Facebook

Facebook Live to telewizja 2.0

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

8

Gdy debiutował Facebook Live przede wszystkim spodziewałem sie niezliczonych transmisji na żywo od znajomych zaintrygowanych nowością. Jak bardzo się myliłem - mało kto ma ochotę i czas na transmitowanie swojego życia na Facebooka. Posty i zdjęcia w zupełności wystarczają. Z nowej funkcji korzystają przede wszystkim serwisy informacyjne, telewizje, gazety. Część z nich, rzekomo, doczekała się zastrzyku finansowego ze strony Facebooka za skorzystanie z nowej funkcji, lecz to nie zmienia faktu, że takie transmisje ogląda się po prostu świetnie. Nie tylko na smartfonie i komputerze. Na telewizorze również.

Przed weekendem Facebook oficjalnie przedstawił integrację swojej aplikacji z Chromecastem oraz AirPlay, lecz na moim koncie pojawiła się ona znacznie wcześniej. Dzięki niej wystarczą zaledwie dwa tapnięcia, by oglądane na ekranie smartfona lub tabletu wideo przerzucić na ekran telewizora - raczej nic szczególnego pod względem technicznym. Z Chromecasta korzystam dość często, choć nie nagminnie, więc nie spodziewałem się tego, co nastąpiło w ciągu kilku kolejnych dni. Facebook Live stał się dla mnie substytutem dla telewizji.

Programów powinno przybywać

CNN oraz CNN Politics, New York Times, Buzzfeed, Mashable, Onet - na brak treści nie narzekam. Nie oglądam wszystkiego, ale gdy coś przykuje moją uwagę wybieram przekierowanie transmisji na telewizor. Facebook odwalił naprawdę kawał dobrej roboty przygotowując wsparcie dla Chromecasta i AirPlay. Oprócz wyświetlenia transmisji na dużym ekranie obsługiwane są także komentarze na żywo oraz reakcje widzów (lajki, serduszka itd.). Możemy z nich zrezygnować i skupić się tylko na samej transmisji, ale to właśnie te dodatkowe atrakcje czynią oglądanie czymś... innym.

Telewizje, choć nie wszystkie, już od dłuższego czasu starają się jeszcze bardziej zaangażować widza. W grę wchodzą między innymi dyskusje na Twitterze i innych serwisach pod konkretnym hashtagiem - #HarryPotter wybucha za każdym razem, gdy emitowana jest jedna z części przygód młodego czarodzieja. Są to jednak interakcje niejako oderwane od tego, co dzieje się podczas samej transmisji. Oczywiście prowadzący przeróżne programy coraz częściej zaglądają do sieci - np. komentatorzy Eleven Sports - ale sama transmisja jest wciąż nienaganna i oddzielona od społeczności, która ją właśnie ogląda.

Przekonałem się o tym podczas jednej z debat pomiędzy Hillary Clinton i Donaldem Trumpem - debata była transmitowana w wielu miejscach w sieci, w tym również na profilach stacji telewizyjnych i gazet na Facebooku. To właśnie te transmisje były najbardziej anagażujące, ponieważ ciągle zmieniające się komentarze u dołu ekranu, za którymi stali współoglądający, zmuszały do interakcji. Nie wszystkie wypowiedzi należało traktować poważnie, ale większość z nich była pełna ciekawych spostrzeżeń, komentarzy i opinii. Aż chciało się włączyć do dyskusji. Nie inaczej wygląda to w przypadku Onet Rano nadawanego codziennie o poranku. Podczas gdy na ekranie telewizora trwa transmisja, aplikacja Facebooka pozwala uczestniczyć w sekcji komentarzy oraz przeglądać inne treści.

Tylko jeden minus

Facebook Live nie zapewnia takiej jakości obrazu jak YouTube, kropka. Ale Facebook posiada społeczność, której YouTube może tylko pozazdrościć. Serwis Marka Zuckerberga jest zdecydowanie bliżej ludzi, podczas gdy YouTube przyzwyczaił nas raczej do prześmiewczych komentarzy z zawrotną liczbą łapek w górę. To oczywiście spore uogólnienie, ale prawdziwe imię i nazwisko oraz zdjęcie profilowe sprawiają, że w większym stopniu można utożsamiać się z resztą publiczności. Być może Facebook nieprędko stanie się tak powszechną platformą wideo i transmisji na żywo jak by sobie tego życzył, ale dotychczasowa egzekucja tego planu wypada naprawdę nieźle.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu