Załóżmy, że nigdy nie miałeś konta w serwisie Facebook. Uważasz, że jesteś wolny od śledzenia przez Zuckerberga i cieszysz się, że serwis nie ma dostępu do żadnych Twoich danych. Prawdopodobnie jesteś w dużym błędzie, bo prawda jest taka, że nic nie stoi na przeszkodzie, by mimo wszystko zbierać o Tobie informacje.
Powszechnie wydaje się, że nieposiadanie konta na Facebooku skutecznie utrudnia serwisowi zbieranie informacji o użytkownikach sieci. Nie jest jednak tajemnicą fakt, iż nawet jeżeli nigdy nie logowaliście się do tej usługi, w jej bazie danych i tak znajdują się dotyczące Was bardzo ciekawe informacje. Wystarczy, że ktokolwiek z Waszych znajomych założy tam konto, a w jego książce kontaktów znajduje się Wasz numer telefonu lub inne dane, które na Was wskazują. Facebook tworzy "shadow profile" na podstawie tych szczątkowych informacji, być może na wypadek, gdybyście się "namyśleli" i postanowili dołączyć do zarejestrowanych użytkowników platformy.
Spróbujcie na przykład założyć nowe konto na Facebooku bez podawania jakichkolwiek danych osobistych korzystając z telefonu. Zatwierdzając wszystkie potrzebne programowi uprawnienia odkryjecie, że na wstępie otrzymaliście bardzo precyzyjne propozycje znajomych do dodania. Te sugestie są budowane na podstawie informacji zawartych właśnie w książce kontaktów. Wystarczy, że ktokolwiek z Twoich potencjalnych znajomych dodał do danych osobistych swój numer telefonu, a ten znajduje się w bazie urządzenia: dla Facebooka to jasna informacja, że jesteście znajomymi również w "świecie realnym".
Zastanów się - po co Facebookowi są przyciski społecznościowe?
Te nie tylko pobudzają zaangażowanie na podstawie treści z internetu, ale także pozwalają na śledzenie niezalogowanych / niezarejestrowanych osób. Pisałem dla Was kiedyś o przyciskach społecznościowych na stronach pornograficznych - przecież raczej nikt przy zdrowych zmysłach nie chwali się wszem i wobec tym, że właśnie uczestniczył w elektronicznej projekcji "ślizgacza". Facebookowi jednak to nie przeszkadza i dla niego obecność przycisków "Lubię to" lub "Udostępnij" to możliwość dodatkowego sprofilowania użytkownika sieci, również pod kątem szczególnych nawyków w zakresie przeglądania stron internetowych. Wbrew pozorom, upodobania w zakresie pornografii to również cenne dane pozwalające na dokładniejsze poznanie jednostki.
Co ciekawe, Mark Zuckerberg zapytany o tę kwestię w trakcie przesłuchania w Kongresie zaprzeczył, jakoby miał wiedzę na temat takich praktyk założonego przez siebie serwisu społecznościowego. Ben Luján, demokrata z Nowego Meksyku zadał pytanie CEO Facebooka na temat "shadow profiles", natomiast odpowiedź szefa jest nieco zaskakująca i... do przewidzenia jednocześnie.
Oczywiście nie trzeba być geniuszem, by uznać, że Zuckerberg albo dobrze kłamie, albo świetnie przygotował się do przesłuchania i próbuje zminimalizować skutki skandalu z Cambridge Analytica w tle. Przyznał jednak, że zbierane są wszystkie dane, najpewniej również o tych niezalogowanych użytkownikach, ale z powodów bezpieczeństwa.
Facebook zbiera o Tobie dane, ale Ty nie możesz z tym nic zrobić
W przypadku zarejestrowanych kont sprawa ma się następująco: możesz pobrać paczkę danych, które zostały zgromadzone przez serwis i sprawdzić ich stan. Ci użytkownicy, którzy zostali sprofilowani poza oficjalnym kanałem usługi takiej możliwości nie mają. Nawet, jeżeli przeniosą się do obszaru, który pozwala na sprawdzenie statusu swojej prywatności, są proszeni o zalogowanie się. Dla Kongresu to może być bardzo ważny sygnał w rozpatrywaniu sprawy Zuckerberga: Facebook w dosyć kontrowersyjny sposób obchodzi się z danymi użytkowników i niestety, ale jego zasięg jest przeogromny. Mało tego, jego oddziaływanie skutecznie wykracza poza sam serwis stwarzając ogromne zagrożenie również dla osób, które nie uczestniczą w platformie.
Najgorsze jest to, że nie możemy z tym nic zrobić. Dopóki na Facebooka nie nałoży się żadnych poważniejszych sankcji lub nie zostaną na nowo skonstruowane powszechnie obowiązujące serwisy praktyki dotyczące danych użytkowników, Zuckerberg i jego świta będą mogli w dalszym ciągu kontynuować swoje działania w dotychczasowy sposób.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu