Gry

Dzięki tej grze fani mają czym żyć. F1 2020 - przedpremierowe wrażenia

Konrad Kozłowski
Dzięki tej grze fani mają czym żyć. F1 2020 - przedpremierowe wrażenia
Reklama

Kibice wciąż czekają na start sezonu Formuły 1, który prawdopodobnie uda się zorganizować już w lipcu. W tym samym czasie premierę będzie mieć także nowa oficjalna gra F1 2020 od Codemasters, którą mieliśmy okazję sprawdzić w roboczej wersji.

Gra F1 2019 to teraz centrum wydarzeń dla fanów Formuły 1. Dzięki niej organizowane były wirtualne wydarzenia i weekendy, w których udział brali także profesjonalni kierowcy i zawodnicy ścigający się w królowej motosportu. Z powodu pandemii tegoroczny sezon F1 jeszcze nie ruszył, ale całkiem możliwe, że bolidy wrócą na tory już w lipcu. Do tego czasu gracze będą też musieli zaczekać na nową odsłonę oficjalnej gry od Codemasters, nad którą cały czas trwają prace. W związku z tym gra, z którą miałem do czynienia, nie jest jeszcze skończonym produktem. To wersja robocza, w której - niestety! - zabrakło na tę chwilę jednej z najważniejszych, jeśli nie kluczowych nowości. Mowa oczywiście o trybie My Team, w którym spadnie na nas odpowiedzialność nie tylko za nasze indywidualne wyniki na torze i kondycję bolidu, ale forma całego zespołu, którym będziemy kierować. To spory krok naprzód w tej strategicznej części gry, którą wielu fanów po prostu uwielbia.

Reklama

Czytaj też: Gra bliska perfekcji. Gdybym mógł, nie odkładałbym pada/kierownicy. F1 2018 – recenzja

Tryb My Team, czyli gra strategiczno-ekonomiczna wewnątrz F1 2020


Największym wyzwaniem, przed którym stoi studio Codemasters, jest moim zdaniem znalezienie odpowiedniego balansu. Ten jest niezwykle potrzebny, by gra była świetną odskocznią dla zwykłych graczy, którzy w wolnych chwilach będą chcieli pokręcić kółka bez większego zaangażowania w ustawienia bolidu i planowania taktyki. Dlatego w trybie offline można aktywować wszystkie ułatwienia i zmierzyć się z mniej wymagającą rozgrywką. Ale przecież jednocześnie gra musi być odpowiedzią na oczekiwania największych fanów tej dyscypliny, którzy oczekują wysokiego stopnia realizmu i szansy na zagłębienie się w świat Formuły 1 po same uszy. Dla nich nie liczą się tylko czas i pozycja, ale także wszystkie aspekty organizacyjne i strategiczne. Na to pozwalać będzie tryb My Team, który może potrwać nawet dekadę i zawierać w sobie sezony F1 oraz F2. Na naszej głowie będą także wszystkie tematy związane z marketingiem, sponsorami i wizerunkiem zespołu. Uff, sporo tego. A przecież w trakcie wyścigu to do nas będą należeć decyzje o strategii, bo choć drugi bolid sterowany jest przez komputer, to my będziemy kreować taktykę, wymianę pozycji i czasy zjazdu do padoku.

Co z pozostałymi zmianami i nowościami?

Bez zbędnego przedłużania od razu napiszę, że w F1 2020 doczekamy się trybu split-screen, czyli podziału ekranu. Dzięki temu przed konsolą czy komputerem mogą usiąść dwie osoby i rywalizować sobą lokalnie. Tego zdecydowanie brakowało w poprzednich odsłonach, bo choć samodzielna walka przez cały sezon oraz eventy online potrafią wciągnąć na długie godziny, to nic nie wzbudza takich emocji jak rywalizacja na jednej kanapie, ramię w ramię. Wtedy trzeba pogodzić się z mniejszą przestrzenią na ekranie do kontroli otoczenia wokół bolidu, ale na to chyba wszyscy są gotowi. Twórcy zapewniają, że silnik gry doczekał się udoskonaleń, które sprawią, że przyspieszenie i hamowanie bolidu będą bliższe temu, co widzimy w transmisjach sportowych.


Wyjątkowe okoliczności na przygotowanie F1 2020

Współpraca z kierowcami na pewno przynosi wiele dobrego i odpowiednio wpływa na działania inżynierów Codemasters, którzy bez takiego zaplecza nie mogliby oddać ducha F1. Teraz kierowcy spędzają więcej czasu w domach, więc ćwiczą m. in. grając w F1, dlatego dzielą się swoimi spostrzeżeniami.  Zdarzało się, że niektóre funkcje gry kodowali zupełnie inaczej, jak na przykład technologia ERS, na którą zwrócił uwagę jeden z zawodników Lando Norris - o tym w trakcie wirtualnego spotkania z dziennikarzami opowiedział Lee Mather kierujący zespołem tworzącym grę.  Opowiedział też o tym, jak ekipa musi radzić sobie w tych wyjątkowych okolicznościach przygotowując grę zdalnie, na odległość, w swoich domach. W takiej sytuacji najbardziej wymagające może okazać się przygotowanie wirtualnych torów, ponieważ zespół musi polegać na materiałach, do których już miał dostęp.

Polecamy: "Formuła 1. Jazda o życie" 2. sezon - recenzja dokumentu

Reklama

Brak szansy na odwiedziny toru nie oznacza na całe szczęście, że niektóre z zapowiadanych aren nie będą gotowe - oczywiście, że się pojawią bo przy projektowaniu używane są wszystkie dostępne fotografie (setki, jak nie tysiące na tor) i modele. Także wykonane dronami. Jeśli liczyliście na przejażdżkę przebudowanym Circuit Zandvoort w Holandii, to naturalnie będzie na to szansa. W tym przypadku ekipa dysponowała nawet dane z  LIDAR-a (m. in. czujnik głębi, używany do rozszerzonej rzeczywistości), o które można było oprzeć cały projekt. A to właśnie ten tor, wraz z drugą nową areną zmagań w Hanoi, są najlepszymi przykładami wizualnego progresu. W odniesieniu do pozostałych torów dostrzec można między innymi lepsze oświetlenie i obecność takich detali jak resztki opon czy pyły.

Jestem zaintrygowany, czekam na więcej

Wrażenia z rozgrywki są na pewno inne (miejscami minimalne, miejscami od razu odczuwalne) w stosunku do poprzedniej gry, ale cały czas z tyłu głowy mam wiedzę na temat wciąż trwających prac nad grą. W związku tym wiele rzeczy, których doświadczyłem, może ulec zmianie, ale muszę przyznać, że to, co zobaczyłem do tej pory pokazuje, że F1 2020 zmierza we właściwym kierunku.

Reklama

Premiera gry już 7 lipca w wersji  Edycja Deluxe Schumacher ze steelbokiem w zestawie. Trzy dni później, 10 lipca zadebiutuje Edycja Siedemdziesięciolecia. Gra będzie dostępna na PC, Xbox One i PlayStation 4.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama