Bankowość internetowa coraz śmielej stawia kroki na grząskim, w tym wypadku, gruncie społecznościowym. Kampania promocyjna Alior Sync ruszyła pełną pa...
Bankowość internetowa coraz śmielej stawia kroki na grząskim, w tym wypadku, gruncie społecznościowym. Kampania promocyjna Alior Sync ruszyła pełną parą, a tymczasem już za kilka miesięcy mamy zobaczyć Nowy mBank. Integracja części usług z Facebookiem to temat dość kontrowersyjny, a dla niektórych wręcz drażniący. Czy rzeczywiście potrzebujemy społecznościowych kont bankowych?
Nawet jeśli nie, to usługodawcy już za nas zdecydowali i szumnie zapowiadają nowości, przekonując, że będą one rewolucją w całym sektorze finansowym. I przyznam szczerze, że pod wieloma względami trudno odmówić słuszności tym superlatywom. Rzeczywiście bankowość internetowa za sprawą wspomnianych usług może zyskać nową jakość (a właściwie właśnie zyskuje). Dla ludzi uświadomionych technologicznie, którzy nie boją się używać globalnej sieci jako kanału komunikacji z bankiem wiąże się to z ogromną wygodą i komfortem. Gdyby na samej idei wirtualnego oddziału bankowego poprzestać, nie budziłoby to we mnie żadnych obaw. Jednak twórcy projektów poszli o krok dalej i do tego wszystkiego wciskają serwis Zuckerberga. Po co?
Jak nietrudno się domyślić - dla naszej wygody. Bank zintegrowany z Facebookiem to bank, który wie więcej na temat swoich klientów i może im dostarczać spersonalizowane komunikaty, promocje, rabaty i inne. Oni natomiast odwdzięczają się udostępnianiem swojej bankowej aktywności (oczywiście tej, która nie jest w ich mniemaniu żadną tajemnicą) w strumieniach, napędzając tym samym machinę znaną jako marketing wirusowy. Naturalnie to nie koniec profitów. Integracja z Facebookiem to także m.in. łatwiejsze wykonywanie przelewów znajomym.
Zapewne dla wielu z Was brzmi to sensownie i przekonująca. Skąd zatem moje obawy? Po pierwsze, kwestia finansów jest dla mnie rzeczą na tyle prywatną, że niekoniecznie chciałbym dzielić się informacjami na ten temat z Facebookiem, który i tak wie już o mnie za dużo. Co więcej, nie czuję żadnej potrzeby informowania znajomych o "atrakcyjnych" promocjach, z których skorzystałem. Tego typu treści to zwykły spam, który raczej zainteresuje znikomy odsetek osób. Po drugie, nie przekonuje mnie integracja usługi finansowej, będącej dla mnie rzeczą poważną, z serwisem typowo rozrywkowym (bo głównie taką funkcję pełni dla mnie Facebook). A nie zapominajmy o innych delikatnych sprawach, jak bezpieczeństwo czy prywatność.
Podobny trend widać też za granicą.Australijski Commonwealth Bank zapowiedział przygotowanie aplikacji dla Facebooka, która ma być niczym innym, jak społecznościowym panelem zarządzania kontem. Powstaje coraz więcej usług, które w ramach serwisu Zuckerberga umożliwiają nam wykonywanie prostych transakcji i zakupów. Niewątpliwym sukcesem okazał się Member Project prowadzony przez American Express, który po integracji z Facebookiem umożliwiał posiadaczom kart kredytowych szybkie i proste przekazywanie środków na cele charytatywne. To z resztą nie jedyna społecznościowa akcja tej firmy - ogromną popularnością cieszy się też Link, Like, Love, w ramach którego użytkownicy otrzymują specjalnie dopasowane do ich zainteresowanie rabaty oraz promocje. Do społecznościowej bankowości przygotowuje się też Citi, którego dotychczasowe kroki w tym kierunku były raczej nieśmiałe i ostrożne. Okazuje się, że finanse to kolejna płaszczyzna, na której radzi sobie on całkiem nieźle i, co ważne, posiada potencjał. Spędzamy tam bowiem dziennie bardzo dużo czasu, co sprzyja kontrolowaniu finansów. Z punktu widzenia banków Facebook to natomiast ogromna baza konsumentów, do której mogą trafiać ze swoimi usługami (chociażby poprzez wspomniany marketing wirusowy).
Bankowości społecznościowej towarzyszy jeszcze jedno zagadnienie - dostęp mobilny. Oba ze wspomnianych, działających w Polsce banków oferują już swoim klientom możliwość wykonywania transakcji za pomocą smartfonów. O możliwościach tych urządzeń chyba pisać nie trzeba - wraz z NFC otrzymały one nowy wymiar i prawo, by stać się naszymi zapasowymi portfelami. W połączeniu z Facebookiem oraz funkcjami geolokalizacyjnymi bank może w zależności od naszego położenia przesyłać odpowiednie promocje. Wówczas używając smartfona do płatności nie musimy nawet nic robić, by ów rabat wykorzystać - gdyż dzieje się to automatycznie.
Czy ryzyko i cena, jaką możemy ponieść, oddając się beznamiętnie facebookowej bankowości są na tyle niewielkie, by przymknąć na nie oko? Nie możemy oczywiście popadać w paranoję, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że jest to kolejna sfera naszego życia, którą oddajemy w ręce Zuckerberga (na własne życzenie). Na tę chwilę trudno spekulować na temat faktycznej roli Facebooka w bankowości za rok czy dwa. Czy będą to jedynie zdjęcia znajomych przy numerach zapisanych kont, czy może spersonalizowane promocje, a może wzorem Commonwealth Bank, niedługo będziemy się logowali do paneli administracyjnych z poziomu serwisu społecznościowego. Ja na razie za ten komfort dziękuję - postoję obok i będę się mu przyglądał, nie kryjąc przy tym obawy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu