WiFi w domu może być tematem strasznie frustrującym. Nie mam tutaj na myśli małego mieszkania - prędzej duży dom z dwoma piętrami, gdzie postawienie r...
WiFi w domu może być tematem strasznie frustrującym. Nie mam tutaj na myśli małego mieszkania - prędzej duży dom z dwoma piętrami, gdzie postawienie routera w jednym punkcie to zaledwie kropla w morzu potrzeb - szczególnie dziś, gdy smartfona czy tablet zabieramy ze sobą wszędzie... dosłownie. Lekarstwem ma być Eero, czyli router przyszłości.
Eero to pomysł na rozproszony system punktów WiFi, który ma być zastępstwem dla pojedynczego routera. Tym samym zamiast jednego, centralnego punktu, od którego ciągniemy kable i rozszerzamy naszą sieć. Takie rozwiązanie ma sprawić, że łatwiej będzie uniknąć martwych punktów, gdzie sygnał nie dochodzi. Mało tego - w każdym miejscu będzie on oferował satysfakcjonującą przepustowość, co czasem trudno uzyskać za pomocą ekspanderów.
Eero ma być sprzedawane pojedynczo lub jako zestaw trzech nadajników. Każdy ma postać niewielkiego, białego pudełeczka o zakrzywionych tu i ówdzie kształtach - nic, co by mogło zniszczyć starannie zaplanowany wystrój mieszkania, wręcz przeciwnie. Za design odpowiedzialny jest Fred Bould, ten sam człowiek, który wcześniej projektował obudowy dla termostatów Nest. Podstawowym warunkiem jest podłączeniem jednego z nadajników do modemu, by uzyskać dostęp do internetu. Pozostałe punkty rozstawiamy po domu w taki sposób, aby uzyskać jak najlepszy zasięg w newralgicznych miejscach. W ten sposób powstaje spójna sieć o efektywnej wydajności z jednym punktem dostępowym.
Każde pudełeczko kryje wewnątrz procesor 1 GHz z 512 MB RAM-u oraz 1 GB pamięci wewnętrznej. Zastosowani znalazł tutaj moduł WiFi 2x2 MIMO obsługujący pasma 2,4 oraz 5 GHz. Dodatkowym atutem ma być Bluetooth 4.0. Po co to wszystko? Eero ma być centrum naszego multimedialnego domu i współpracować z różnymi gadżetami: telewizorem, sprzętem audio, słuchawkami, wearables itd. Twórcy zadbali o to, aby hardware dopełniał software - działający w chmurze panel administracyjny, za pomocą którego będziemy mogli zarządzać wszystkimi urządzeniami w naszej domowej sieci. Naturalnie nie zabraknie też aplikacji mobilnych.
W teorii wygląda to nieźle. W praktyce za pojedyncze urządzenie Eero zapłacić będzie trzeba 129 dolarów, a za zestaw trzech - 299 dol. To dużo w porównaniu z cenami routerów. Z drugiej strony, jeżeli zapowiedzi twórców zostaną zrealizowane, może to być bezkonkurencyjny sposób na szybką i bezproblemową budowę sieci WiFi w domu. Przynajmniej dla laika, bo bardziej zaawansowani użytkownicy pewnie pobłażliwie się uśmiechną na widok tej zabawki i wrócą do swoich misternych konstrukcji wykorzystujących chociażby domową sieć energetyczną.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu