Ciekawostki technologiczne

Gdybym miał taki zegar w domu, prawdopodobnie zupełnie przestałbym rozmawiać z rodziną

Marcin Hołowacz
Gdybym miał taki zegar w domu, prawdopodobnie zupełnie przestałbym rozmawiać z rodziną
5

Myślę, że warto co jakiś czas wrócić do Kickstarterowych wynalazków. Naprawdę warto, ponieważ powstają tam rzeczy, o których normalnie nikt nie myśli, a żeby tego dowieść wystarczy mi jedno, ew. dwa pytania: czy myśleliście kiedyś o tym, żeby nosić na nadgarstku mały grzejniczek? Nie? A myśleliście o tym, żeby kupić sobie zegarek, który zamiast godziny wskaże miejsce przebywania bliskich? No właśnie… Witamy w świecie Kickstartera!

Jeżeli ktoś poczuł się zaintrygowany tematem grzejniczka, poniżej małe rozwinięcie tematu oraz link do artykułu.

Embr Wave opiera się na tym, iż po dostarczeniu ciepła czy zimna w jednym punkcie ciała, możemy doświadczyć zwiększonego poczucia komfortu. Następnie jest nawiązanie do przykładów z życia, czyli noszenie mokrych skarpet powoduje dyskomfort, a np. chwycenie za kubek ciepłej herbaty sprawia, że czujemy się lepiej. Podobno nasz mózg po prostu działa w taki sposób, bo odczucia związane z temperaturą aktywują również regiony mózgu związane z przyjemnością i termoregulacją.

Nareszcie ktoś stworzył termostat do ludzi.

The Eta Clock

Czego dotyczy kolejna kickstaterowa rewolucja? Czasu! A właściwie to nie czasu, ponieważ zegary Eta Clock nie są od tego, żeby pokazywać nam aktualną godzinę. Nie są nawet od tego, żeby pokazywać godzinę nieaktualną… One w ogóle nie są od pokazywania jakiejkolwiek godziny…

Czym jest Eta Clock?

Zanim przejdę do konkretów, pozwolę sobie jeszcze zauważyć, że cel kampanii został osiągnięty, a nawet przekroczony. W związku z tym istnieje spora szansa na to, że świat faktycznie otrzyma ten produkt. Eta Clock ma nas połączyć z naszymi bliskimi. Jak? Informując nas o ich lokalizacji. Zamiast co chwilę sprawdzać godzinę, bo np. mąż miał wrócić pół godziny temu, lepiej sprawdzić gdzie przebywa!

Każda wskazówka Eta Clock reprezentuje jedną osobę, a zamiast godzin mamy symbole reprezentujące określoną lokalizację. Dom, przyjaciele, lotnisko, szkoła, praca… oto co znajdziemy na tarczy tego zegara. W ciągu dnia wskazówki zmieniają się zgodnie z faktyczną lokalizacja przypisanego człowieka. Wieszamy „zegar śledzenia” na ścianie, a ten komunikuje się z serwerem producenta, który otrzymuje informację o naszej lokalizacji bezpośrednio ze smartfona  - wystarczy pobrać dedykowaną aplikację.

Przyjaciele i rodzina mogą pobrać aplikację i zapisac w niej najczęściej odwiedzane miejsca, po to żeby zegar rozumiał na jaką ikonkę wskazywać. Jeżeli np. zmienimy pracę albo się przeprowadzimy, wtedy oczywiście wystarczy zaktualizować informację na temat pracy czy domu.

W związku z tym, że cel finansowy kampanii został osiągnięty, domyślam się, że produkt stanowi atrakcyjną propozycję dla wielu ludzi. Wystarczy rzucić okiem na ścianę i wiemy gdzie przebywa określona osoba. Twórcy zapewniają, że prywatność klientów jest dla nich priorytetem.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu