Komputery i laptopy

Dzisiejsza młodzież urodziła się z elektroniką w ręku, czy może to elektronika stała się bardziej intuicyjna?

Jan Rybczyński

Z wykształcenia psycholog zajmujący się ludzką str...

14

Często powtarzane stwierdzenie, zakrawające niemal na truizm mówi, że młodzi ludzie są uzdolnieni technicznie, potrafią obsłużyć niemal każde urządzenie po prostu biorąc je do ręki i w tym względzie są zdolniejsi od starszej generacji, nawet jeżeli mowa tutaj o specjalistach zajmujących się technolo...

Często powtarzane stwierdzenie, zakrawające niemal na truizm mówi, że młodzi ludzie są uzdolnieni technicznie, potrafią obsłużyć niemal każde urządzenie po prostu biorąc je do ręki i w tym względzie są zdolniejsi od starszej generacji, nawet jeżeli mowa tutaj o specjalistach zajmujących się technologią. Tylko czy ten powtarzający się frazes ma cokolwiek wspólnego z prawdą? Czy rzeczywiście dzisiejsza młodzież jest bardziej uzdolniona technicznie? Wiele wskazuje na to, że nie jest to prawda.

Jak wiadomo, w młodym wieku ludzie uczą się znacznie łatwiej. Dzieci mają dużą łatwość przyswajania nowych rzeczy. Nie boją się nowości, bo dla nich wszystko jest nowe i jednocześnie ciekawe. Z tego względu oczywistym jest, że jeżeli ktoś miał do czynienia z daną technologią od najmłodszych lat, to osiągnął intuicyjną łatwość w posługiwaniu się nią, na przykład komputerem, telefonem czy tabletem. Łatwość na którą osoby starsze muszą długo pracować, jeżeli w ogóle kiedykolwiek ją osiągną. Czy to jednak czyni młodszą generację specjalistami, którzy znają się na rzeczy lepiej niż starsi koledzy? Niekoniecznie, a raczej na pewno nie dzieje się tak z automatu i samego faktu urodzenia po 1990 roku czy nawet dwutysięcznym.

Marc Scott, nauczyciel czegoś na kształt naszej informatyki, w swoim naprawdę długim wpisie na blogu (polecam tę lekturę) udowadnia, że dzisiejsza młodzież tak naprawdę nie potrafi posługiwać się komputerami. Porusza się jedynie w zamkniętych ekosystemach przygotowanych przez producentów takich jak Apple, Google czy Microsoft. Niby potrafi zrobić wiele różnych rzeczy, ale byle przeinstalowanie systemu operacyjnego napawa większość przerażeniem, nie mówiąc o samodzielnej wymianie dysku czy pamięci RAM.

‘So what do you teach?’ she asked as I worked on her presentation.
‘Computing’ I replied.
‘Oh… I guess these days you must find that the kids know more about computers than the teachers….’

W oryginalnym artykule jest wiele jakże życiowych i bliskich mi przykładów nie radzenia sobie przez współczesną młodzież z stosunkowo nieskomplikowanymi zadaniami, które dla użytkowników komputerów urodzonych w latach 70 i 80 wydają się czymś dziecinnie prostym. Technologia nas rozleniwiła. Pod swoim wczorajszym felietonem dotyczącym wyboru pomiędzy laptopem a tabletem, mówiłem o intuicyjności tabletów, która jest ich ogromną zaletą. W komentarzu podałem przykład dzieci z Afryki, które nie umieją czytać, ale samodzielnie nauczyły się obsługi tabletu, bez instrukcji czy demonstracji ze strony opiekunów.

Marc twierdzi, że wokół nowej technologii zawsze gromadzi się grupa osób nią zainteresowanych i podaje przykład, że kiedyś każdy potrafił naprawić swój samochód, a dziś nawet do zmiany koła wzywana jest pomoc drogowa. To również jest oczywisty fakt, jednak różnię się od Marc'a jeżeli chodzi o wnioski jakie z tego wypływają. Marc, jako nauczyciel informatyki chciałby stworzyć pokolenie hakerów, którzy potrafią wykraczać poza narzucone przez producentów ramy i nie dają im się manipulować. Świat według Scotta wygląda tak, że każdy potrafi zainstalować sobie otwarty system i poruszać się w jego zawiłościach z dużą swobodą. Wizja interesująca i na swój sposób piękna... jednak ja się z nią nie zgadzam. Uważam ją za utopię, gdzie zamiast wielu, zróżnicowanych specjalistów, wszyscy znają się na jednym i tym samym.

Nie bez przyczyny dzieje się tak, że im większa grupa osób używa daną technologię, tym więcej wśród niej amatorów i laików. Trzeba zadać sobie pytanie czy to popularyzowanie technologii powoduje, że ludzie umieją coraz mniej, w pewnym sensie ich ogłupiając, czy wręcz odwrotnie, technologia stając się coraz bardziej dostępna trafia do tych osób u których w innym wypadku by nigdy nie zagościła? Kwestia przyczyny i skutku i ta druga odpowiedź jest według mnie właściwa.

Wróćmy do przykładu motoryzacyjnego, pomijając na chwile kwestię, że do dzisiejszych samochodów bez komputera diagnostycznego, z samym śrubokrętem i młotkiem nie ma co podchodzić. Czy chcemy stworzyć społeczeństwo, w którym każdy jest mechanikiem, umie naprawić swój samochód, wyregulować zapłon, sprawdzić ciśnienie we wtryskiwaczach paliwa oraz stopień sprężania przez tłoki? Jeżeli wasza siostra, mama lub babcia są kierowcami to oczywiście powinny znać te zagadnienia, przynajmniej według Scotta, który chciałby aby każdy znał się na komputerach wykraczając poza ślizganie się po powierzchni. Brzmi to teraz trochę bezsensu, nie?

Oczywiście, komputery są bardziej uprzywilejowane niż samochody, bo dotyczą większej liczby dziedzin naszego życia niż samochody, które służą wyłącznie do transportu. W grę wchodzi dbanie o własne bezpieczeństwo i prywatność, pozyskiwanie informacji, która może być w taki bądź inny sposób manipulowana, płatności, zakupy, kontakty z innymi ludźmi, biznesy internetowe itd. Pewien poziom wiedzy jest rzeczywiście konieczny, jak znajomość zasad bezpiecznego przechodzenia przez ulicę. Tylko czy aby na pewno dotyczy on reinstalacji systemu operacyjnego i rozwiązywania problemów technicznych? Czy korzystanie z pomocy specjalistów, tak jak z pomocy mechaników, to naprawdę ostateczność i ma to racjonalne podstawy? Mówiąc inaczej, czy korzyści takiego podejścia przewyższają jego wady?

Odpowiadając na tytułowe pytanie, uważam, że główną przyczyną dzisiejszej popularności komputerów osobistych, smartfonów czy tabletów jest, obok potrzeby ich używania w nowoczesnym społeczeństwie, intuicyjność obsługi. Sam fakt, że dwuletnie dziecko bierze tablet do ręki i po paru godzinach samo uruchamia gry które lubi jest niesamowitym osiągnięciem w porównaniu do nauki wpisywania komend na czarnym ekranie. Ja będąc starszym niż mój syn obecnie musiałem prosić Tatę aby wpisywał mi komendy uruchamiające ulubione gry, bo dopiero uczyłem się pisać i czytać. Niektóre powtarzałem mechanicznie, bez zrozumienia. Technologia stała się bardziej ludzka i z tego wypływa powszechność jej użycia. Moja babcia nie korzystała by dzisiaj z maila i Skype'a, gdyby musiała w tym celu wpisywać komendy w DOSie - simple as that. Dlatego, jak miłośnik UX i UI uważam, że obsługa mogąca obyć się bez instrukcji przy pierwszym kontakcie, to wielka zaleta i osiągnięcie, oszczędność czasu i powód do dumy projektanta interfejsu. Nie każdy musi być mechanikiem i nie ma siły, żeby każdy nim został.

Mówiąc krótko, nowe pokolenie jest oswojone z nowymi technologiami, bo te stanowią istotny element ich życia, ale w żadnym wypadku nie rodzą się z magicznymi zdolnościami posługiwania się technologią i jakakolwiek wiedza wykraczająca poza najczęstsze scenariusze użycia wymaga określonej wiedzy. Nawet skorzystanie z VPN czy skonfigurowanie Proxy, o bardziej zaawansowanych rzeczach nie wspominając. Nie ma sensu powtarzać fałszywej tezy, że to ze zdolności dzisiejszej młodzieży wynika posługiwanie się tabletem. Tę zasługę należy przypisać producentowi sprzętu i oprogramowania. Nie ma w tym jednocześnie nic złego, bo to naturalna kolej rzeczy. Podobnie jak w przepisach, obowiązkowa wiedza powinna ograniczać się do rozsądnego i w miarę bezpiecznego korzystania z nowych technologii, reszta to kwestia wyboru i zainteresowań.

Grafiki pochodzą z serwisów: aei-ideas.org; ZDNet; pcsarizona.com; mikebrandlyauctioneer; washingtonpost.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu