Facebook

Facebook - czyli zabawa w powszechne betatesty

Jakub Szczęsny
Facebook - czyli zabawa w powszechne betatesty
Reklama

Facebook - społecznościowy gigant, niekwestionowany lider tego rynku, innowator, technologiczna tuza, najgorszy koszmar zatroskanych o prywatność użytkowników. Popatrzmy na to z innej strony. My jesteśmy świadomi tego, czym jest Facebook, dlaczego działa tak i tak, co robi oprócz tego i jaki jest jego pierwszorzędny cel. Trzeba wiedzieć, że wszyscy tacy refleksyjni nie są. Ale mogą być zdezorientowani tym, co się na Facebooku dzieje.

Owe medium społecznościowe nie jest już tylko miejscem, gdzie można się pochwalić pierścionkiem zaręczynowym, nową konsolą, pobytem w fajnym hotelu. Facebook wpływa na sporo sfer naszego życia, stanowi bardzo ważną odnogę naszego życia społecznego - w sieci. Na tej platformie dochodzi nie tylko do umawiania się na piwo, sprzedawania / kupowania przedmiotów, dysput o polityce, czy szukania pracy. Właściwie większość z tych rzeczy, które robimy w świecie realnym, można przenieść do Facebooka i to się dzieje. To zrozumiały mechanizm, biorąc pod uwagę to jak ogromny jest wpływ Facebooka. Ale nie idzie to w parze za prostotą korzystania z niego - z tym w mojej opinii jest coraz gorzej.

Reklama

Funkcje, funkcje, dużo funkcji. Ale do czego?

Facebook nie informuje swoich użytkowników o zmianach - przynajmniej powszechnymi kanałami. Nie każdy przecież czyta media technologiczne - to w dalszym ciągu pewna nisza, która co prawda - rozrasta się na fali rozwoju tej sfery wręcz w postępie geometrycznym, ale nie stanowi absolutnego mainstreamu. Ludzi ogółem nie interesuje to, co dzieje się wewnątrz Facebooka, on po prostu jest. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy go nie ma - wtedy jest powszechny płacz i lament, bo nie ma gdzie zmarnować czasu. Jednak, z tym medium jest pewien problem - od dłuższego czasu stanowi istny poligon Zuckerberga. Poligon, na którym marionetkami są użytkownicy.

O co mi chodzi? Ostatnio wprowadzone zmiany - podgląd postów w okienkach, filmy uruchamiane obok newsfeeda, nowe przyciski są wdrażane stopniowo i niespodziewanie. To samo dzieje się w Messengerze - Polacy mogli jako pierwsi testować Day - funkcję komunikatora zerżniętą wprost ze Snapchata. Warto wiedzieć, że Facebookowi chyba spodobała się odpowiedź społeczności, bo właśnie wdraża Day... globalnie.

Użytkownicy mogą być jednak nieco zagubieni

Zmiany są wprowadzane często i trudno w nich doszukiwać się jakiegokolwiek związku z wprowadzonymi wcześniej. Dodatkowo, gigant nie informuje użytkowników o tym, że coś się zmieniło. Człowiek po prostu uruchamia przeglądarkową wersję serwisu i... zastaje coś zupełnie nowego. Być może w przypadku Facebooka jest to odrobinę mniej bolesne. Ale już inne usługi giganta mocno na tym cierpią.

Messenger chociażby to już nie komunikator, lecz przerośnięty kombajn cierpiący na kryzys tożsamości. Choć użytkownicy narzekają, że jest w nim po prostu za dużo funkcji, Day jest niepotrzebny, a sam program jest ociężały, Facebook nie stopuje swoich działań i spodziewam się, że takich nowości będzie jeszcze więcej - byle dokopać Snapchatowi, który łamie się pod naciskiem Instagrama.

Dlaczego tak się dzieje? Problemem jest to, że dla Facebooka... nie ma alternatywy. Dla Messengera również. Wszystko to powoduje fakt, iż są to usługi absolutnie masowe, z których korzysta ogromna większość i stanowią one niepisany obowiązek. Większe korzyści płyną z uczestnictwa w nich, niż z wybrania produktu konkurencji (jakakolwiek by ona nie była). Co za tym idzie - Facebook może robić co mu się żywnie podoba. Może nawet wkurzyć swoich użytkowników, a oni i tak będą w dalszym ciągu korzystać z tej usługi. Ona nie jest już produktem, który można wybrać - stała się niepisanym obowiązkiem. A Zuckerberg i jego świta odcinają od tego kupony.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama