Jeżeli myśleliście że po kilku dniach cały skandal z Facebookiem w roli głównej pójdzie w zapomnienie, to mam dla was fatalną wiadomość. Nic z tych rzeczy — można by nawet rzec, że z każdym dniam sprawa nabiera tempa. Dla niektórych szokiem okazało się gromadzenie SMS i historii rozmów czy wieść o tym, że Facebook skanuje to, co użytkownicy piszą na Messengerze. Mnie bardziej zdziwiło że firma zaczęła się uginać i wprowadzać zmiany: dawać łatwiejszy dostęp do ustawień prywatności, utrudniać targetowanie reklam czy wprowadzając zmiany w API. Ale to powinno dać do myślenia i pokazać z jak wielką aferą mamy do czynienia. A to jeszcze nie koniec, bo dziś do Federalnej Komisji Handlu (FTC) wpłynęła prośba o śledztwo związane z wykorzystywaną przez serwis technologią do rozpoznawania twarzy.
Problemy Facebooka się nie kończą. Tym razem pod ostrzałem kwestia rozpoznawania twarzy użytkowników
Rozpoznawanie twarzy przez Facebooka też łamie zasady?
Jaki problem Electronic Privacy Information Center (EPIC) zauważył w ich module rozpoznawania twarzy, że zdecydował się na zgłoszenie sprawy? Podobno technologie z których korzystają (oparte na biometrycznych znacznikach) są nadużyciem — ponieważ nie wszyscy użytkownicy na zdjęciach zgodzili się na to, by ich twarze zostały rozpoznane. Stąd prośba do Federalnej Komisji Handlu by przyjrzała się sprawie i orzekła, czy faktycznie ich technologie nie naruszają standardów prywatności, które spisane zostały w umowie, która w 2011 roku została zawarta między FTC, a Facebookiem. W oczach EPIC — te zostały naruszone.
Afera z Facebookiem trwa w najlepsze. Końca nie widać
Właściwie nie ma w ostatnich tygodniach dnia, by jakaś nowa sprawa z Facebookiem w roli głównej nie znalazła się na tapecie. Non-stop wypływają kolejne obawy i skargi, których autorzy celnie punktują niechlujność i nadużycia ze strony firmy. W najświeższym wywiadzie jedna z pracownic firmy, Sheryl Sandberg, przyznała, że także z ich perspektywy sprawa nie należy do łatwych. Niektóre źródełka z gotówką zostały na tę chwilę zatrzymane — reklamodawcy zakręcili kurek i przestali korzystać z oferty firmy. Ilu? Takich danych, niestety, zdradzić nie chciano — nie wiemy też zresztą czy chodzi o krótkotrwałą przerwę, czy całkowite zerwanie współpracy. Jednak z ich strony trwają właśnie rozmowy, podczas których to wyjaśniają i zapewniają reklamodawców o bezpieczeństwie danych w obrębie ich platformy. Sandberg dodała także, że ekipa pracowników odpowiedzialna za kwestię prywatności i szeroko pojętego bezpieczeństwa została zwiększona — z 10 tys. pracowników, do 20 tys. Są zatem świadomi, że — przynajmniej w najbliższej przyszłości — ich zyski nie będą tak spektakularne jak dotychczas, są jednak pełni nadziei, że to chwilowe. I prawdopodobnie tak będzie, bo nie wyobrażam sobie, aby użytkownicy na dobre odwrócili się od serwisu z dnia na dzień. Co oni by robili bez ciągłego przewijania strony głównej i niekończących się rozmów na podglądanym Messengerze?
Źródło: USA Today, Tech Crunch
Photo: grinvalds/Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu