Felietony

Dziennikarz prasowy kontra online na własnych przykładach

Grzegorz Marczak
Dziennikarz prasowy kontra online na własnych przykładach
Reklama

Pisząc informacje o inwestycji i powstaniu spółki Antyweb, na końcu wspomniałem że opiszę kiedyś różnicę między dziennikarzami online / blogerami a dz...

Pisząc informacje o inwestycji i powstaniu spółki Antyweb, na końcu wspomniałem że opiszę kiedyś różnicę między dziennikarzami online / blogerami a dziennikarzami z klasycznej prasy. Oczywiście chodzi o moje doświadczenia i absolutnie nie chcę tutaj generalizować (choć na temat blogów i blogerów słyszę od tej drugiej strony tylko generalizujące stwierdzenia i tezy). Otóż dość regularnie dostaję prośby o komentarz czy też wypowiedź, pomoc w zredagowaniu artykułu od różnych "klasycznych" mediów.
Reklama

Wygląda to mniej więcej tak, że po zdaniu wprowadzenia dostaję zestaw kilku pytań z kategorii "o przyszłość internetu" i kilka godzin na odpowiedź ponieważ sprawa jak zwykle jest pilna. Inny rodzaj komentarza do ustosunkowanie się do stwierdzeń jakie mają być zawarte w artykule. Czasem też zdarzają się całkiem bezpośrednie prośby o rozmowę na dany temat, który właśnie dziennikarz ma opisać.

W większości przypadków nalegam wtedy na rozmowę telefoniczną ponieważ przeważnie nie mam czasu pisać elaboratów na tematy co do których trudno jest się odnieść, czy też takie które wymagają szerszego komentarza niż odpowiedź na trzy pytania. Często po takiej prośbie kończy się korespondencja czy też jest jednak prośba o pisemną wypowiedź.

Problem w tym, że bardzo często mam odczucie że pytający wcale nie jest zainteresowany odpowiedziami. Właściwie to ma zebrać na czas materiał i przepytać kilka osób, potem stworzyć z tego zgrabny komentarz do artykułu. I tyle, sprawa załatwiona.

Piszę o tym dlatego, że miałem ostatnio dość dobre porównanie jak do wszelkiego rodzaju wypowiedzi podchodzą ludzie z działki online i klasyczni dziennikarze. W momencie kiedy IQ Partners opublikowało komunika o inwestycji w Antyweb rozpoczęło się małe szaleństwo. Odpisywałem na kilkanaście maili na raz jednocześnie odbierając telefon, po godzinie jak już się nieco uspokoiło złapał mnie Radek z Gazety i poprosił o wypowiedź w formie wywiadu. Spędziliśmy pewnie ok pół godziny nad dokumentem w google docs i materiał był gotowy. W między czasie rozmawiałem też z Przemkiem z Spidersweb i też ustawiliśmy się na krótką serię pytań i odpowiedzi no i wpadła jeszcze prośba o wypowiedź dla DI gdzie chłopaki przygotowali bardzo ciekawy zestaw konkretnych pytań (aż musieliśmy je przyciąć bo było ich tak dużo)

Tak mniej więcej wyglądała sprawa onlinowych wypowiedzi. W tym samym czasie wpadło mi też do skrzynki kilka próśb o wypowiedź podpisanych na dole "dziennikarz _nazwaredakcji_ ". Wszystkie one miały dość charakterystyczny styl, przede wszystkim wklejka z komuniku giełdowego + jedno zdanie z pytaniami które miało mniej więcej taką postać

"Czy może Pan powiedzieć, jak był wyceniany serwis, co było wzięte do wyceny, dlaczego IQ partners, jakie są plany, kiedy zostanie wypłacona następna transza, jakie są warunki wypłaty? - Dziękuję"

i aż mi się cisnęła na usta odpowiedź w podobnym stylu

Reklama

"Zgodnie z przyjętą metodologią, wszystko, dobrze się z nim pracuje, długofalowe, niedługo, rozsądne"

Dałem sobie jednak spokój ponieważ tak jak i przy poprzednich kontaktach zdawałem sobie sprawę, że osoba pytająca raczej nie jest zainteresowana odpowiedziami tylko tym aby je szybko zdobyć i przygotować do publikacji.

Reklama

To jednak nie koniec bo najzabawniejsze były telefon od dziennikarzy. Oto przykład rozmowy jaką odbyłem:

[dziennikarz] Dzień dobry nazywam się xxx, jestem niezależnym dziennikarzem piszącym dla i tu nazwa gazety
[Ja] Witam
[dziennikarz] Chciałbym się pana zapytać o tą całą sprawę z inwestorem, może pan powiedzieć coś więcej
[Ja] Poproszę o konkretne pytanie to chętnie odpowiem
[dziennikarz] No, chodzi o to aby Pan w kilku zdaniach opisał całą sytuację
[Ja] Myślę, że jest ona dość dobrze opisana w informacji giełdowej, poproszę o konkretne pytanie
[dziennikarz] Wie Pan czytelnicy nie potrafią czytać informacji giełdowych
[Ja] Pan też nie? Proszę Pana jestem w tej chwili zajęty, poproszę o telefon w momencie kiedy będzie Pan wiedział o co chce Pan zapytać. Do widzenia
[dziennikarz] Do widzenia

Można by powiedzieć, że taka praca. Choć wydaje mi się nieco ironiczne w tym kontekście to, że dziennikarze / blogerzy online mieli jednak czas i ochotę poświęci te kilkadziesiąt minut na rozmowę i przygotowanie pytań a reprezentant prasy klasycznej w tym czasie "wypluł" serię pytań lub co gorsza w ogóle nie wiedział o co pytać.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama