Na początku przecierałem oczy ze zdziwienia. Ktoś naprawdę wpadł na pomysł, by założyć firmę i stworzyć sieć wypożyczania powerbanków. I do tego wierzy w sukces, tylko czy jest na to jakakolwiek szansa?
Co to za usługa Erly?
Muszę przyznać, że o usłudze Erly jeszcze nie słyszałem. Natknąłem się na nią czytając zamieszczony na stronie marketingibiznes.pl wywiad z autorem pomysłu, Arkadiuszem Terpiłowskim. "We Wrocławiu rusza pierwszy w Polsce powerbank sharing" - czytam w tytule. Po lekturze wiem o co chodzi, ale nie wróżę temu pomysłowi sukcesu. Firma zamierza bowiem wypożyczać naładowane powerbanki.
Erly to całkowicie zautomatyzowana usługa umożliwiająca wypożyczenie, a następnie zwrot powerbanka z dowolnej lokalizacji w mieście za pomocą aplikacji na określony czas za odpowiednią opłatą. Bez zbędnych kabli, czy pamiętaniu o ładowarce możesz pozostać cały dzień mobilnym, nie przejmując się brakiem energii.
- czytamy na stronie Startup Wrocław.
Pod koniec ubiegłego roku obiło mi się o uszy, że w Chinach coraz popularniejsza staje się usługa wypożyczania powerbanków. Największy tego typu startup planuje nawet opuścić granice swojego kraju i rozpocząć podbój na innych rynkach - wierząc przy tym, że mimo różnic kulturowych uda się odnieść światowy sukces.
Niejako wyprzedzając ekspansję kolegów z Chin, pojawia się Erly - usługa, za którą odpowiedzialny jest młody absolwent Politechniki Wrocławskiej - Arkadiusz Terpiłowski. Nie jest jednak tak, że założyciel Erly wpadł po prostu na pomysł i stoi na wrocławskim ulicach z przyczepką, w której leżą powerbanki. Cały proces wypożyczenia odbywa się przez stronę (bardzo ładną i czytelną) oraz aplikację mobilną. Pomysłodawca przeprowadził też lokalne badania rynku i rozpoczął działalność bazując właśnie na nich.
Przepytaliśmy prawie 4,5 tysiąca mieszkańców dużych miast w wieku od 18 do 32 lat. Okazało się, że 78 proc. z nich zadeklarowało, że skorzysta z naszej usługi w formie płatnej. Przy czym 67 proc. z tych osób ma własne powerbanki.
- czytamy w wywiadzie
Jeśli dobrze rozumiem, Erly stawia na współpracę z partnerami - takimi jak na przykład lokalne restauracje. Punkty wypożyczenia i zwrotu urządzeń miałyby znajdować się właśnie tam. Co więcej, klient Erly mógłby liczyć na personalizowane promocje w zamówieniach realizowanych w takich właśnie placówkach. Erly chce zarabiać nie tylko na wypożyczaniu powerbanków, ale również pobierać stałą miesięczną opłatę od partnerów. Póki co Erly działa tylko w jednym miejscu, w punkcie informacji turystycznej we Wrocławiu. Plany są jednak ambitne - założyciel wspomina o Żabkach, stacjach Orlen i Lotos. Czy rozpoczęły się już z nimi rozmowy? Tego nie zdradził. Erly chciałoby się też pojawić na dworcach, lotniskach i centrach handlowych - szczególnie tych, które chcę pokazać swoją innowacyjność.
Pomysł póki co nie przynosi zysków, we wrocławskim punkcie notuje się kilka wypożyczeń powerbanków w ciągu tygodnia. Usługa zdecydowanie lepiej radzi sobie na branżowych targach, gdzie faktycznie zapotrzebowanie na dodatkową energię wydaje się większe - a i przecież ludzie na takich imprezach chętnie sprawdzają nowe, innowacyjne pomysły.
Polecam lekturę wywiadu, bo poza szczegółami dotyczącymi samej usługi można zobaczyć, że są w naszym kraju ludzie, którzy naprawdę mocno wierzą w swój pomysł - obawiam się jednak, że sama wiara nie wystarczy i Erly jest zbyt oderwane od rzeczywistości, by odnieść nawet lokalny sukces.
Czy to ma sens?
Jestem osobą, która kibicuje innowacyjnym pomysłom, a ten bez wątpienia taki jest. Czy jednak można powiedzieć, że to pomysł dobry? Wszystko zależy od tego jak podejdziecie do idei wypożyczania, w końcu idea jest na całym świecie coraz popularniejsza. Zastanawialiście się jednak dlaczego?
Wypożyczenie samochodu oznacza, że możemy z niego skorzystać przez określony czas kiedy na przykład nie mamy pieniędzy na własne auto. Dostajemy relatywnie młody pojazd, ubezpieczony, zatankowany, w pełni sprawny. Odchodzi nam więc konieczność dokonanie drogiego zakupu (poprzedzonego poszukiwaniami), tankowania i opłat eksploatacyjnych. Wsiadamy, odjeżdżamy, odstawiamy, idziemy w swoją stronę. Rower to nieporównywalnie mniejszy wydatek, ale wciąż coś, co nie każdy chce kupować. Do tego stacji jest w takiej na przykład Warszawie na tyle dużo, że można oddać pojazd pod galerią handlową, dworcem, uczelnią, w centrum czy na własnym osiedlu. Sam mam w swojej okolicy przynajmniej 3 takie stacje Veturilo.
W wywiadzie przeprowadzonym przez marketingibiznes.pl czytamy o koszcie 5 złotych za 24 godziny wypożyczenia powerbanka (4000 mAh), na stronie widzę opłatę 3 zł za godzinę korzystania. Kilka dni temu na zeroPLN.pl pisaliśmy o fajnej promocji na bardzo dobry powerbank Xiaomi (pojemność 10k mAh) za 49 zł. Koszt wypożyczenia urządzenia w Erly jest nieporównywalnie mniejszy, ale markowe powerbanki to nie jest wydatek mocno obciążający domowy budżet, nie każdy musi też kupować highendowy sprzęt pokroju Xtorm za ponad 300 złotych, w elektromarketach tanie powerbanki kupicie za kilkadziesiąt. Owszem, zaufanie do nich jest dyskusyjne, ale miałem kilka takich małych gadżetów i spełniały swoje zadanie, głównie w sytuacjach kryzysowych. Radę dają nawet typowe “reklamówki” o małych gabarytach. Osobiście wolałbym więc kupić sobie własne urządzenie i wiedząc, że telefon nie trzyma zbyt długo na jednym ładowaniu, pamiętać by mieć powerbank przy sobie.
Czy skorzystałbym z Erly? Tak, gdyby usługa działała na zasadzie vending machine, których byłoby w okolicy dużo. Szybko wyciągnąłbym z automatu naładowany powerbank, doładował telefon, wrzucił do drugiej maszyny stojącej gdzieś po drodze. Nie mam natomiast ochoty korzystać ze strony www, podawać maila, ściągać aplikacji (w końcu mam rozładowany telefon, tak?!) i się w niej rejestrować. Wolę by miasta inwestowały w darmowe strefy ładowania urządzeń, co też staje się przecież coraz popularniejsze. A tak naprawdę wystarczy po prostu pamiętać, by mieć powerbanka przy sobie.
Ja tak to właśnie widzę, ale jestem bardzo ciekawy Waszych odczuć.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu