Dzięki RODO możemy w każdej chwili wystąpić do operatora monitoringu wizyjnego o udostępnienie nagrania, na którym zostaliśmy uwiecznieni (np. gdy spotkała nas przykra sytuacja na dworcu). I tu pojawia się problem, bo o ile podmiot gromadzący dane musi udostępnić nam nagranie z naszym wizerunkiem, to jednocześnie nie ma prawa publikować wizerunku osób postronnych, pojawiających się w tym samym materiale. Czy istnieje sposób na pogodzenie naszego bezpieczeństwa z jednoczesną ochroną prywatności?
Etyczny monitoring - startup z Wrocławia pracuje, by udowodnić, że to możliwe
Autorem materiału jest Łukasz Bonczol. Tekst powstał w ramach naszej inicjatywy Opowiedz Nam o Swoim Biznesie
Pojawiają się już pierwsze przypadki nakładania wysokich – bo idących w setki tysięcy euro – kar na podmioty lekko podchodzące do tematów: przechowywania czy udostępniania zdjęć i nagrań z kamer CCTV, a także odmowy udostępnienia monitoringu czy innych naruszeń związanych z prawem do ochrony wizerunku.
Tak więc teoretycznie każdy szpital, operator parkingu, galeria handlowa czy administrator osiedla powinny mieć oprogramowanie do obróbki wideo oraz wykwalifikowanego pracownika, który potrafi zamazywać na nagraniach twarze i tablice rejestracyjne. Jednak nawet spełnienie tego wymogu nie zmienia faktu, że coraz więcej osób może nas po prostu podglądać, a standardy weryfikacji pracowników, mających dostęp do nagrań z naszym udziałem, nie zawsze są rygorystyczne.
Anonimowość staje się produktem
Oprogramowanie do automatycznej anonimizacji nagrań i zdjęć w oparciu o algorytmy sztucznej inteligencji już istnieje. Do tej pory były to jednak przede wszystkim rozwiązania chmurowe albo dedykowane implementacje “on premise”, wykonywane na potrzeby konkretnych wysokobudżetowych projektów.
Te drugie rozwiązania nie są dostępne dla każdego. Z przetwarzaniem w chmurze również wiąże się kilka problemów. Sama usługa jest droga i wymaga utrzymywania szybkiego, stabilnego i symetrycznego łącza internetowego. Dodatkowo niezbędne jest podpisanie umów o powierzenie danych osobowych z podmiotami trzecimi, a te często mają siedziby w innych krajach. To wszystko sprawia, że dla wielu firm i instytucji (w tym dla wszelkiego rodzaju służb) są to rozwiązania niewygodne, nieopłacalne lub wręcz niemożliwe do wdrożenia.
Wrocławski startup Trasee od ponad roku rozwija oprogramowanie Gallio Pro, które w założeniu ma rozwiązywać wszystkie te problemy. Aplikacja działa całkowicie lokalnie, jest prosta w obsłudze (w zasadzie anonimizuje wideo automatycznie), a przy tym można ją zainstalować na sprzęcie konsumenckim czy przeznaczonym dla small-biznesu. Firmę założyło, jeszcze w trakcie nauki, czterech studentów Politechniki Wrocławskiej. Obecnie ich klientami są spółki PKP, podmioty miejskie oraz zagraniczne firmy, przetwarzające ogromne ilości zdjęć na potrzeby opracowywania map i świadczenia usług geolokacji. Jak mówi prezes startupu, Mateusz Zimoch - zainteresowani są również Youtuberzy, którzy rejestrują wypadki drogowe czy wydarzenia publiczne, a chcieliby zaoszczędzić czas i wysiłek przy “blurowaniu” twarzy nagranych osób.
Marzenie o Wrocławskiej Dolinie Krzemowej
Można powiedzieć, że Gallio to owoc spotkania wyjątkowych osób w wyjątkowym miejscu i czasie. Wrocław jest jednym z najdynamiczniej rozwijających się ośrodków startupowych w Polsce. Założyciele Gallio Pro należą do pierwszego rocznika absolwentów innowacyjnego kierunku na Politechnice Wrocławskiej - danologii. Jest to połączenie matematyki i statystyki z informatyką, podlane sowitą porcją zajęć rozwijających umiejętności miękkie i przedmiotów biznesowych. Celem wzorowanego na amerykańskich doświadczeniach programu jest wspieranie u młodych ludzi postaw przedsiębiorczych, tak, aby jeszcze w trakcie studiów zakładali pierwsze spółki, zamiast czekać na dyplom, a potem zasilić szeregi pracowników korporacji.
Twórcy Gallio mają na swoim koncie sukcesy na różnych polach - między innymi otrzymali nagrodę specjalną w konkursie RoboSub, sponsorowanym przez US NAVY (zostali zaproszeni do półfinału organizowanego w San Diego). Prezes Gallio Pro, Mateusz Zimoch jest laureatem konkursów dla młodych przedsiębiorców oraz zwycięzcą zeszłorocznego prestiżowego hakatonu “HackYeah!”. Piotr Zieliński, CTO w Gallio Pro, kończy doktorat na Politechnice Wrocławskiej i ma na swoim koncie szereg zagranicznych publikacji w dziedzinie data science. Obaj są ekspertami i mentorami na kursach programowania. Mogliby bez problemu znaleźć pracę w korporacjach z naprawdę wysokim wynagrodzeniem. Wolą - jak mówią - budować we Wrocławiu drugą Dolinę Krzemową.
Zasada tarczy i miecza
Wiosną świat obiegła informacja o tym, jak łatwo ukraińskie służby specjalne zidentyfikowały setki poległych rosyjskich żołnierzy oraz przestępców wojennych, a do sieci trafiła mapa, na której pinezkami zaznaczono miejsca ich zamieszkania. Aby to zrobić, wystarczyło podpiąć algorytmy sztucznej inteligencji rozpoznające twarze, udostępnione za darmo przez amerykańską firmę wytwarzającą oprogramowanie dla agencji rządowych. Program porównywał twarze ze zdjęć i nagrań monitoringu z fotografiami znajdującymi się w sieci, np. w mediach społecznościowych, by z wysoką dozą prawdopodobieństwa zidentyfikować najeźdźców.
Naturalnie nikogo, kto popiera Ukrainę, specjalnie to nie bulwersuje. Pomyślmy jednak, jakie mogą być konsekwencje sytuacji, w której podobne techniki zaczną wykorzystywać na szeroką skalę tzw. “bad actors”, czyli państwa bandyckie, grupy terrorystyczne czy organizacje przestępcze. Włamując się do systemów monitoringu miejskiego Warszawy, Berlina bądź Paryża i dysponując oprogramowaniem opartym o SI do rozpoznawania wizerunku, można by “wyłuskać” z petabajtów nagrań konkretne osoby, a następnie uzyskać wgląd w ich prywatne życie, wejść w posiadanie informacji, mogących posłużyć do szantażu, wywierania wpływu, zdyskredytowania czy pozyskiwania osobowych źródeł informacji. Brzmi jak science fiction? Rozdzielczość i jakość obrazu z kamer CCTV z roku na rok jest coraz lepsza. To samo można powiedzieć o modelach sztucznej inteligencji.
Jak to jednak zwykle bywa, gdzie jedni wymyślają coraz lepszy miecz, tam inni pracują nad zbudowaniem silniejszej tarczy. Piotr Zieliński opowiada o planach firmy na najbliższą przyszłość - naszym celem jest umożliwienie anonimizacji obrazu w czasie rzeczywistym, wszędzie tam gdzie tylko znajdują się kamery. Zrobiliśmy już rozeznanie rynku, rozmawialiśmy z menedżerami centrów zarządzania kryzysowego i samorządowcami, zaangażowanymi w budowę inteligentnych miast. Aby wysłać karetkę do wypadku czy patrol policji, gdy dochodzi do pobicia, operator wcale nie musi widzieć twarzy czy tablic rejestracyjnych.
Optymalna dokładność monitoringu?
W niektórych miastach, np. w Portugalii, w centrach monitoringu funkcjonują wręcz sztuczne sprzętowe ograniczenia, uniemożliwiające pracownikom robienie nadmiernych zbliżeń. Nie chodzi przecież o to, by podglądali znajomych albo rozpoznanych celebrytów, czy podziwiali atrakcyjne osoby, podczas gdy po drugiej stronie miasta dzieje się w tej samej chwili coś wymagającego interwencji. W przyszłości moglibyśmy opracować technologię umożliwiającą odszyfrowanie wizerunku czy tablic rejestracyjnych, ale tylko wtedy, gdy zostanie podjęta decyzja o konieczności natychmiastowego pościgu czy pojawi się wniosek sądu na potrzeby toczącego się postępowania - dodają founderzy Gallio Pro.
Największą zaletą tej technologii jest to, że te same algorytmy, które dokonują detekcji twarzy i tablic rejestracyjnych, można - bez znacznej utraty wydajności - “nauczyć” rozpoznawania niebezpiecznych przedmiotów (np. karabinu) czy sytuacji (np. osoba, która zasłabła i przewróciła się na chodnik). Systemy takie mogą śledzić obraz z setek kamer i wysyłać operatorom alerty i powiadomienia, bądź też gromadzić cenne dane statystyczne lub marketingowe, jednak bez zagrożenia dla naszej intymności.
Zespół Gallio Pro napędza do działania coś więcej niż chęć zarobienia pieniędzy. Jakkolwiek zabrzmi to górnolotnie - są przedsiębiorstwa, które zmieniają rzeczywistość i wykuwają świat jutra. Zakładając firmę od początku chcieliśmy w jakiś sposób dołożyć do tego swoją cegiełkę - mówią założyciele Gallio Pro. Pracujemy nad tym, aby monitoring wizyjny nie oznaczał inwigilacji, a zapewnienie bezpieczeństwa czy sprawna organizacja transportu nie wiązała się z kompromisami w kwestii naszej prywatności.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu