Wczoraj na stronach Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie pojawił się szereg propozycji co do nowych zasad udostępniania do wypożyczenia hulajnóg elektrycznych w stolicy. Czytając je zacząłem zachodzić w głowę dlaczego tak późno? Dlaczego ten czas został tak sromotnie zaprzepaszczony, głównie przez operatorów tych hulajnóg.
Elektryczne hulajnogi nie będą już porzucane byle gdzie. Stolica dyktuje nowe zasady operatorom
Elektryczne hulajnogi pojawiły się w Polsce w 2018 roku, niemal natychmiast okazało się, że mimo ich użyteczności i wygody jednocześnie zaczęły stwarzać problemy. Szybka i brawurowa jazda, porzucanie ich gdzie popadnie - na chodnikach (często poprzewracane), na trawnikach, w krzakach, parkach i wszędzie tam, gdzie dany użytkownik uznał za stosowne zakończyć kurs, spowodowało, że obraz dużych polskich miast zmienił się nie do poznania - na gorsze rzecz jasna.
Przez cały ten czas odpowiedzialne instytucje miejskie apelowały do operatorów o konieczności rozwiązania tego problemu. ZDM w Warszawie prowadził rozmowy z nimi (Bolt, Dott, Lime, Blinkee i TIER), ci dostrzegali potrzebę uporządkowania zasad działania wypożyczalni hulajnóg elektrycznych, ale zasłaniali się jednoczesną potrzebą pojawienie się odpowiednich przepisów ich regulujących.
Trzy lata trwało procedowanie odpowiedniej ustawy, którą udało się w końcu uchwalić i podpisać przez prezydenta w kwietniu tego roku. Jej przepisy wejdą w życie za tydzień - 20 maja. I co teraz? Włodarze miast mają teraz podkładkę w postaci ustawy i przepisów, mogą więc wysuwać żądania względem operatorom, już nie tylko apele, które prze te 3 lata niczego nie wniosły i nie zmieniły.
Zasady te zostawmy jednak na koniec, po ich przeczytaniu sami dojdziecie do podobnego wniosku, iż - operatorzy sami sprowadzili na siebie ogromny problem, są teraz kolokwialnie rzecz ujmując w czarnej d…
Wprowadzenie elektrycznych hulajnóg w polskich miastach przypominało wolną amerykankę - wrzućmy na chodniki jak największą liczbę pojazdów, zatrudnijmy osoby, które będą je zbierać i ładować - biznes będzie się kręcił, problemy się jakoś rozwiąże po drodze. Można ich było jednak uniknąć już na samym początku.
Nie uświadczyliśmy przez ten cały czas od premiery żadnych stojaków czy wyznaczonych miejsc do ich zostawiania. To siłą rzeczy spowodowało, że miliony użytkowników tych hulajnóg przyzwyczaiło się do tego, że mogą je zostawiać byle jak, byle gdzie. To po części wina samych użytkowników, ale umówmy się, jeśli dostawca usługi nie określa żadnych warunków czy zasad korzystania z niej, nie umożliwia i nie ułatwia ich wykonania, nikt sam z siebie nie zadba o to. Nawet z czystego lenistwa - skończył kurs na trawniku przed firmą, to zostawi w tym miejscu swój pojazd.
Wystarczyło na samym starcie dogadać się z miastami, co do punktów i miejsc, gdzie mogliby ustawić stojaki, taki użytkownik już sam z siebie prędzej postawiłby hulajnogę przy stojaku niż porzucałby ją gdzie popadnie. To była zupełnie nowa usługa w polskich miasta, wyrobienie więc odpowiednich nawyków u jej użytkowników było bajecznie proste na samym początku. Teraz życzę powodzenia operatorom w ich zmianie, zwłaszcza w kontekście wymogów jakie polskie miasta teraz będą im stawiały.
Zerknijmy na przykład stolicy, ale podejrzewam, że i inne miasta w Polsce pójdą tym tropem. Parkowanie hulajnóg elektrycznych dozwolone będzie tylko w wyznaczonych miejscach, jeśli takich nie ma hulajnogi będzie można zostawiać na chodniku - równolegle do jego zewnętrznej krawędzi.
Aby uniknąć jednak zostawiania ich w przypadkowych miejscach, operatorzy będą musieli zakupić i rozstawić stojaki w liczbie proporcjonalnej do posiadanej floty. Miasto ze swojej strony udostępni ich odpowiednie oznakowanie.
Co, jeśli dany operator nie dostosuje się do tych wymagań? Posypią się kary za nieprawidłowo pozostawione hulajnogi elektryczne i to niemałe.
Dzięki tak przygotowanej sieci parkingów, możliwe będzie ograniczenie postoju (a także możliwości zwrotu wypożyczonego sprzętu) tylko do wyznaczonych miejsc. E-hulajnogi nie będą już porzucane byle gdzie, w sposób niebezpieczny dla innych.
Zgodnie z zapisami ustawy, pojazdy zaparkowane nieprawidłowo będą usuwane z drogi na koszt właściciela. Maksymalna stawka określona w ustawie wynosi 123 zł + 23 zł za dobę przechowania. Stawka obowiązująca w Warszawie zostanie określona w Uchwale Rady m.st. Warszawy, której projekt został już przygotowany.
W ten sposób operatorzy będą zmuszeni w sposób ciągły monitorować chodniki w polskich miastach, przynajmniej do czasu kiedy złe nawyki użytkowników nie zmienią się, a to może potrwać.
Z innych zasad, istotne wydaje się też wdrożenie w hulajnogach elektrycznych ograniczenia prędkości do 20 km/h oraz wyłączenia niektórych miejsc w stolicy z użytkowania przez hulajnogi. Użytkownik nie będzie mógł do nich wjechać ani zwrócić urządzenia - na pewno takich miejscem będzie teren Starego Miasta. ZDM rozważa tu jeszcze wprowadzenie punktowego i czasowego ograniczania prędkości (większego niż ustawa przewiduje) hulajnóg elektrycznych na przykład na Bulwarach Wiślanych.
Tak więc operatorzy będą mieli teraz nie lada orzech do zgryzienia. Zdecydowanie najtrudniejsza wydaje się walka ze złymi nawykami i przyzwyczajeniami użytkowników, których będzie teraz trzeba nauczyć prawidłowego pozostawiania hulajnóg w odpowiedni sposób lub w wyznaczonych do tego miejscach. Tym operatorom, którym to się nie uda, ciężko będzie przetrwać na rynku z uwagi na nowe środowisko funkcjonowania, nowe zasady i kary za ich nieprzestrzeganie.
Źródło: Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie.
Stock Image from Depositphotos.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu