Felietony

Edukacja zdrowotna na celowniku hejterów. Oburzeni samce są bezlitośni

Piotr Kaniewski
Edukacja zdrowotna na celowniku hejterów. Oburzeni samce są bezlitośni

Internet to miejsce pełne nieporozumień i hejtu. Przekonała się o tym jedna z influencerek, która chciała wypromować akcję dotyczącą edukacji zdrowotnej u kobiet. Internauci wykazali się absolutnym brakiem zrozumienia i ignorancją.

Najczęściej występującym nowotworem złośliwym u kobiet w Polsce jest rak piersi. Jak można wyczytać z danych Krajowego Rejestru Nowotworów, 25 proc. osób chorujących na raka piersi umiera z jego powodu. Nie ma co mówić o suchych liczbach. Ważne jest to, że brak profilaktycznych badań skutkuje wykryciem nowotworu w zaawansowanym stadium, co niestety przekłada się na większe ryzyko śmierci.

Szanse na zachorowanie, choć niewielkie, pojawiają się nawet u kobiet w wieku 20-24 lat, a takie przypadki potrafią być bardzo groźne. Z każdym kolejnym rokiem życia ryzyko drastycznie wzrasta, aż do wieku 65-69, kiedy jest najwyższe. Prawdą jest, że kobiety w wieku 50-80 lat są najbardziej narażone na wystąpienie raka piersi. Mimo to nigdy nie powinniśmy lekceważyć poważnej choroby, jaką jest rak.

W Polsce regularnie organizowane są różne akcje mające na celu nagłośnić istniejący problem. W obecnej dobie internetu nierzadko przeprowadza je się z pomocą influencerów, którym łatwiej jest dotrzeć do szerokiego grona odbiorców. Tak było, chociażby z rolką na Instagramie wypuszczoną przez Nadię Długosz. Ta została wypuszczona pod koniec marca i dotąd budzi ogromne kontrowersje wśród konkretnej grupy ludzi.

Akcja w sprawie edukacji zdrowotnej

Źródło: Instagram Nadii Długosz, zrzut ekranu

Rak u osób w młodym wieku ma znacznie szybszy i bardziej agresywny przebieg.

„DZIEWCZYNY! Nigdy tak nie piszę, ale tym razem to zrobię - bądźcie jak ja, pokazujcie piersi obcym, chociaż raz do roku”. Tak brzmiała treść części posta opublikowanego przez influencerkę. Chodzi oczywiście o regularne badanie piersi. Akcja miała na celu zwiększyć świadomość Polek, aby te przełamały strach i wątpliwości, idąc do specjalisty. Przedsięwzięcie zorganizowano na początku marca i zakładało darmowe wizyty w gabinetach lekarskich w 8 miastach.

Nadia Długosz w swojej rolce wspomina o tym, że co trzecia osoba w wieku 18-35 lat nigdy w życiu nie skorzystała z USG piersi. Dodatkowo podzieliła się danymi z raportu Kobiece sprawy”, które mówią o tym, dlaczego kobiety najczęściej nie zdecydowały się pójść do specjalisty. Wśród nich znalazły się takie powody, jak:

  • „Nie widzę takiej potrzeby, bo nic mnie nie boli”,
  • „Długie czasy oczekiwania na termin badania i wysokie koszty”,
  • „Strach przed wynikiem badania”.

Dlaczego więc pomimo tak wielkich chęci edukacja zdrowotna odbiła się nieprzyjemnym echem? Skąd wzięły się obraźliwe komentarze?

Oburzeni użytkownicy nie mają litości

Źródło: Depositphotos

Nie da się ukryć, że przekaz specjalnie jest kontrowersyjny. Nadia Długosz w pierwszych kilkunastu sekundach filmiku nadaje całości tajemniczego charakteru. Chce, aby wyobraźnia widza, a w szczególności mężczyzn powędrowała w konkretnym kierunku. Czy jest to ciekawy pomysł na rozgłoszenie akcji? Na pewno. Czy wywołało szum, jak pierwotnie przewidywano? Zapewne tak. Czy autorka wiedziała, jaka będzie reakcja internautów? Jestem w stanie zaryzykować stwierdzeniem, że owszem.

Mimo to w żaden sposób nie można akceptować takiego zachowania. Nie chodzi tu nawet o to, że po zobaczeniu filmiku poczuli się oszukani. Nie, oni nawet tak naprawdę się z nim nie zaznajomili. Wyciągnęli wnioski, nie znając pełnego kontekstu. Co wyszło z tego w praktyce?

Otóż możemy zaobserwować w komentarzach prawdziwy ściek. Głównie męscy użytkownicy stosują tam obrzydliwe wulgaryzmy, wyzywając dziewczynę promującą akcję badania piersi. Przyrównywana jest ona do pań lekkich obyczajów. Wyzwiska są do siebie bardzo podobne, oburzeni samce” stosują jednak różne synonimy, ukazując swoją wielką frustrację. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że wynika ona z ich niewiedzy i braku zapoznania się z całym materiałem do końca. A musimy wspomnieć, że na początku rolki pojawia się tekst w nawiasie: obejrzyj, zanim skomentujesz.

Niestety mało kto się do tej instrukcji zastosował. Ludzie zaczęli hejtować na podstawie grafiki tytułowej oraz samego tytułu.

Nasuwają się niepokojące wnioski

Wchodząc w strefę komentarzy, można dojść do poważnej konkluzji. Ten film jest idealnym przykładem na to, jak sam podtekst działa na społeczeństwo. Ludzie po przesłuchaniu kilku sekund, po przeczytaniu samego wstępu posta są w stanie wyciągać wnioski niepoparte żadnymi realnymi dowodami. Dopowiadają oni sobie fakty, które dla drugiej osoby mogą być krzywdzące.

Niektórzy postanowili ten temat potraktować, jako okazję do niesmacznych żartów. Internauci pisali również o tym, że sami mogą wcielić się w rolę profesjonalnego lekarza i na własną rękę pomóc dziewczynom w wykryciu potencjalnego ryzyka. Trzeba przyznać, że jest to bardzo przykre. Jednocześnie jednak pokazuje to, jak bezlitosnym miejscem jest internet.

Na sam koniec chciałbym do was zaapelować. Zanim wyrobicie sobie jakieś zdanie, poszperajcie szerzej wokół tematu. Clickbaity pozostaną w sieci tak długo, jak social media, agregatory treści i wyszukiwarki internetowe będą je w dalszym ciągu promować, co obecnie robią bardzo często. Nie możemy się więc ich wyprzeć, możemy za to w odpowiedni sposób na nie reagować. Czytając artykuły, czy przeglądając posty, zawsze róbcie to od początku do końca. Pozwoli to uniknąć błędnej interpretacji, a co za tym idzie, minimalizuje się ryzyko skrzywdzenia drugiej osoby.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu