Facebook

Facebook w Chinach nie zarobi, więc rozkręca się w Afryce

Maciej Sikorski
Facebook w Chinach nie zarobi, więc rozkręca się w Afryce
4

Większość z Was zapewne zdaje sobie sprawę z tego, że Internet w Chinach wygląda inaczej - mawia się, że władze zbudowały drugi mur, tym razem cyfrowy. Sieć jest cenzurowana, w Państwie Środka nie działają dobrze nam znane korporacje Google czy Facebook. Po niedawnej wizycie opisywał to Grzegorz. Ut...

Większość z Was zapewne zdaje sobie sprawę z tego, że Internet w Chinach wygląda inaczej - mawia się, że władze zbudowały drugi mur, tym razem cyfrowy. Sieć jest cenzurowana, w Państwie Środka nie działają dobrze nam znane korporacje Google czy Facebook. Po niedawnej wizycie opisywał to Grzegorz. Utrata rynku, na którym znaleźć można ponad miliard klientów to spory cios dla wspomnianych graczy. Nie ma jednak co załamywać rąk, trzeba szukać pieniędzy w innych regionach świata. Facebook wykonał kolejny krok w kierunku Afryki.

Ponad miliard Chińczyków kusi firmy, ale często muszą się one obejść smakiem - tort dzielą lokalsi. Europa i Ameryka Północna są już praktycznie zagospodarowane, Australia też, podobnie jest z kilkoma rozwiniętymi krajami azjatyckimi. Pozamiatane? Niekoniecznie. Teraz na celowniku są np. Indie, słabo rozwinięte kraje azjatyckie, posiadające w sumie setki milionów obywateli. Do tego Ameryka Łacińska i... Afryka. Najbiedniejszy kontynent, na którym żyje ponad miliard osób. Miliard, którego nie można bagatelizować.

Zdaje sobie z tego sprawę m.in. Facebook. Niejednokrotnie pisałem już o inicjatywie Internet.org, czyli protezie Internetu, jak nazywają projekt krytycy. Facebook rozwija go także w krajach afrykańskich i dostarcza ludności darmową Sieć (dostęp do określonego pakietu stron). Na tym nie zamierza poprzestawać - w Johannesburgu (RPA) uruchomiono biuro amerykańskiej korporacji. Pierwsze na tym kontynencie. Początkowo ma w nim znaleźć pracę 25 osób, zatrudnienie będzie jednak rosło. Bo prawdopodobnie dynamicznie rosnąć będzie liczba użytkowników niebieskiego serwisu.

Każdego miesiąca Facebooka odwiedza 120 mln Afrykanów. Przypominam, że na Czarnym Lądzie żyje ponad 1,1 mld ludzi. Jest zatem spora przestrzeń do wzrostu. Jasne, że nie uda się to wszędzie, część kontynentu jest ogarnięta konfliktami zbrojnymi, głodem, terroryzmem - ludziom nie w głowach tam Facebook. Chociaż z drugiej strony, nie zdziwiłbym się, gdyby i w takich miejscach przybywało użytkowników. Tu dochodzimy do ważnej kwestii: większość obecnych użytkowników korzysta z serwisu z poziomu sprzętu mobilnego. Podobnie będzie z kolejnymi ludźmi wciąganymi w przestrzeń tej sieci społecznościowej.

Internet w Afryce to dzisiaj Internet mobilny. Ludność przeskakuje do fazy mobile z pominięciem etapu PC. To zjawisko charakterystyczne nie tylko dla Afryki, podobnie jest np. w Indiach. Firmy, które chcą tam odnieść sukces w zakresie nowych technologii muszą sobie z tego zdawać sprawę. Facebook wie, co w trawie piszczy, ale chce być jeszcze bardziej na bieżąco, więc uruchamia biuro. Pracownicy mają m.in. eksplorować rynek pod kątem reklamy mobilnej. To ona stała się atutem Facebooka, to ona ma być motorem napędowym korporacji w przyszłości.

Poczynaniom Facebooka z pewnością będzie się przyglądać Google, któremu nie jest w smak rozwój Facebooka, jego silna pozycja w segmencie reklamy mobilnej. Silnej i ciągle rosnącej. Korporacja z Mountain View na pewno nie odpuści Afryki i będzie tam rozwijać własne projekty - wśród nich Internet dostarczany przez balony czy drony. Ładują w to pieniądze, testują, starają się o odpowiednie zezwolenia, wszystko po to, by dostać się do miliarda ludzi, spośród których kilkaset milionów może zasilić grono ich użytkowników. Kiedyś Afrykę kolonizowały mocarstwa, dzisiaj "cywilizację" niosą tam wielkie firmy. Mocarstwa XXI wieku.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu