Recenzja

W tej cenie jest świetny. Eleglide Citycrosser - rower elektryczny nie tylko do miasta

Jakub Szczęsny
W tej cenie jest świetny. Eleglide Citycrosser - rower elektryczny nie tylko do miasta
Reklama

Miejski rower elektryczny wcale nie jest fanaberią. Wiem, że temperatury już od około miesiąca nie są tak "mordercze" i nie powodują już nagłego spocenia się po sekundach na zewnątrz. I tak, wiem że to już końcówka sezonu rowerowego. Aczkolwiek jeszcze przez około dwa miesiące można spokojnie "naginać" rowerkiem. Co więcej, można upatrzyć sobie "elektryka" już teraz i zacząć sezon na prądzie. Jeżeli szukacie roweru ze wspomaganiem z nastawieniem na miasto - Eleglide Citycrosser jest naprawdę mocnym zawodnikiem!

Eleglide Citycrosser ma jedną ważną zaletę: wygląda jak rower. Rowery elektryczne mają czasami to do siebie, że czasami nie wyglądają jak rowery, a jakieś abominacje - z baterią w dziwnym miejscu lub na bagażniku. Przez to zdecydowanie rzucają się w oczy - nie tak, jakbyśmy chcieli. Eleglide Citycrosser - jeżeli kogoś zaskakuje - to właśnie tym, że nie widać jego zelektryfikowania. W dodatku, podoba się i mnie i wszystkim naokoło. Jego dynamiczna sylwetka oparta jest na lekkiej ramie z aluminium i kołach o rozmiarze 28 cali z wkładką zapobiegającą przebiciu. Dzięki temu, że sprzedawany jest w bardzo prostym, ale efektownym malowaniu (kolor biały ze złotymi akcentami) - docenią go również esteci. Bateria wkomponowana jest w dolną część ramy. W jej środku poprowadzone są przewody, przez co nie plątają się nam pod nogami i nie wymagają podczepiania ich sztucznie.

Reklama

Tradycyjna regulacja obciążenia odbywa się poprzez tylną przerzutkę Shimano Tourney z wolnobiegiem siedmiorzędowym o zakresie 14-28T. Jak wynika z moich doświadczeń, po regulacji - działa ona pewnie, nie przeskakuje, wszystko odbywa się mega szybko. Hamowanie zapewniają hamulce tarczowe obsługiwane mechanicznie. Ktoś powie jednak, że najistotniejszy jest aspekt "elektryczny" tego roweru. W takim razie - spieszę z informacjami: silnik elektryczny to Bafang o mocy nominalnej 250 W, więc mieści się w prawne regulacje. Generuje 45 niutonometrów momentu obrotowego - więc absolutny standard. Bateria o pojemności 360 Wh i napięciu 36 V przy masie całości wynoszącej 22 kg pozwala przejechać około 75 km. Z moich obserwacji wynika, że jest to raczej coś około 60 km, ale wiele zależy przecież też od wagi użytkownika. Nie ma co martwić się o to, że używanie go w niekorzystną pogodę zaszkodzi instalacji elektrycznej - dzięki klasie odporności X4 można spokojnie skąpać się w kilku kałużach, aczkolwiek obawiałbym się o bardzo mocny deszcz. Wolałem tego nie sprawdzać.

Obsługa roweru w kontekście silnika odbywa się poprzez wyświetlacz LCD o przekątnej 1,75 cala służący również do uruchamiania napędu oraz oświetlenia. O ile przednie przyciski chodzą leciutko, tak już te pod i nad ekranem wymagają trochę siły i trudno wyczuć, czy wciskamy je odpowiednio mocno. Szczególnie jest to uciążliwe przy okazji włączania przedniego światła - zdecydowanie wolałbym, aby ów przełącznik był odrobinę bardziej przystępny dla użytkownika. Za pomocą zaledwie czterech przycisków można przełączać tutaj tryby wspomagania (o mocy od 20 do 200%) i widok z przebiegu na aktualną trasę, a także jednostki z metrycznych na imperialne. Ciekawie wygląda przedni bagażnik, który okazuje się być całkiem praktyczny. Maksymalna prędkość? Regulowana prawnie: 25 km/h. I uwaga: ja w zestawie otrzymałem również możliwą do samodzielnego montażu manetkę gazu, która w Polsce nie jest legalna. Ale to dlatego, że sample jest w wersji "międzynarodowej", której nie otrzymamy w UE.

Bateria w rowerze zabezpieczona jest przed wyciągnięciem jej i kradzieżą za pomocą kluczyka (otrzymujemy dwa komplety). W zestawie z rowerem otrzymujemy ładowarkę zdolną naładować akumulator w nieco poniżej 7 godzin od zera do pełna. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość sprawdzenia stopnia naładowania baterii za pomocą guzika, który rozświetli diodę na czerwono, zielono lub niebiesko - zależnie od stopnia naładowania. Przydatne, jeżeli masz kilka baterii!

Jak to jeździ? Naprawdę, naprawdę dobrze!

To coś innego niż to, co mam na co dzień. Przesiadka z odrobinę "przegiętego" fatbike'a na rower miejski nie była dla mnie "traumatyczna" głównie dlatego, że to naprawdę bardzo dobry rower. Na jego korzyść przemawia to, że jest po pierwsze: ładny, po drugie: funkcjonalny, po trzecie: świetnie wykonany. Tutaj nie ma żadnych kompromisów w zakresie jakości - skończywszy nawet na siodełku, które nie pije w siedzenie nawet po dłuższej jeździe. Całość wydaje się bardzo sztywna (co jest dobre, bo oznacza precyzję jazdy), a przy okazji ten sprzęt po prostu... bardzo lekko się prowadzi. Nie jest to na pewno "kolarka", lecz rower miejski z oponą nastawioną bardziej na połykanie solidnie utwardzonych dróg. Nie nadaje się w nich na bezdroża, zdecydowanie.

Najwyższy tryb wspomagania wydaje się być odrobinę zbyt dynamiczny - chyba, że po prostu przesiadka z fatbike'a spowodowała u mnie niesamowite odczucia w zakresie dostępnej mocy. Mnie jej nie brakowało na 200% wspomagania. Niższe tryby wydawały mi się już mniej narowiste. Testowałem obsługę za pomocą manetki gazu - po prostu działa, ale w Polsce nie wolno tego używać. Hamulce - po ułożeniu się ich, są naprawdę pewne i działają tak, jak powinny. Rower nie hamuje agresywnie w miejscu - raczej pewnie wytraca prędkość. Skręcanie na tym rowerze jest przyjemnością - tak, jak powinno to się dziać. Użyteczność poza sposobem aktywowania oświetlenia na wysokim poziomie - pojazd szybko reaguje na to, że potrzebujemy wspomagania i naciskamy na pedały. Po użyciu hamulca automatycznie odcinane jest wspomaganie.

Rower przyjeżdża w pudełku do samodzielnego montażu - natomiast proces doprowadzenia roweru do stanu używalności nie jest uciążliwy i już w niecałą godzinę można się cieszyć z tego pojazdu. Jest więc naprawdę dobrze. Wyciąganie baterii i jej wkładanie - tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń: wszystko działa "lekko" i nie trzeba tym uderzać lub szarpać. Właściwie, to nie mam zastrzeżeń do niczego, co dotyczy tego roweru. Tym bardziej, że kosztuje on... 4900 w promocji (do piątku), do której można dorzucić 5% zniżki z kodem UNN841YV w sklepie - czyli 4655 złotych. Naprawdę małe pieniądze jak za naprawdę dobry, miejski rower elektryczny! Ergonomia, prowadzenie, wygląd i jakość - z tego wszystkiego jestem zadowolony. Brakowało mi ultraterenowości jak z fatbike'a, ale to nie jest fatbike. Przecież to nie wina tego roweru...

Moja opinia? Uniwersalny, ciekawy i po prostu wysokiej jakości rower!

Byłem zaskoczony tym, jak wiele można dostać od roweru za bardzo niewielkie pieniądze w relacji do jego możliwości. Nie spodziewałem się zbyt wiele, a otrzymujemy estetyczny, funkcjonalny i wysokiej jakości rower elektryczny, który jest wygodny i jeździ się na nim z przyjemnością. Właśnie takie recenzje chcę pisać zawsze. Specyfikacja jak za tę cenę jest bardzo dobra i może być tak, że trudno będzie Wam znaleźć coś porównywalnie dobrego. Mnie ta przygoda się jak najbardziej podobała!

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama