Po fałszywym alarmie bombowym rząd chce zakazać używania aplikacji do wysyłania prywatnych maili. Co to oznacza?
Rząd nie mógł złamać szyfrowania e-maila, więc zdelegalizował program. Olbrzymie kontrowersje
Jeżeli wychodzimy z domu, najczęściej zamykamy go na klucz, przez co nikt nie może nam "tak po prostu" wejść i zabrać naszych rzeczy. Jednocześnie - jeżeli ktoś sforsuje te zabezpieczenia, popełnia przestępstwo jakim jest włamanie, za co grozi odpowiednia, ustanowiona przez prawo kara. Jednocześnie, w społeczeństwie przyjmujemy, że są sytuacje, w których państwo może naruszyć te reguły, jeżeli sytuacja tego wymaga. Ot chociażby przykładem są tu głośnie akcje funkcjonariuszy policji i sił specjalnych, wchodzące siłą do domów osób podejrzanych o groźne przestępstwa.
Taka kontrola władz nad legalnością forsowania zabezpieczeń utrzymywała się przez stulecia, jednak to zmieniło się, kiedy w erze cyfrowej pojawiły się zabezpieczenia zwyczajnie niemożliwe do sforsowania. Mowa tu o współczesnym szyfrowaniu end-to-end, na którym opiera się duża część bezpieczeństwa współczesnego internetu. Już od jakiegoś czasu takie szyfrowanie jest też wykorzystywane w przypadku chociażby komunikatorów (Singal, Telegram) czy wiadomości e-mail. A to z kolei sprawia, że niektóre rządy mają z tym duży problem.
Indie chcą zbanować ProtonMail za jego bezpieczeństwo
8 lutego 13 szkół w mieście Chennai w Indiach otrzymało groźby związane z podłożeniem bomby. Te na szczęście okazały się nieprawdziwe, jednak policja, która starała się namierzyć, skąd maile zostały wysłane, trafiła na ślepy zaułek, ponieważ sprawca korzystał z aplikacji ProtonMail. W związku z tym służby zaapelowały do władz, aby usunąć aplikację z listy programów dostępnych w kraju. Nie jest to pierwszy raz, kiedy rząd Indii zwraca się przeciwko prywatności, ponieważ w 2022 władze zaczęły wymagać od usług VPN dostarczania im logów użytkowników (co spowodowało, że z kraju wycofał się chociażby ProtonVPN).
I tutaj dochodzimy do sedna kontrowersji, wiążącej się z tym pomysłem. Nie ma wątpliwości, że w wielu sytuacjach nasza komunikacja jest monitorowana. Świetnym przykładem tego jest wiadomość, którą pewien 18-latek wysłał przez Snapchata do swojego znajomego, a której treść zawierała żart, że zamierza wysadzić samolot. Przez to, że używał Wi-Fi na lotnisku, jego wiadomość została przechwycona, jego lot eskortowały samoloty wojskowe F-18 a nastolatek z lotniska docelowego trafił prosto do więzienia.
Dlatego też od lat trwa spór odnośnie wykorzystania szyfrowania end-to-end w komunikacji. Samego szyfrowania nie da się zakazać, powstaje więc pytanie, czy jest możliwość, by opracować je w taki sposób, by "w razie potrzeby" służby miały do takiej konwersacji dostęp, dokładnie tak samo jak jest z naszą pocztą czy zabezpieczeniami naszych mieszkań. Jednak we współczesnym świecie, w którym władza bardzo często nadużywa swoich możliwości (patrz: historia Snowdena bądź ostatnie skandale związane z oprogramowaniem Pegasus), idea by każde szyfrowanie miało backdoor jest bardzo mocno kontrowersyjna.
To prowadzi do jedynej możliwej alternatywy: banowania usług zapewniających prywatność konwersacji, co moim zdaniem jest bardzo dystopijną wizją przyszłości. Żyjemy w czasach, w których informacja potrafi być bardzo wartościowa, a brak odpowiednich zabezpieczeń (jak szyfrowanie) raz po raz prowadzi do bardzo kosztownych wycieków. W takich przypadkach jak wspomniany alarm bombowy wydaje się oczywiste, że policja powinna móc ustalić dane sprawcy, ale nie każda sytuacja będzie tak klarowna, a pandemia pokazała, że jeżeli władza dostanie raz pewne uprawnienia, nie będzie chciała się ich pozbyć.
Moim zdaniem szyfrowanie to jedyne, co zapewnia prywatność użytkownikom w dzisiejszym świecie. I tak, jak wszystko inne - to też może być wykorzystane do złych celów. Jednak po wypadku samochodowym nie banuje się wszystkich samochodów, tak samo jak po zabójstwie nie zakazuje się używania noży w domach. Dlatego też moim zdaniem jest tylko jeden podmiot, który może skorzystać na tym, że pozbędziemy się szyfrowania end-to-end. I na pewno nie jest to społeczeństwo.
Źródło: Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu