogą przejść obojętnie, Nikon właśnie odpalił petardę](https://static.antyweb.pl/img/w_1250,h_550/wp-content/uploads/2025/02/slide-the-tourist-Large.jpeg)
Nikon właśnie zapowiedział dwie nowości, które mogą zainteresować fanów kina, którzy sami myślą o tym jak zacząć swoją przygodę z filmowaniem i na dzień doby serwują szkło, które jest szalenie ładne! Pierwsze zajawki po wstępnych testach pokazują, że jest się czym ekscytować.
Nikon zachwyci pasjonatów tworzenia wideo
Firma nie była nieśmiałą w okazywaniu swojego silnego zainteresowania zdecydowanym rozszerzeniem swojej działalności na kolejnym polu. Zaledwie w maju zeszłego roku, Nikon poinformował o pozyskaniu aż 100% udziału w amerykańskiej firmie produkującej kamery RED.com, a z kolei w październiku pojawiły się aktualizacje o postępie prac nad obiektywem dedykowanym branży filmowej. Dzisiaj nareszcie doszło do premiery owoców trwających prac. Oto Nikkor 28-135mm F4 PZ... oraz filmowe kamery Komodo-X i V-Raptor X.
Jak zaznacza producent, zaprezentowany dzisiaj obiektyw zainteresuje przede wszystkim filmowców, gdyż to właśnie im jest dedykowane to szkło. Ogniskowa 28 - 135mm daje nagrywającym osobom możliwość nagrywania scen zawierających więcej kontekstu, ale też zawężania kadru do bardziej intymnych ujęć lub po prostu do nagrywania odległych obiektów. Jest to ciekawa premiera nawet z perspektywy konkurencji, gdyż na przykład odpowiednik tego Nikkora w stajni Sony, ma już dziesięć lat na karku. Co za tym idzie, propozycja Nikona jest nowocześniejsza i wspierana przez Power Zoom, czyli elektroniczną formę zwiększania ogniskowej bez konieczności kręcenia pierścieniem. Do tego złote akcenty wyróżniające ten obiektyw od pozostałych Nikkorów są po prostu obłędne.
Nikkor 28-135mm F4 PZ
Co ciekawe, nie jest ona aż taki ciężki? Biorąc pod uwagę jego przeznaczenie to oczywiście bardzo dobrze, lecz patrząc powierzchownie, sprawia wrażenie cięższego niż 1210 gramów (wliczając dokręcony uchwyt). Pewnego rodzaju problemem może być średnica montowania dla filtrów, która wynosi 95mm i utrudnia znalezienie okrągłych filtrów, z drugiej strony, Nikon dobrze wie, komu zadedykował to szkło. Zainteresowani i tak pewnie użyją matte boxy. Pierścienie ustawień manualnych poruszają się oczywiście bezdźwięcznie, żeby nie zakłócać pracy operatora. Dedykowany przesuwak zoomu można dowolnie zaprogramować, tak aby jego prędkość była dostosowana do potrzeb kręconego materiału.
Nikkor 28-135mm F4 PZ trafi do sprzedaży w kwietniu w cenie 2599$.
Kamery filmowe Komodo-X and V-Raptor X Z mount
Obydwie kamery są już w zasadzie znane, lecz doczekały się istotnego liftingu. Złote obręcze przy montowaniu doskonale zaznaczają postanowienie najnowszego obiektywu, to jest rzecz dla filmowców. Kamery zostały wcześniej wydane, lecz na premierę były gotowe z bagnetem RF dla obiektywów Canona. Teraz kiedy jest to już firma Nikona, nikogo ta reedycja nie powinna zdziwić, a jedyną znaczącą zmianą (z perspektywy użytkownika aparatów tej japońskiej firm) jest mechanizm blokujący, odpowiedni dla branży filmowej.
Oczywiście za sprawą wprowadzenia gwintu dla standardu Z Nikona, otwierają się drzwi do całej gamy pasujących obiektywów oraz adapterów. To oznacza, że kamery mogą zaintrygować nie tylko obecnych fanów firmy, ale i właścicieli obiektywów Sony E, które świetnie współpracują z tym rodzajem montowania. Zaś jeżeli ktoś już posiada te urządzenia z wariantem Canona, może przekonwertować swoje kamery, lecz nie będzie to tania sprawa. Z drugiej strony 1595$ (Komodo) i 1695$ (Raptor) to opcja zdecydowanie tańsza niż nowy komplet. Tych bowiem się cena nie zmienia w stosunku do wersji z bagnetem RF. Zalety nad tradycyjnymi aparatami to między innymi migawka globalna, większe możliwości montażu kolejnych elementów, rozdzielczość, bateria, ustawienia i tak dalej. Umówmy się, z tego korzysta się już przy produkcjach takich hitów jak Wednesday czy Suicide Squad, więc z całym szacunkiem dla świetnych Z8 i Z9, ale to jest inna liga.
Komodo-X Z mount kosztuje 6995$, zaś V-Raptor X Z mount to już wydatek 29995$.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu