Komputery i laptopy

Tak długiego wsparcia dla komputera jeszcze nie widziałem. Aż się łezka w oku kręci!

Kamil Świtalski
Tak długiego wsparcia dla komputera jeszcze nie widziałem. Aż się łezka w oku kręci!
Reklama

Prawdopodobnie lwia część nowoczesnej elektroniki w Waszych domach nie jest starsza niż dekadę, no... może dwie. Ale to żaden sekret, że w fabrykach czy po prostu dużych przedsiębiorstwach wciąż korzysta się z dużo starszego sprzętu. Tamtejsza modernizacja nie jest tak prosta, jak ma to miejsce w domowym zaciszu, gdzie wystarczy postawić od nowa system, odtworzyć backup z iCloud i gotowe. 

Zobacz też: Na starych komputerach można zarobić fortunę – najlepszym przykładem Apple I

Reklama

Dużo mówi się na temat wsparcia i serwisowania współczesnych urządzeń. Nowe technologie rozwijają się w tak zastraszającym tempie, że debiutujący kilka lat temu smartfon wydaje się pochodzić z czasów zamierzchłych. Tymczasem Fujitsu Tokki Systems Ltd. trochę poszalała i... wciąż ma działający komputer FACOM128B, który zainstalowali w 1959 roku. Ale to żaden sekret, że stare sprzęty działają latami — moja Amiga i SNES też jawią mi się jako niezniszczalne. Tym jednak co zrobiło na mnie największe wrażenie jest fakt, że wciąż mają pracownika, który... dba o serwisowanie sprzętu.

Zobacz też: Co mogę zrobić ze starymi laptopami? Pomożecie?

Oczywiście na dzisiejsze standardy elektroniki FACOM128B to czasy... już właściwie zaprzeszłe. Właściwie wszystkie inne sprzęty elektroniczne w naszym domowym zaciszu potrafią więcej, niż ten superkomputer sprzed kilkudziesięciu lat. Na swoje czasy trzy wyniki dodawania lub odejmowania na sekundę robiły wrażenie, ale teraz? Teraz wrażenie robi fakt, że w firmie wciąż pracuje człowiek, który potrafi serwisować ten sprzęt. Tadao Hamada wierzy, że jego praca związana z dbaniem o tę maszynę to część historii rozwoju japońskich komputerów. To właśnie dzięki takim sprzętom jak ten, uczniowie mogą poznać historię nie tylko w warunkach "laboratoryjnych". Miła ciekawostka, której... właściwie nie wyobrażam sobie nigdzie indziej, niż w Japonii. Kraju który pokazał mi najwięcej stanowisk, na temat istnienia których nie miałem pojęcia. Bo dopóki go nie odwiedziłem, nie miałem pojęcia ile osób może mnie informować o trwających robotach drogowych — jakby ten zestaw świecących się znaków i balustrad był niewystarczający...

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama