F-commerece czyli e-commerce na Facebooku miało być hitem na miarę powstania serwisów z aukcjami internetowymi (niektórzy mówili nawet o zagrożeniu Am...
F-commerece czyli e-commerce na Facebooku miało być hitem na miarę powstania serwisów z aukcjami internetowymi (niektórzy mówili nawet o zagrożeniu Amazonowi). Nowy kanał sprzedaży mienił się w kolorach złota każdemu kto myślał, że potencjał Facebooka będzie przekładać się również na transakcje w sklepach wewnątrz tej olbrzymiej sieci społecznościowej.
Teoretycznie wszystko układało się w logiczną całość. Facebook dominuje przecież jeśli chodzi o zaangażowanie użytkowników. Blisko 900 milionów osób miesięcznie zagląda przynajmniej raz w miesiącu w to miejsce, są tam też duże i znane marki. Praktycznie FB to nowy internet w internecie. Do tego nie można przecież wyobrazić sobie lepszej rekomendacji jak informacja, że nasz znajomy właśnie kupił nowy telefon w firmie x na Facebooku. Poczta pantoflowa powinna też działać doskonale i informacje o dobrym sprzęcie czy ciekawych ciuchach dostępnych w sklepie Y powinny się rozchodzić jak świeże bułeczki. Nie mówiąc o akcjach dedykowanych użytkownikom FB.
Na świecie podobno nie działa
Niestety media zagraniczne twierdzą (i mają na to przykłady), że nie wszystko z F-commerce jest tak "złote" jakby się wydawało. Duże firmy z naprawdę dużą liczbą fanów zamykają swoje sklepy na Facebooku, twierdząc, że nie przynoszą one oczekiwanych zysków. Okazuje się bowiem, że kliencie nadal wolą robić zakupy online w klasyczny sposób, to znaczy poprzez stronę www.
Last April, Gamestop Corp. (GME) opened a store on Facebook to generate sales among the 3.5 million-plus customers who’d declared themselves “fans” of the video game retailer. Six months later, the store was quietly shuttered.
.
F-commerce po Polsku
Jak wygląda sytuacja u nas? Kilka lat temu głośno było o utworzeniu spółki InFlavo na czele której stanął Viren Bhandari (człowiek od skarpetek w sieci:) ). InFlavo szybko oddało do dyspozycji w pełni funkcjonalne sklepy na Facebooku i w 2010 roku pojawili się pierwszy klienci. Od tamtej pory jest jednak cicho na temat polskiego f-commerce.
Nie słyszałem i nie widziałem aby któryś z moich znajomych dokonał zakupu w sklepie na Facebooku, nie widziałem ani razu komentarza do produktu w sklepie FB co gorsza w ogóle nie widziałem dyskusji na temat zakupów w sklepie X czy Y. A przecież właśnie na tym miała polegać potęga f-commerce.
Trudno jest jednoznacznie stwierdzić jak wygląda sytuacja polskiego f-commerce. Nie widziałem nawet pojedynczej informacji prasowej na ten temat (a przecież gdyby były sukcesy to ktoś by się postarał o dobry PR). Przeglądając natomiast sklepy z portfolio Inflavo (którymi firma chwali się na głównej stronie) przy wielu z nich znalazłem wywieszkę o wygasłej licencji a niektóre już całkowicie pozbyły się zakładki z sklepem. Nie oznacza to oczywiście, że biznes się nie kręci - ale fakt, że nikt nie zaopiekował się klientami których się pokazuje jako przykład nie jest dobrym znakiem.
Gdzie jest problem?
Co może być powodem potencjalnych problemów F-commerce? Moim zdaniem (amatora i obserwatora) pierwsza rzecz to błąd w modelu który zakłada, że przeniesie się ten sam sklep który mamy online do FB i to wystarczy. Okazuje się natomiast, że ludzie mając to samo online i na FB dokonują zakupów na bazie własnych doświadczeń i sprawdzonymi kanałami.
Nie da się też wykorzystać FB poprzez mało angażujące akcje marketingowe oraz kupowanie jednostek reklamowych na Facebooku. Prosta reklama w serwisach społecznościowych nie działa - trudno natomiast jest robić dobry angażujący marketing dla całego portfolio produktów. Wierzę bardziej w pojedyncze akcje gdzie linia lotnicza ma super ofertę dla swoich fanów niż masową sprzedaż sprzętu IT na FB.
Sprzedaż na Facebooku powinna też być opakowana w elementy tworzące wartość dodaną do transakcji. Kupowanie tego samego w ten sam sposób i za te same pieniądze nie jest czymś na co użytkownik zwróci uwagę. I nie chodzi tutaj o ceny ale o sprytne wykorzystanie całego potencjału social grapha.
Jest też oczywiście możliwość, że na F-commerce jest po prostu za wcześnie. Możliwe, że ten kanał sprzedaży musi jeszcze chwilę poczekać na swoją kolej? Osobiście nie wierzę jednak w model gdzie na Facebooku kupujemy tak samo jak online. Nie sądzę też aby na f-commerce było za wcześnie. Można sobie zadać pytanie jeśli nie teraz to kiedy? Facebook mimo swojej wielkości nie będzie przez cały czas w centrum uwagi, w końcu doczekamy się silnej konkurencji, negatywnych trendów i powolnego znużenia użytkowników. Cykl życia serwisów społecznościowych jest bezlitosny choć oczywiście FB może się mu skutecznie opierać przez długie lata.
Pytanie do was? Kupiliście coś kiedyś przez Facebooka? A może wasi znajomi.
źródło : własne, bloomberg.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu