Google jako jeden z technologicznych gigantów oferuje wiele usług, a wczoraj pisaliśmy o kolejnych funkcjach dla Inboxa. No, właśnie. Już wtedy podczas slackowych rozmów z Grzegorzem Ułanem doszliśmy do wniosku, że dzieje się tam coś odrobinę... dziwnego. Google nie może się zdecydować, którą z usług ma rozwijać w pierwszej kolejności i rozbudowywanie każdej z nich odbywa się na raty. Ponadto - usługi dublują swoje funkcjonalności i wygląda to po prostu dziwne. O co chodzi Google?
Google dubluje funkcje w swoich usługach
W życiu, a także w technologiach cenię sobie prostotę. Nie jestem z gatunku grzebaczy - dla mnie sprzęt ma działać, a oprogramowanie ma służyć mi do konkretnego celu, omijam szerokim łukiem wszelkie kombajny, gdzie można się pogubić w ogromnie funkcji. Google jako spoiwo dla swoich usług oferuje wiele, jednak w ostatnim czasie obserwujemy, że gigant chyba przeżywa mały kryzys tożsamości. Pisząc o wczorajszych nowościach wskazywaliśmy na to, że przecież to już potrafi Google Save, który ma być usługą do zapisywania wszystkiego w ekosystemie. To może się podobać - oczywiście. Jednak, czy nie doprowadza to do niepotrzebnej dezorientacji użytkowników? Wszak klarowność przeznaczenia usług to również bardzo ważna kwestia i nie narzekam na to w tych od Microsoftu, czy od Apple. Wiadomo co do czego służy, gdzie szukać tej i tej funkcji, zero kombinowania. A tymczasem zestaw usług staje się nieco zbyt skomplikowany, co istotnie może utrudniać pracę mniej technologicznym użytkownikom.
Gdyby to, co opisywaliśmy dla Was wczoraj pojawiło się na Gmailu, ta skrzynka pocztowa zyskałaby znaczącą przewagę nad resztą stawki. Gmail to ogólnie świetna usługa, jednak z niejasnego dla nas powodu, Google ani myśli zdecydować się, co do przyznania priorytetu - albo Inboksowi, albo Gmailowi. Skrzynki są rozwijane oddzielnie, przy czym niektóre funkcje, które otrzymuje Inbox, widziałbym w Gmailu i odwrotnie. To odrobinę frustrujące, że wyszukiwarkowy gigant niekoniecznie chce zrezygnować z jednego projektu, bądź wypośrodkować rozwoju obu projektów. Jak wspominałem wczoraj - Inbox jest świetny - ale nie dla mnie, bo zwyczajnie coraz mniej korzystam z usług Google. Najaktywniej wykorzystuję jedynie wyszukiwarkę oraz Kalendarz, który stanowi również centrum ogólnej organizacji pracy na Antywebie.
Kiedy napisałem dla Was tekst o nowościach w Inboksie, bardzo podobne funkcje otrzymał Google Keep. Obydwoje z Grzegorzem nieco zdębieliśmy, bo nie spodziewaliśmy się, że tak szybko będziemy musieli się przekonać, że z Google coś na pewno jest nie tak. Na usta cisnęło się nam tylko jedno określenie - bałagan. Gigant za bardzo rozmienił się na drobne i mimo dobrych jakościowo usług wprowadza zamęt do zwartego ekosystemu. A co za tym idzie - użytkownicy mogą mieć problem z określeniem, gdzie znajduje się interesująca ich funkcja i czy jej potrzebują. Oby się okazało, że to tylko eksperyment, który doprowadzi do późniejszej unifikacji usług Google, bo... zwyczajnie nie widzę w tym nic dobrego na przyszłość.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu