Kiedy Jeff Bezos ustąpił ze stanowiska szefa Amazona, przemysł kosmiczny miał nadzieję, że przekieruje swoją energię na coraz gorzej wyglądające Blue Origin i tchnie w tę firmę nowe życie. Coś jednak „nie pykło”...
Bezos od czasu przegranego konkursu na lądownik księżycowy zachowuje się jak słoń w składzie porcelany. Właśnie sparaliżował, przynajmniej na chwilę, działania NASA oraz zniechęcił do siebie już chyba wszystkich, nawet własnych pracowników.
Pyrrusowe zwycięstwo?
Jak już parę tygodni temu pisałem, gdy Government Accountability Office (GOA) odrzuciło odwołanie Blue Origin dotyczące Blue Moon, Bezosowi puściły hamulce. Ogłosił, że pozwie NASA do sądu, a do tego zaatakował kompromitującymi (ale tylko Blue Origin) ulotkami SpaceX, zwycięzcę konkursu, a jednocześnie źródło kompleksów najbogatszego człowieka świata.
W sądzie Bezos odniósł malutkie zwycięstwo. NASA chcąc jak najszybciej rozstrzygnąć sprawę, zgodziła się na ponowne wstrzymanie prac nad lądownikiem SpaceX. W zamian Blue Origin dało zgodę na przeprowadzenie przyśpieszonego postępowania (sprawa ma szansę zakończyć się pod koniec tego roku).
Zrazić wszystkich
Bezosowi od razu wytknięto hipokryzję, ponieważ jeszcze niedawno krytykował podobne postępowanie u konkurencji. Cała ta krucjata, może być jednak dla jego firmy kosztowna bardziej, niż to się na pierwszy rzut oka wydaje. NASA już ogłosiła, że Artemis zaliczy w związku z nią opóźnienia (zapewne w przyszłości usprawiedliwią tym także część własnych wtop ). W kuluarach mówi się, że kolejne zlecenia od agencji, a nawet Departamentu Obrony, mogą już do tej firmy nie trafić.
Blue Origin zaczyna mieć jednak też poważne problemy wewnętrzne. W ostatnich miesiącach z firmy odeszło aż 17 pracowników wysokiego szczebla. Wiadomo już, że część z nich przeszła do bezpośredniej konkurencji, w tym SpaceX. To prawdopodobnie nie koniec tego exodusu, dziennikarze mający swoje źródła w firmie Bezosa mówią, że zdecydowana większość załogi jest zniesmaczona, zdołowana, a rozważających odejście jest więcej.
Blue Origin, które poza podskakującym na sto parę kilometrów New Shepardem nie potrafiło zamknąć żadnego projektu, może teraz nie mieć kim ich kończyć. Bezos oczywiście jest w stanie wyłożyć ogromne pieniądze, ale nie kupi entuzjazmu i idącego za nim zaangażowania. A jak pokazał przykład próby podkupienia Gwynne Shotwell, najlepsi nie patrzą tylko na liczbę zer na przelewach...
Źródło: [1]
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu