Szef NewSpace Capital wskazuje, że Europa ma problem ze skuteczną alokacją kapitału w przemysł kosmiczny, co może w przyszłości spowodować, że jako jeden z graczy na tym rynku będziemy mniej konkurencyjni od reszty. Własne projekty "z bazą" w Europie pozwolą uniezależnić się od m.in. prywatnych inicjatyw ze Stanów Zjednoczonych.
Badania Europejskiego Instytutu Polityki Kosmicznej wskazują, że w ciągu ostatnich trzech lat Europa zawierała średnio 96 transakcji inwestycyjnych rocznie dla firm z branży kosmicznej. Pod tym względem tylko nieznacznie odstajemy od tego, co dzieje się Stanach Zjednoczonych, gdzie wynosi 114 transakcji, ale mimo wszystko, średnia wartość inwestycji w USA jest znacznie wyższa. W USA wynosi ona 6,3 miliarda euro, a w Europie — jedynie 1,4 miliarda euro.
Ponad połowa inwestorów venture capital przebadanych przez Europejski Fundusz Inwestycyjny wyraziła się negatywnie na temat pozyskiwania funduszy w ciągu najbliższego roku. Na europejskim poletku tylko pozornie występują ciekawe perspektywy w zakresie dotacji dla projektów na wczesnym etapie — rozdrobnienie rynku tworzy poważne przeszkody dla dojrzalszych przedsięwzięć. Innowacje — owszem — pojawiają się. Problem jednak jest z ich skalowaniem.
Stany Zjednoczone mają większy i bardziej spójny rynek, który korzysta z jednolitych ram regulacyjnych i jednego języka. W efekcie firmom brakuje kapitału na dalszy rozwój i ekspansję w regionie. W rezultacie europejskie firmy kosmiczne muszą szukać funduszy za granicą, aby przetrwać okres między rozwojem i badaniami a komercjalizacją rozwiązania.
Dla przykładu: NewSpace Capital zainwestował w fińskiego operatora radaru z syntetyczną aperturą Iceye oraz francuską firmę analizującą obrazy satelitarne: Kayrros. Co ciekawe jednak, większość kapitału NewSpace Capital pochodzi od inwestorów ze Stanów Zjednoczonych i Bliskiego Wschodu. W efekcie, często to nie Europa jest głównym beneficjentem sukcesu europejskich rozwiązań, a właśnie bardziej "poukładane" inicjatywy inwestycyjne.
Dlatego właśnie, NewSpace Capital aktywnie wzywa m.in. fundusze inwestycyjne do większego zainteresowania przemysłem kosmicznym. Prowadzone są także rozmowy z Komisją Europejską oraz regionalnymi bankami inwestycyjnymi, aby stworzyć specjalny strumień finansowania dla firm w fazie wzrostu. Szacuje się, że aby stworzyć przyjazne warunki dla inwestycji w przemysł kosmiczny, potrzebujemy około 20 funduszy o wysokim stopniu zaangażowania w rynek.
Jeżeli w tej sprawie nie dojdziemy do ładu, europejski przemysł kosmiczny może nie wykorzystać swojego pełnego potencjału i stracić na rzecz lepiej finansowanych rynków zagranicznych. A to w przyszłości może przełożyć się na spore straty, których nie będziemy w stanie szybko nadrobić. A szkoda, bo w Europie drzemie ogromny potencjał, w który — niestety — ani się za bardzo nie inwestuje, ani też za dużo o nim się nie mówi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu