VOD

Słaby romans, ale fajne sci-fi. Oceniamy nowy polski serial na Netflix

Konrad Kozłowski
Słaby romans, ale fajne sci-fi. Oceniamy nowy polski serial na Netflix
Reklama

Nieczęsto oglądamy polskie seriale sci-fi, dlatego z tym większym zainteresowaniem przyglądałem się "Dziewczynie i kosmonaucie", a po seansie wydaje mi się, że najsłabszym elementem produkcji będzie mało zachęcający tytuł dla większości widzów.

To prawda, zdradza on dokładnie to, czego głównie będzie dotyczyć fabuła, ale nie pozwala podejść do seansu z czystą głową. Zgodnie z oczekiwaniami relacje damsko-męskie, a w szczególności ta tytułowa, są kluczowymi elementami całości, ale pozostałe składniki mogą umknąć uwadze. Punktem wyjścia do historii jest program kosmiczny, w którym weźmie udział jeden polski pilot. Chętnych jest więcej niż wolnych miejsc, dlatego rywalizacja pomiędzy nimi będzie bardzo zaciekła. Niby nic odkrywczego, ale potencjał na coś głębszego był o wiele, wiele większy.

Reklama

Polecamy na GeekWeek: Aktor „Gry o tron” jest w Ukrainie. Zorganizował wielką akcję

Dziewczyna i kosmonauta. Gdzie dwóch się bije tam...

Jednocześnie jednak pomiędzy dwoma faworytami - Niko (Jędrzej Hycnar) i Bogdanem (Jakub Sasak/Andrzej Chyra) - dochodzi do rywalizacji o dziewczynę, która dopiero co pojawiła się w kraju. Dzięki przeskokom w czasie wiemy, że 30 lat po rozpoczęciu misji, na którą wybrał się Niko, kapsuła odnajduje się i powraca na Ziemię. Jest 2052 rok, a pasażer wysiada dokładnie taki sam, jaki żegnał naszą planetę przed trzema dekadami. Naukowcy będą chcieli dowiedzieć się, jak to się stało i dobrze, że choć chwilę poświęcono temu wątkowi. Marta (Vanessa Aleksander/Magdalena Cielecka) czuje się oszukana przez Bogdana, bo ten powiedział, że Niko nie przeżył wypadku, w którym statek eksplodował. Przed nami kilka tajemnic do rozwiązania - czasami w rytm klubowej muzyki, czasami przy poważniejszych i bardziej rozpoznawalnych kawałkach, ale najważniejsze pozostaje to, co bohaterom w sercach gra. Nic nowego, ani pod względem pomysłu, ani realizacyjnie.

Największy żal do twórców będę mieć chyba o to, że balans pomiędzy wątkami romantycznymi i wszystkimi pozostałymi jest nazbyt odczuwalny. To historia miłosna, jasne, ale potencjał na rozwinięcie kilku innych spraw był ogromny. Jedynie prześlizgnęliśmy się po kilku ciekawszych zagadnieniach, a i sama obsada nie zawsze staje na wysokości zadania. Wśród młodszych członków ekipy nie brakowało debiutantów, ale ostatecznie gdzieś to się wszystko rozjechało. Nie brakuje mocniejszych i przekonujących scen, ale niektóre dialogi bywają tak niewiarygodne, że trudno jest zachować powagę i pozostać w tym świecie. A szkoda, bo pod względem wizualnym serial wypada naprawdę nieźle.

Miłosna historia w przyszłości wzbudza apetyt na więcej

Część akcji rozgrywa się w 2052 roku, a dwie ostatnie dekady pokazały, na jak szybki rozwój technologii możemy liczyć. Za trzydzieści lat wiele używanych przez nas codziennie rozwiązań będzie działać zupełnie inaczej i twórcy podjęli próbę przewidzenia tego, jak może to wyglądać. Domowi asystenci, ogromne dotykowe ekrany zamiast komputerów czy gigantyczne maszyny pozwalające bez przeszkód manewrować kontenerami na niedużej przestrzeni to nie tylko fajne koncepty, ale i bardzo dobrze zrealizowane sceny z CGI.

Nie jest to może poziom kilkuset milionowych widowisk z Hollywood, ale trudno mieć pretensje o to, co oferuje "Dziewczyna i kosmonauta" w tym aspekcie. Mogą dziwić niektóre wybory twórców, jak nietypowe budowle w oddali czy wciąż klasyczne auta w codziennym użytku, ale taka wizja przyszłości też jest przecież możliwa do spełnienia się, bo chyba nikt nie spodziewał się tego, jak będzie wyglądać rzeczywistość w 2023 roku, gdzie nie brakuje mieszaniny klasycznych i nowoczesnych technologii.

Czas na kryminał albo thriller sci-fi z Polski

Serial trzyma całkiem niezłe tempo i raczej nie będziemy się nudzić w trakcie seansu. Zaskakujący może być czasem dobór piosenek, który pragnie wywrzeć na widzu przeżywanie konkretnych emocji. Powinno to raczej wynikać z zawartości sceny i umiejętności aktora, a tutaj bywa różnie. Odpowiednią równowagę zachowano w kontekście przeskakiwania pomiędzy 2022 i 2052 rokiem - wiele wątków nabiera jasności dopiero po konkretnych scenach z przeszłości i teraźniejszości, dlatego ten zabieg wypadł naprawdę dobrze. Oprócz aktualnych problemów, z którymi mierzy się trójka bohaterów, mamy też kilka zagadek do wyjaśnienia, ale to w głównej mierze (dość słaba) historia miłosna, więc może właśnie w ten sposób uda nam się przetrzeć szlaki do realizacji kryminałów, thrillerów czy dramatów osadzonych w takich okolicznościach.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama