Świat

Twitter szuka kasy wszędzie. Także tam, gdzie nie powinien

Krzysztof Rojek
Twitter szuka kasy wszędzie. Także tam, gdzie nie powinien

Elon Musk chce przywrócić na Twitterze reklamy polityczne, odwracając pozytywne zmiany, które zostały wprowadzone w 2019 r.

Portret Elona Muska jako genialnego biznesmena zaczyna rozpadać się na kawałki. Przed przejęciem Twittera firma może nie zarabiała jakoś przesadnie dużo (wręcz można powiedzieć, że przez zaskakująco długi czas była pod kreską), ale jej zarobki rosły z kwartału na kwartał, co było dowodem na to, że dotychczasowi właściciele mają działającą strategię na to, jak monetyzować platformę. Tymczasem przejęcie przez Muska zachwiało finansami Twittera do tego stopnia, że firmie w oczy zajrzała wizja bankructwa, spowodowana wycofaniem się dużych reklamodawców zniesmaczonych zachowaniem samego Muska. Elon musi więc szybko szukać funduszy. Pierwszy plan z wprowadzeniem opłaty za weryfikację kont wybuchł mu w twarz, gdy wyszło na jaw, że mechanizm to prowizorka którą łatwo nadużyć. Teraz jednak miliarder chce zrobić coś gorszego, bo odkręcić dobre zmiany, które wprowadzili poprzednicy.

Polecamy na Geekweek: Miliony użytkowników bez przeglądarki? Google Chrome kończy wsparcie dla kultowego systemu operacyjnego

Polityczne reklamy powrócą na Twittera, bo Elonowi brakuje pieniędzy

Twitter, w przeciwieństwie do innych platform social media, zabronił reklam politycznych już w 2019 roku, argumentując, że szerzenie się politycznych ideałów powinno być organiczne, a nie kupione. Jak się jednak okazuje, kiedy brakuje gotówki, wszystkie dotychczasowe priorytety można odłożyć na bok. W momencie w którym wycofało się wielu tradycyjnych reklamodawców (oczywiście Musk nie widzi w tym swojej winy), Twitter zapowiedział, że zrównuje swoją politykę reklamową z tą, którą mają inne media, co oczywiście oznacza powrót politycznych reklam na platformę.

Moim zdaniem jest to najlepsze pokazanie, gdzie kończy się idealizm, a zaczyna się biznes. Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych będą miały miejsce w 2024 i jasnym jest, że jeżeli Twitter dalej nie pozwalałby na polityczne reklamy, podczas gdy wszyscy inni tak, sam pozbawiałby się całkiem sporej gotówki. Owszem, może samo to nie uratuje platformy, ale jest to kolejne "dodatkowe" źródło zarobków, które może pomóc wyciągnąć Twittera z finansowych tarapatów, w które wpakował go Elon.

Tyle, że jednocześnie wprowadzenie z powrotem polityki sprawi, że będzie można zapomnieć o tym, by Twitter był miejscem przyjaznym dla wszystkim. Ciężko bowiem jednocześnie próbować realizować cel inkluzywności i dopuszczać reklamy w której politycy jako swój cel przedstawiają deportację migrantów czy głoszą hasła nacjonalistyczne. Wszyscy wiemy bowiem, jak dziś wyglądają hasła polityczne, nie tylko w Stanach, ale w wielu miejscach na świcie. Niestety, patrząc po tym, że Musk jest osobą, która zapowiedziała, że chce przywrócić na Twittera chociażby Donalda Trumpa, widocznie taka jest jego wizja tej platformy.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu