Pod koniec sierpnia opisywałem na łamach „Litera lubi cyfrę” nową usługę T-Mobile: możliwość kupowania ebooków i czytania ich zarówno za pośrednictwem...
Przypomnę tylko, że cały problem z regulaminem tkwi w jednym paragrafie. W 1.8, który głosi: „Użytkownik posiada dostęp do zakupionych Książek do czasu dezaktywacji numeru w systemach Operatora”. O tenże zapis zapytałem się drogą mailową T-mobile. Odpowiedź była bardziej, niż lakoniczna i zamknęła się w jednym zdaniu:
„Bez aktywnego numeru nie zloguje się Pan do aplikacji” (pisownia oryginalna)
Niewiele mi to wyjaśniło, bo może nie zaloguje się do aplikacji, ale te książki przecież pobieram na dysk, więc powinienem mieć do nich dalej dostęp. Aby wyjaśnić do końca tę sprawę zdecydowałem się zadzwonić na infolinię. Po dobrych kilku minutach wybierania różnych opcji wraz z automatyczną sekretarką ostatecznie nawiązałem połączenie z konsultantką T-Mobile i spytałem się o interesującą mnie sprawę.
Co to oznacza? Że kupowanie ebooków w T-Mobile to strzelanie sobie w stopę i nie ma sensu. Bo gdy zechcemy pożegnać się z firmą stracimy po prostu dostęp do książek, które kupiliśmy za nasze pieniądze. Naprawdę, interesujący pakiet lojalnościowy.
Muszę złożyć samokrytykę. W pierwszym wpisie doceniłem pomysł sprzedaży ebooków i jego wykonanie przez T-Mobile, mimo koszmarnych cen. W kontrowersyjny zapis nie chciało mi się wierzyć, uznałem, że jest to jakaś pomyłka. Wszystko jednak na to wskazuje, że wcale nie. Pozostaje mi więc życzyć T-Mobile dalszej kreatywności w tworzeniu usług i regulaminów, a czytającym ebooki odradzić zakupy u tego operatora.
Post ten oryginalnie napisałem na "Litera lubi cyfrę" - blog o e-publishingu, który prowadzę.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu