Technologie

Ewakuacja samolotu z powodu płonącego smartfona

Krzysztof Kurdyła
Ewakuacja samolotu z powodu płonącego smartfona
2

Praktycznie każdy nosi jedną w kieszeni lub torebce. Spora część osób paraduje z nimi na nadgarstkach i w uszach. Zalegają na naszych kolanach, biurkach i stołach. Baterie w naszym życiu są obecne absolutnie wszędzie. Czasem mogą być niebezpieczne.

Bateriom chemicznym, które są dziś w powszechnym użyciu, daleko jest do doskonałości. Nie nadążają pojemnością za wymaganiami nowoczesnych urządzeń, szybko się starzeją. Źle zaprojektowane lub uszkodzone ogniwa mogą szybko stać się niestabilne, co w skrajnych sytuacjach może zakończyć się eksplozją. Najczęściej mamy jednak do czynienia z nieco mniej spektakularnym pożarem, o czym przekonali się pasażerowie samolotu Alaskan Airlines.

Ogniste lądowanie

Pasażerowie Boeinga 737-900 lotu z Nowego Orleanu do Seattle z pewnością inaczej będą patrzeć, przynajmniej przez jakiś czas, na swoje smartfony. Po spokojnym locie i lądowaniu w przedziale pasażerskim pojawiły się kłęby gęstego dymu. Pasażerowi zostali ewakuowani przy pomocy awaryjnych zjeżdżalni. Według niektórych amerykańskich serwisów dwie osoby trafiły do szpitala, ale na szczęście obyło się bez ciężkich obrażeń.

Rzecznik prasowy lotniska w Seattle poinformował, że prawdopodobnie zapalił się Samsung Galaxy A21, ale na podstawie szczątków nie są na razie w stanie tego jednoznacznie potwierdzić. Obsłudze samolotu udało się umieścić płonące urządzenie w specjalnej torbie przygotowanej na takie sytuacje, ale ze względu na duże zadymienie zdecydowano się przeprowadzić ewakuację.

Całe szczęście, że zdarzenie miało miejsce na ziemi, w powietrzu tego typu akcja mogła spowodować gorsze konsekwencje, choćby z powodu możliwości wystąpienia paniki wśród pasażerów i ograniczonych możliwości usunięcia szkodliwych oparów. Baterie litowo-jonowe płonąc uwalniają kilkadziesiąt toksycznych substancji, w tym tlenek węgla. Do tego dym jest gęsty, co w zamkniętych pomieszczeniach jest szczególnie dokuczliwe, widać to zresztą na zdjęciach z twittera.

Koszta cywilizacyjne

Z powodu tego wydarzenia w centrali Samsunga zapewne kilka osób ma bardzo nerwowy czas, sprawa wybuchających Galaxy Note 7 była dla koncernu bardzo kosztowna, zarówno finansowo, jak i wizerunkowo. Przypuszczam jednak, że tym razem nie będziemy świadkiem takiej afery, telefon na rynku jest już od ponad roku i nie było innych doniesień o podobnych zdarzeniach dla tego modelu.

Takich jednostkowych przypadków zapłonu urządzeń nie unikniemy. Przy tej ilości baterii, jaka krąży wokół nas, muszą trafić się egzemplarze uszkodzone, czy to w procesie produkcji, czy przez użytkowników. Dlatego używając nowoczesnych urządzeń przenośnych warto pamiętać, że jeśli zauważymy, że nagrzewają się do temperatury takiej, że zwraca to naszą uwagę, warto dać im „odpocząć” i je poobserwować, z pewnego dystansu oczywiście.

Od polskiego oddziału Samsunga otrzymaliśmy informację, że firma zajęła się już tą sprawą i prowadzi własne śledztwo mające wyjaśnić przyczyny tego zdarzenia:

„W Samsung bezpieczeństwo jest dla nas priorytetem. Jesteśmy świadomi sytuacji i obecnie prowadzimy wnikliwe dochodzenie.” - Biuro Prasowe Samsung

Źródło: [1], [2]
Zdjęcie: Seattle-Tacoma Intl. Airport

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu